piątek, 7 września 2012

16. Zakład

Wiem, że znowu długo mnie nie było, ale zupełnie nie miałam na bloga czasu. Zaraz uciekam do szkoły - dzisiaj mam tzw. "popołudniówkę" (zajęcia od 10-11, czasami 12 do późnego popołudnia, czasem wieczora ;)) w moim wykonaniu dzisiaj ze szkoły wracam o dziwo o 15, ale to dlatego, że lekcja odwołana. W każdym razie dzisiaj zaczynam o 11:40, więc z rana znalazłam chwilę czasu żeby napisać jeszcze notkę. A wasze nowe rozdziały obiecuję nadrobić dzisiaj po szkole, bądź w weekend.


Zakład
Rozdział 16

Dziś chcę pamiętać tylko tamte dni..
Kiedy tańczyłaś dla mnie, czułem, że sens życia blisko jest
Gdzie siła, która kiedyś łączyła nas?
I przeświadczenie, że gdy objąłem cię, byłaś częścią mnie?
Tak bardzo brakuje mi Ciebie..

Późna noc, gwiazdy świecące na niebie, delikatny podmuch wiatru… i oni. Ona szaleńczo zakochana w nim, on tylko sprawiający takie pozory… a może wcale nie? Może faktycznie coś czuje? Siedzieli przytuleni na trawie, wsłuchiwali się w ciszę dookoła siebie, wpatrywali w odbicie księżyca w tafli jeziora. To był cudowny wyjazd. Nawet on, mimo wyrzutów sumienia z powodu tego co miał zamiar zrobić, dobrze się bawił. Nie cieszyły go tak co prawda te wszystkie pocałunki i trzymanie się za ręce, bo traktował ją tylko jak przyjaciółkę, ale przecież wyjazd z przyjaciółką również mógł być przyjemny.
Powoli zapadał zmrok…

Otworzył oczy. Westchnął ciężko przewracając się na drugi bok i sięgając kołdrę, którą zrzucił przez sen. Przetarł twarz dłonią. Te sny nachodziły go codziennie i męczyły przez całą noc, już od tygodnia. A dokładnie to od dnia kiedy ostatni raz widział Ulę. Nie wiedział, że da radę tak długo jej nie widywać. Czasem spotykał się tylko z Sebastianem i pytał co u niej. Ale Olszański nie mógł mu powiedzieć za dużo – w końcu komu jak komu, ale Sebastianowi Ula się nie zwierzała. Najważniejsze było dla niego jednak to, że wszystko u niej w porządku, przynajmniej pozornie. Bo jak jest naprawdę wiedziała tylko ona sama. Zwlekł się z łóżka i powędrował do łazienki. Ochlapał twarz zimną wodą, chcąc pozbyć się resztek snu. Wpatrzył się w swoje odbicie w szklanej tafli lustra. Teoretycznie powinien być szczęśliwy – był wolny. Nie musiał się niczym martwić. Mógł chodzić do klubu i uwodzić chętne panienki… ale nie potrafił się tym cieszyć. Do szczęścia nie brakowało mu nic, oprócz Uli. Oprócz tego, żeby była przy nim, złapała go za rękę, przytuliła się, pocałowała… Brakowało mu jej obecności. Nie wiedział jak długo jeszcze wytrzyma bez jej widoku. Potrzebował jej.  Była dla niego tlenem, a nie można żyć bez powietrza. On nie mógł żyć bez niej. Nie funkcjonował poprawnie. Jego życie przez ostatni tydzień, a nawet trzy – bo od momentu gdy zorientował się, że kocha Ulę, a ta poszła na urlop – można było określić po prostu marną egzystencją. Cierpiał bez niej, ale wiedział, że za bardzo ją zranił, żeby mu wybaczyła. Nie miał prawa krzywdzić jej jeszcze bardziej ponownymi próbami kontaktu. Musiał… musiał się odizolować. Ale nie potrafił.
Nad Warszawę powoli wschodziło słońce budząc jej mieszkańców.
Podjął decyzję. Jeszcze tylko raz. Jeden. Ostatni. Chce ją tylko zobaczyć. A później…
Później odejdzie. Da jej spokój.
***
Skąd obojętność która karze mi stać
Kiedy chciałbym pobiec za tobą.
Prawdziwe słowa i emocje jak te,
Które wiążą mi gardło i serce.
Nie umiem powiedzieć tego, że wciąż
Jesteś dla mnie prawdziwym powietrzem.

