„Zakład”
Rozdział 18
'Cause there's a side to you
that I never knew, never knew,
All the things you'd say, they were never true, never true,
And the games you'd play, you would always win, always win
All the things you'd say, they were never true, never true,
And the games you'd play, you would always win, always win
(Bo jest takie oblicze ciebie
jakiego nigdy nie znałam, nigdy nie znałam
Wszystko co mi powiedziałeś nigdy nie było szczere, nigdy prawdziwe
A wszystkie te gierki w które ze mną pogrywałeś, zawsze zwyciężałeś, zawsze wygrywałeś)
Wszystko co mi powiedziałeś nigdy nie było szczere, nigdy prawdziwe
A wszystkie te gierki w które ze mną pogrywałeś, zawsze zwyciężałeś, zawsze wygrywałeś)
Ula siedziała w swoim gabinecie wpatrując się w Marka
stojącego przed nią. Dłuższą chwilę zastanawiała się co powinna odpowiedzieć na
to co przed chwilę się dowiedziała. Wyjeżdża… Przyszedł powiedzieć po prostu
„wyjeżdżam”. Nie wiedziała jak miałaby na to zareagować.
- Dokąd?
- Dublin – odparł krótko.
- Na ile?
Wzruszył ramionami. Czuła bijącą od niego obojętność. Z
jakiegoś powodu bolało ją to, choć wmawiała sobie, że on już nic dla niej nie
znaczy.
- Na jakiś czas – odpowiedział po prostu. – Pomyślałem,
że chcesz wiedzieć.
- A kiedy masz samolot?
Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał
dziesiątą. – Za dwie godziny.
Pokiwała głową. Podniosła się z krzesła i wyszła zza
biurka. – I przyszedłeś tylko mi to powiedzieć? – zapytała. Chciała powiedzieć
coś innego, jej serce przekonywało żeby powiedziało „zostań, nie wyjeżdżaj”,
ale zdrowy rozsądek zabraniał. Marek westchnął cicho, ale pokiwał głową.
- Przyszedłem ci powiedzieć to… i jeszcze się pożegnać.
- Do widzenia – rzuciła szybko. Chciała żeby już wyszedł,
bo czuła napływające do oczu łzy. Nie wiedziała czy da radę długo grać
obojętną. Kochała go, ale nie umiała wybaczyć. To było trudne. Ale gdy patrzyła
na jego beznamiętną, obojętną, chłodną twarz, nie potrafiła uwierzyć, że
jeszcze wczoraj ten sam człowiek był u niej i próbował wyznać jej miłość.
- Tak… do zobaczenia.
Wyszedł. Odetchnęła i przełknęła łzy. Już go nie ma.
Teraz będzie lepiej. Odkocha się i zapomni o tym rozdziale w swoim życiu. Ułoży
sobie życie na nowo, z kimś innym. Z kimś kto naprawdę ją pokocha i nie oszuka.
Z kimś wartego jej uczucia. Z kimś przez kogo nie będzie musiała płakać. A o
Marku zapomni raz na zawsze. Podeszła do okna. Dobrzański wyszedł z firmy i
szybkim krokiem podszedł do swojego samochodu. Kilka sekund patrzyła jeszcze na
jego samochód, aż nie zniknął za zakrętem. Westchnęła cicho spuszczając głowę.
Dobra Cieplak. Nie
myślisz o nim od… od teraz.
***
Jeszcze raz z tobą być
dzisiaj chce
jeszcze raz dotknąć cię i uwolnić sny
minęło tyle dni ze nie warto liczyć ich
jednak wciąż pragnę cię mocno tak
tamtych dni mi brak
z tobą chwil mi brak
jeszcze raz dotknąć cię i uwolnić sny
minęło tyle dni ze nie warto liczyć ich
jednak wciąż pragnę cię mocno tak
tamtych dni mi brak
z tobą chwil mi brak
Leżał na łóżku w hotelowym pokoju. Wpatrywał się tępo w
sufit. Nie czuł się dobrze z tym, że wyjechał, ale musiał to zrobić. Musiał to
zrobić, żeby Ula w końcu miała spokój. Długo przygotowywał się do tej rozmowy z
nią, do tego żeby udawać obojętnego i niewzruszonego. Musiał zachować spokój i
nie prosić jej o wybaczenie i po prostu powiedzieć, że wyjeżdża i się pożegnać.
Gdy doleciał do Dublina zajął pokój w hotelu i nie zawracając sobie głowy
rozpakowywaniem opadł bezsilnie na łóżku. Już zaczynał za nią tęsknić, chociaż
nie widział jej dopiero od kilku godzin. Nie wiedział jak da radę być tu tak
długo aż… W sumie to nie wiedział ile tu będzie. Chyba do czasu, aż się nie
odkocha. Czyli prawdopodobnie zawsze. Westchnął ciężko.
Popełnił naprawdę dużo błędów, ale tylko jeden z nich naprawdę zaważył
na jego dalszym życiu. Gdyby nie założył się z Sebastianem, gdyby ten jeden raz
pomyślałby o drugim człowieku, a nie tylko o sobie, o tym, że Ula będzie
cierpieć gdy dowie się o wszystkim, to może nie zrobiłby tego. Może
zaprzyjaźniliby się, a on by się w niej zakochał, zmieniłby się i mogliby być
szczęśliwi. Wszystko mogłoby potoczyć się inaczej. Za późno zrozumiał swój
błąd. Może chociaż gdyby z nią wtedy nie zerwał… Może przemyślałby wtedy
wszystko jeszcze raz i przyznałby się jej do wszystkiego co zrobił. Ula nie
była pamiętliwa, może nawet zdołałaby mu wybaczyć. Ale gdy dowiedziała się
przez przypadek, to nie mogła uwierzyć mu, że kocha. W końcu z nią zerwał.
Miał ochotę cisnąć czymś w podłogę, zniszczyć coś. Był
wściekły sam na siebie. Cierpiał podwójnie – za siebie bo wiedział, że
zmarnował swoją szansę na miłość i szczęście, a także za Ulę, gdy pomyślał, że
musi przez niego płakać.
Chcąc zająć czymś myśli wysłał Sebastianowi i kilku innym
osobom SMS z jego nowym angielskim numerem. Wahał się przez chwilę czy nie
wysłać go także Uli, ale stwierdził, że nie. Wyjechał po to, żeby miała spokój,
więc musi jej dać ten spokój. Z bólem i łzami w oczach usunął jej numer. Nie
znał go na pamięć, a wiedział, że gdyby zostawił go w pamięci telefonu, to
prędzej czy później by do niej zadzwonił.
Odłożył telefon na szafkę, chociaż miał ochotę z całej
siły rzucić nim w ścianę. Przymknął oczy nie chcąc się rozpłakać.
Dobra Dobrzański.
Nie myślisz o niej od… od teraz.
***
While you are away
my heart comes undone
slowly unravels
in a ball of yarn
the devil collects it
with a grin
our love
in a ball of yarn
my heart comes undone
slowly unravels
in a ball of yarn
the devil collects it
with a grin
our love
in a ball of yarn
he'll never return it
(Gdy jesteś daleko
moje serce rozwiązuje się
powoli nawija
na kłębek przędzy
diabeł kolekcjonuje je
z szerokim uśmiechem
naszą miłość
w kłębku przędzy
moje serce rozwiązuje się
powoli nawija
na kłębek przędzy
diabeł kolekcjonuje je
z szerokim uśmiechem
naszą miłość
w kłębku przędzy
nigdy jej nie odda)
Myślała o nim. Nie oszukiwała się – kocha go.
Kocha i nienawidzi zarazem. Przymknęła oczy. Obiecywała sobie, że zapomni, że
nie będzie myśleć, że nie będzie tęsknić, ale było to trudniejsze niż myślała.