Wszedł do firmy. Tydzień go tu nie było. Odczuwał pewien niepokój. Miał się tu nigdy więcej nie pokazywać, a przynajmniej do czasu, aż sprawa z Ulą nie ulegnie zmianie. Wiedział jednak, że jeżeli kiedykolwiek ich relacje się poprawią, to zajmie im to bardzo dużo czasu, a on nie wytrzyma tyle żeby choć raz nie przyjść do firmy. Tylko ten jeden raz, a potem da jej spokój tak jak postanowił zeszłego wieczora. Od Ani dowiedział się, że Ula jest u siebie w gabinecie. Przełknął ślinkę przed wejściem do środka. Nie wiedział co ma jej powiedzieć. Przecież nie miał się tu pokazywać, złamał umowę, obietnicę. Stał pod drzwiami jej gabinetu niezdecydowany czy wejść do środka, gdy nagle Ula sama otworzyła drzwi i stanęła jak wryta na jego widok.
- M-marek? – zdołała wydukać.
- Cześć.
- Co ty tu robisz? – Szybko otrząsnęła się z szoku, że go tu widzi i zamknęła w sercu tęsknotę i miłość, która przez chwilę wydostała się na zewnątrz.
- Ja przyszedłem, żeby… - przerwał. Co miał jej powiedzieć? Że przyszedł żeby ją zobaczyć? – Sebastian spóźniał się na spotkanie – skłamał.
Ula zmarszczyła brwi. – Ale gabinet Sebastiana jest na drugim końcu korytarza – stwierdziła niepewnie. Marek miał ochotę walnąć głową w ścianę. To była najgłupsza wymówka sterczenia pod jej gabinetem jaką mógł wymyślić.
- No tak, ale… chciałem… chciałem zobaczyć co u ciebie – westchnął.
- U mnie w porządku – powiedziała szybko. – Marek, przychodzić do firmy ci nie zabronię, a nawet jeśli zabronię to i tak będziesz to robił. Ale byłabym wdzięczna, gdybyś w miarę możliwości nie zabiegał o spotkania ze mną.
Pokiwał głową spuszczając wzrok. Spojrzał w kierunku odchodzącej dziewczyny. Spodziewał się takich słów z jej strony, co więcej – myślał, że będzie o wiele gorzej. Potraktowała go i tak nad wyraz łagodnie. Oparł czoło o drzwi jej gabinetu i przymknął oczy. Zobaczył ją, ale co mu to dało? Na pewno nie przyniosło spodziewanej ulgi, a wręcz przeciwnie – teraz tęsknił jeszcze bardziej.
***
Chciałbym odczytać z ruchu warg twoich ust
To czego nie da się powiedzieć mi wprost
Chciałbym zrozumieć to.
Zamieniam życie na pustkę i sny,
Złudzenia układają się w cały film,
W którym nie chcę grać.
Nie chcę grać…

Westchnął ciężko wyglądając przez okno w jej sekretariacie. Nie pamiętał żeby kiedykolwiek za kimś tak tęsknił, kogoś tak mu brakowało, żeby tak kogoś kochał. Do szczęścia potrzebował tylko jej obecności w jego życiu. Był gotów nawet błagać ją na kolanach o przebaczenie żeby tylko zrozumiała, że ją kocha, że zrozumiał swój błąd. Ale wiedział, że nie może nic takiego zrobić, bo się wścieknie. Postanowił wyjść się przewietrzyć. Czuł, że zaraz zwariuje. Wyszedł z firmy i ruszył szybkim krokiem do parku. Nie w celu znalezienia jej. Musiał się przejść i zastanowić co dalej zrobić ze swoim życiem. Spacerował tak, gdy nagle zauważył Ulę. Nie wiedział jak powinien się zachować, dać jej spokój, czy może jeszcze raz spróbować z nią porozmawiać. W końcu podszedł do niej.
- Marek, proszę cię. – Usłyszał, gdy był jakieś dwa kroki za nią.
- Ula, to ja cię proszę. Wiem doskonale co zrobiłem, ale chciałbym to wyjaśnić.
- Miałeś czas żeby wyjaśniać. Tego dnia gdy się dowiedziałam, a później całe trzy tygodnie. Za mało?
Westchnął ciężko. – Ulka, nie rozumiałem wtedy co się ze mną dzieje, a później… później się bałem – przyznał cicho.
- No oczywiście – prychnęła. – Wiesz co Marek, naprawdę daruj sobie. Nie ma sensu żebyś cokolwiek mi wyjaśnił. Bo czegokolwiek byś teraz nie powiedział, ja nie uwierzę w żadne twoje słowo.
- Ula, zrozum. Ja ciebie ko…
- Nie – przerwała mu. – Gdybyś mnie… Gdyby ci na mnie zależało, to nie robiłbyś takich rzeczy.
- Byłem idiotą, dupkiem, nie ważne. Wtedy jeszcze nic nie rozumiałem.
- Tak, a teraz dostałeś olśnienia – zironizowała. – Skoro ponoć coś do mnie czujesz to po co odchodziłeś z firmy, co?
Stanął bliżej niej tak, że musiała na niego spojrzeć. – Chcesz wiedzieć? – Kiwnęła głową. – Dobrze. Zwolniłem się z firmy żebyś ty z niej nie odchodziła. Gdybym tego nie zrobił, złożyłabyś wymówienie. A ja nie chciałem tego. Z dwóch… trzech powodów. Nie chciałem odbierać sobie jedynej szansy na zobaczenie ciebie, nawet raz na jakiś czas. Poza tym zawsze mogłem zapytać Sebastiana co u ciebie. Drugi powód to to, że wiem, że bardzo zależy ci na tej pracy. Dlatego nie chcę żebyś musiała z niej odchodzić.
- A trzeci? – zapytała niepewnie nie wiedząc co może usłyszeć. I chyba trochę się tego bała.
- Trzeci… trzeci powód jest taki, że cię kocham – powiedział szybko, żeby nie zdążyła mu przerwać. Zamrugała kilka razy wpatrując się w niego. Pokręciła głową.
- Nie Marek, to… nie wierzę ci.
***
Skąd obojętność, która karze mi stać
Kiedy chciałbym pobiec za tobą.
Prawdziwe słowa i emocje jak te,
Które wiążą gardło i serce.
Nie umiem powiedzieć tego, że wciąż
Jesteś dla mnie prawdziwym powietrzem.

Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale zupełnie nie wiedział co. Wszystko zostało już powiedziane. Wpatrywał się w nią. Powiedziała, że mu nie wierzy. Nie wiedział jednak, czy mówi prawdę. Pokiwał głową.
- Nie musisz mi wierzyć. Po prostu to przemyśl i się zastanów, czy byłabyś w stanie jeszcze raz mi zaufać.
- Nie muszę nad tym myśleć, bo znam odpowiedź. Nie. Nie zaufałabym ci drugi raz. Marek, zerwałeś ze mną, a potem dowiedziałam się, że to wszystko to był jakiś cholerny zakład. Po czymś takim nie da się jeszcze raz zaufać.
Odwróciła się na pięcie i odeszła w kierunku biurowca zostawiając go sam na sam z myślami.

Nie umiem powiedzieć tego, że wciąż
Jesteś dla mnie prawdziwym powietrzem…

Loka – „Prawdziwe powietrze”

11 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny... Marek w końcu zrozumiał, zdecydował się w parku wyznać Ulce trzy powody dla których odszedł z firmy, chociaż nie dziwię się że mu nadal niepotrafi zaufać. Czekam z niecierpliwością na cd.
    Pozdrawiam ,
    Natalia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Natalio :D,
      Wyznał trzy powody, inaczej nie mógłby zrobić :p Zrozumiał w końcu kilka rzeczy. Ula prędziej czy później mu zaufa, ale coś ją do tego musi najpierw przekonać, że inaczej może go stracić ^^ Cd postaram się napisać jak najszybciej.

      Usuń
  2. Nooo... Mareczek ma sny. I myśli. Ciągle myśli i zadręcza się. To musiało nastąpić. To kara za jego nieodpowiedzialność i kpienie sobie z uczuć kobiety, która pokochała go miłością czystą i szczerą. Mam wrażenie, że tym rozdziałem zapoczątkowałaś jego drogę przez swoje prywatne piekło. Żal mi go, ale zasłużył sobie jak cholera. Powinien teraz usychać z miłości i tęsknoty do niej, a ona powinna być twarda. No, przynajmniej na początku. Miała rację mówiąc, że takich rzeczy nie można wybaczyć, a przynajmniej nie od razu. A nawet jeśli ona wybaczy, to już zawsze pozostanie w jej sercu zadra, że potraktował ją tak podle. Nie dziwię się, że nie chce dać mu szansy i ponownie zaufać. Jak już kiedyś tu pisałam, to zbyt ciężki kaliber czynu, by przejść nad tym do porządku dziennego, nie czuć upokorzenia i goryczy. A zarówno Marek jak i Sebastian zabawili się jej kosztem i chyba to najtrudniej jest jej przełknąć, że stała się zabawką w ich rękach.
    Ula jest wspaniałomyślna i wielkoduszna. On pewnie wiele będzie musiał znieść, ale w końcu mu wybaczy. Ja przynajmniej mam taką nadzieję.
    Rozdział świetny. Brawo Marcia.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gosiu,
      Marek po intrydze też zasłużył sobie na taką karę, ale tam było mi go żal, bo wybitnie się chłopak męczył. Teraz też się męczy - ale zakład to jest coś okropnego, zrobiłam z Marka (i Sebastiana) prawdziwe świnie, które nie liczą się z uczuciami drugiego człowieka i myślą, że mogą bezkarnie bezkarnie ranić innych. Masz rację, Marek teraz będzie miał prawdziwe piekło na ziemi. Ula będzie twarda, ale później coś przekona ją do tego, że ile można się gniewać, obrażać, wrzeszczeć, bronić i odpychać? Wybaczy mu za jakiś czas. Opowiadanie będzie się jeszcze trochę ciągnąć. Teraz trochę poleciałam z akcją, bo w zaledwie dwóch (albo trzech, nie jestem teraz pewna) rozdziałach przeskoczyłam prawie trzy tygodnie (2tygodnie urlopu Ulki, którego nie opisałam i tydzień męczarni Marka, której również nie opisałam), ale teraz nieco zwolnię z akcją (przynajmniej trochę) żeby opisać ich męczarnie.
      Również pozdrawiam