Tęsknota była naprawdę trudna do zniesienia. Nie mogła pogodzić się z tym, że
on jest oddalony od niej o ponad dwa tysiące dwieście kilometrów. Z drugiej
strony wiedziała, że gdyby miała drugą szansę na zatrzymanie go to i tak by z
niej nie skorzystała. Za bardzo ją skrzywdził żeby mogła go tak po prostu
zatrzymać i wybaczyć. To było okropne uczucie – kochać kogoś, ale nie móc z nim
być i wybaczyć. Czuła jakby Marek odchodząc zabrał ze sobą jakiś fragment jej
serca. Przełknęła łzy. W głowie cały czas obijało się jego beznamiętne
„wyjeżdżam”. Gdy zobaczyła go w drzwiach poczuła złość, bo myślała, że znowu
będzie błagał o wybaczenie, a tego zrobić nie mogła. Ale gdy usłyszała, że
wyjeżdża, poczuła smutek. Już sama nie wiedziała czego tak właściwie chce. Ale
na pewno za nim tęskniła. Był tak daleko, a ona… ona chyba chciała być przy
nim. Ale to uczucie, tą chęć bycia z nim, zabijała nienawiść i strach. Walczyła
sama ze swoimi uczuciami i naprawdę nie wiedziała co czuje. Podparła ręką brodę
i wbiła wzrok w przestrzeń przed sobą. Pokręciła głową chcąc wyrzucić z głowy
te wszystkie myśli.
Stop Cieplak. Przestań. Odkochujesz się. Nie myślisz o nim.
***
Sam nie wiem, śmiać się czy
kląć.
Totalny spadek na dno,
Totalny spadek na dno,
Nadziei zero i nic.
Nie miało boleć aż tak
I łatwo zmienić swój czas,
Wczorajsze jutro na dziś.
Nie biorę prochów na sen,
Dokładnie nie wiem jak jest,
Bo każdy dzień wrasta w noc.
Nie miało boleć aż tak
I łatwo zmienić swój czas,
Wczorajsze jutro na dziś.
Nie biorę prochów na sen,
Dokładnie nie wiem jak jest,
Bo każdy dzień wrasta w noc.
Następnego dnia zaraz po obudzeniu wziął zimny
prysznic chcąc spłukać z siebie resztki snu. Czuł się okropnie. Miał nadzieję,
że oddalony tak bardzo od Uli zdoła chociaż o niej nie śnić. Ale ona cały czas
tkwiła w jego snach. Były to piękne sny, ale zaraz najgorsze koszmary, bo
wiedział, że nigdy się nie spełnią. Wyszedł spod prysznica, wytarł się szybko
i ubrał. Podszedł do umywalki i spojrzał w lustro wiszące nad nią. Nie widział w swoim odbiciu tego chłopca bez zmartwień,
lekkoducha, dzieciaka, nie przejmującego się, że to co zrobi kogoś zaboli.
Dojrzał i dorósł, ale w swoich oczach widział smutek, beznadzieję, desperację i
rozpacz. Przycisnął czoło do chłodnej szyby i przymknął oczy. Teraz, gdy był
tak bardzo od niej oddalony, było jeszcze trudniej. Ale przecież o to chodziło –
żeby być jak najdalej od niej, żeby dać jej spokój.
Wiedział, że to będzie bolało.
- Ale, do jasnej cholery, czemu musi boleć aż
tak? – zapytał sam siebie, zaciskając powieki nie chcąc wypuścić łez. Odetchnął
głęboko kilka razy uspokajając się. Wyszedł z łazienki i podszedł do okna.
Spojrzał na Dublin. Nie miał w zwyczaju zachwycać się architekturą krajobrazu,
ale chciał zająć czymś myśli. Usłyszał dzwonek telefonu. W pierwszej chwili
chciał od razu porwać telefon żeby sprawdzić, czy to nie Ula, ale uświadomił
sobie, że nie zna jego nowego numeru. Mimo to jednak odebrał.
- Tak? Cześć Seba. A jak ma być? Żyję jak
słyszysz.
Chociaż lepszym określeniem byłoby egzystuję.
- Sebastian… proszę cię, nie mów mi o niej. Już
wystarczy, że mam ochotę wsiąść w pierwszy lepszy samolot i przylecieć do
Warszawy tylko po to żeby ją zobaczyć. Tak, tęsknię za nią. Ale nie rozmawiajmy
o Uli, bo to jest temat, który od wczoraj nie opuszcza mojej głowy i jestem już tym zmęczony – stwierdził. Był wykończony tym wszystkim, tym jak się czuł, tą
tęsknotą. – Praca… zawsze to temat lepszy niż Ulka – stwierdził cicho. – Ja?
Wiesz, nie bardzo się zastanawiałem, ale myślę, że wrócę do fotografii. Nie, do
żadnych gazet, Seba, nie mam siły na żadnego korporacje. Po prostu robienie
zdjęć na zamówienie. Ale to temat do przemyślenia. Nawet nie wiem ile tu
zostanę i czy jest sens od razu szukać sobie robotę. Dobra, to cześć. Pozdrów Violę.
A, Seba! Mam prośbę… Nie mów Uli, że masz ze mną kontakt. Nie będzie o to prosiła,
uwierz… Na pewno. – Westchnął ciężko. – Dobra, jak będzie prosiła o mój numer
albo adres, co się nie stanie, to wtedy jej podaj. No to pa.
Rozłączył się. Ta rozmowa go zmęczyła. Domyślał
się, że Seba zadzwoni do niego jak najszybciej, ale nie sądził, że będzie to
tak męczące. Wcisnął telefon do kieszeni spodni, założył buty, zamknął pokój na
klucz i wyszedł z hotelu. Musiał zaczerpnąć powietrza, przejść się, pomyśleć
spokojnie co dalej. Wszedł do jakiegoś parku, który napotkał podczas zwiedzania
miasta. Usiadł na ławce nad stawem i z lekkim uśmiechem patrzył na parę
karmiącą kaczki. Dziewczyna śmiała się, a jej partner wtórował jej.
Przypominali mu jego i Ulę. Też karmili kaczki. Ula była szczęśliwa, a on…
Pokręcił głową odwracając wzrok. Spojrzał na młode małżeństwo z dzieckiem.
Pomyślał, że on i Ula mogliby kiedyś być takim małżeństwem, gdyby nie to, że
popełnił ten największy w całym swoim życiu błąd. Wbił wzrok w staw. Westchnął cicho. Tęsknił za nią. Zastanawiał się, co ona teraz
czuje… płacze? Tęskni za nim? A może cieszy się, że w końcu dał jej święty
spokój? Każda z tych myśli sprawiała mu ból. Nie mógł znieść tego, że teraz
przez niego płacze. Ale jeśli jest usatysfakcjonowana tym, że go nie ma, to też
sprawiało mu ból. Ale miał nadzieję, że czuje się lepiej gdy go tam nie ma. Przecież
właśnie po to wyjeżdżał, a nie żeby przysporzyć jej jeszcze więcej cierpienia. Miał
nadzieję, że się udało. Otworzył plecak, który wziął ze sobą i
wygrzebał z niego futerał z aparatem fotograficznym. Włączył sprzęt i zrobił
kilka zdjęć. Później zobaczy jak wyszły, ale na komputerze. Schował lustrzankę na
jej miejsce i podniósł się z ławki. Ruszył na dalszy spacer.
Adele – „Set fire to the rain”
Shout – „Zabijasz mnie”
Bjork – „Unravel”
Jacek Skubikowski – „Było nas dwoje”
Angeliko!
OdpowiedzUsuńNotka jak zwykle cudowna, aczkolwiek ta , jak dla mnie wyjątkowa,bardzo wiele przemyśleń zarówno Uli, jak i Marka, który zdał sobie sprawę co zrobił i zarówno jego wyobraźnia przebiega do przyszłości, sądząc po tym, co zaobserwował w parku. Fotografia, czyżbyś wtrąciła pasję prywatną Filipa? :D
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy :)
Pozdrawiam,
Natalia
Natalio!
OdpowiedzUsuńTa notka miała taka być - pełna przemyśleń i uczuć. Taka przejściowa. Wstęp do nowego rozdziału w ich życiu. Wstęp do tego co spotka Marka (ty wiesz co) i wstęp do nowego życia Uli. I chociaż zaczną nowe życie, to będzie ono ich prywatnym piekłem.
Marek zaobserwował w parku zakochaną parę karmiącą kaczki - przeszłość. To co było. A także małżeństwo z dzieckiem - wymarzoną przyszłość.
Heheh, oczywiście, bez prywatnej pasji Filipa nie mogło się obejść :D
Ciąg dalszy może nawet już jutro zważając na to, że leżę w łóżku chora i się nudzę. Będę informować :)
Cieplutko pozdrawiam :* (cieplutkie pozdrowienia może się przydadzą bo zimno jak samo zło :P)
Marciu cudna notka. Tylko znów taka smutna. Aż serce boli. Marek się męczy, Ula też. Sporo go musiało kosztować zagranie obojętności, gdy poszedł do Uli. A teraz, gdy jest daleko też to wszystko boli. Przecież nie da się uciec od uczucia i dobrze o tym wiadomo. Kurcze trudne to wszystko. Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że to Sebastian pomoże Markowi. Mam nadzieję, że nie każesz im już długo cierpieć. Notka świetna i czekam na kolejne. Ciekawa jestem, co dalej wymyśliłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :):*:*
P.S. Kuruj się i wracaj szybko do zdrowia :)
Iza
OdpowiedzUsuńNotki smutne jeszcze jakiś czas niestety, ale potem możesz spodziewać się nagłego przypływu szczęścia, radości i miłości, więc mogę mieć tylko nadzieję, że te wesołe rozdziały wynagrodzą te, podczas których bardziej chciało się płakać jak śmiać ;)
Oboje się męczą tyle, że Marek wie, że chciałby być przy Uli, budzić się i zasypiać, spędzać z nią życie. Ona też wie, że by chciała, ale boi się. Kocha, ale nienawidzi i boi się, że znowu zrobi to samo, że znowu ją wykorzysta i będzie musiała po nim płakać.
Marek wie, że od uczucia nie ucieknie, choć chciał spróbować, ale miał nadzieję, że dzięki temu, że wyjedzie, Ula nie będzie cierpieć. Jak widać nie udało mu się do końca.
Szczerze mówiąc to nie chciałabym nic zdradzać, ale... Seba będzie miał jakiś udział w pogodzeniu się tych dwojga. Bardzo mały udział. Raczej nie będzie to powodować dozgonnej wdzięczności u Uli i Marka, ale coś tam jednak zrobi.
Pocierpią jeszcze trochę. Kilka rozdziałów. To jest chyba dopiero drugie moje opowiadanie, które planuje na +/- 25 rozdziałów.
Cieplutko pozdrawiam :*:*
P.S. Dziękuję :) Mam nadzieję, że faktycznie wyzdrowieję szybko, bo zapowiadał mi się naprawdę fajny tydzień i nie chciałabym porzucić tych wszystkich planów.
Jeszcze raz serdecznie pozdrawiam i dziękuję za miłe słowa :*
Przepięknie napisana część. Pełna emocji, smutku i tęsknoty. Nie sądziłam, że Dobrzański zdecyduje się na ten krok i po prostu wyjedzie. W serialu miał mnóstwo wątpliwości, by opuścić Polskę i w efekcie nie wyjechał. Myślę, że odległość tu nic nie zmieni, bo i on i ona czują dojmujący brak tej drugiej osoby. Będą się tylko spalać. Ula jest zraniona i nic dziwnego, że nie może mu wybaczyć, choć ja po cichu liczę na to, że jednak się przełamie. Marek już nie jest takim człowiekiem jak dawniej. Nie bawią go głupie gierki i podchody. Ta miłość sprawiła, że dojrzał i niestety dopiero po czasie docenił to, co wymknęło mu się przez własną głupotę z rąk.
OdpowiedzUsuńDziękuję za tą piękną cvzęść i pozdrawiam.