      Usuń
  3. Marciu świetny rozdział. Naprawdę piękny, choć smutny. Ale mimo wszystko wnosi jakąś nadzieję, bo Marek odważył się pójść do firmy i porozmawiać z Ulą, najważniejsze przekazał, a teraz...teraz to Ula musi zdecydować. No i Marek musi udowodnić, że mu na niej zależy. Walczy rozum i serce i mam nadzieję, że Ulka da szansę tej miłości i Markowi. Przestanie oszukiwać przede wszystkim siebie, bo ona mimo wszystko go kocha. Żal mi Marka, bo popełnił błąd, ale bardzo dużo go teraz to kosztuje. Widać, że przeżywa i żałuje. Świetnie to wszystko opisałaś, uczucia Marka, Uli. Ja mam nadzieję, że Marek się nie podda, a będzie walczył o Ulę mimo wszystko. Muszę jeszcze wspomnieć o piosence - bardzo mi się podoba, mam do niej sentyment, nie zdradzę dlaczego :D Czekam na kolejne części. Pozdrawiam serdecznie :):*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iza,
      Ten rozdział wnosi nadzieję, bo Marek wyznał Ulce miłość. Ta niestety go odrzuciła, ale to było do przewidzenia. W następnym rozdziale opiszę reakcję Marka na to odrzucenie. Czy Marek udowodni, że mu na niej zależy? Tak, coś w tym kierunku zrobi. Ale czy wyznanie miłości prosto w oczy nie jest już wystarczającym udowodnieniem...? To już temat dyskusyjny, a i Ula będzie musiała przemyśleć pewne sprawy, a Marek... z nim to całkowicie inna bajka będzie :P
      Ja również mam sentyment do piosenki Loka. Swego czasu słuchałam ją nieustannie, ale gdy smutek po pewnym wydarzeniu już mi przeszedł porzuciłam tą nutkę nie chcąc wracać do tamtego okresu. Wczoraj ją sobie przypomniałam i uświadomiłam sobie, że słuchanie jej wcale nie boli tak jak kiedyś ;) A sentyment mam nadal tak samo jak do "Przepraszam za miłość" zespołu Shout.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Zapraszam na kolejną część mojego nowego miniopowiadania:) M

    OdpowiedzUsuń
  5. Marcia.
    U mnie dzisiaj nowy rozdział. Zapraszam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Marciu przepiękna część. Dziękuję ci ślicznie za to, że dodałaś do opowiadania tę piosenkę. Ona ostatnio jakoś mi pomaga. Uwielbiam ją. Bardzo się cieszę, że Marek odważył się i powiedział Uli, że kocha. Ona nie dała mu szansy, boi się kolejny raz zaufać, boi się, że znów chce ją oszukać albo, że mówi, że kocha bo czuje się winny. Mam nadzieję, że się dogadają. Czekam na kolejną część i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shabii,
      Mi ta piosenka może nie pomagała, ale swego czasu dużo ją słuchałam. Wiąże się z nią wspomnienie, niezbyt przyjemnie, ale to nie ważne ;) Przejdźmy do notki.
      Ula mu nie wierzy bo się boi. I nie uwierzy jeszcze bardzo długo, jak zapewne się domyślasz. Coś ją wkrótce przekona, że powinna Markowi wybaczyć, ale do tego jeszcze kilka rozdziałów.
      Dogadają się, mimo wątpliwości i różnych przeszkód.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  7. Zapraszam do mnie na nową część miniopowiadania:) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń