wtorek, 14 sierpnia 2012

14. Zakład


Zakład
Rozdział 14

Może umiem tylko ranić, dławić w sobie smutek,
nie mogąc go zabić i za nic stąd uciec,
próbując zabić tę próżność bez granic,
co cztery ściany zburzę w murze inicjały.

Marek wszedł do firmy. Od razu rozejrzał się po korytarzu, jednak nigdzie nie widział Uli. Odetchnął z ulgą. Odebrał klucze od Ani i udał się w kierunku swojego gabinetu. Violi jak zwykle nie było w sekretariacie, ale nie to było jego największym zmartwieniem. Najgorsze były te zżerające go od wewnątrz wyrzuty sumienia. Zrobił to. Wykorzystał ją. Tak po prostu. Mimo, iż przeszła mu przez głowę myśl o przegraniu zakładu, mimo tego, że widział w jej oczach pewien niepokój przekonał ją. Była szczęśliwa, a on miał teraz to jej szczęście zburzyć. Ale nie to było najgorsze. Najgorsze było to, że będzie musiał z nią zerwać. W końcu nie może dalej dawać jej nadziei, że ją kocha, skoro nic do niej nie czuje. Wiedział, a przynajmniej miał taką nadzieję, że gdy tylko zerwie z Ulą, wszystkie obawy odejdą w niepamięć. W końcu teraz obawia się tylko tego, że dzisiaj zakończy ich „związek”. Odetchnął. Tak. Na pewno będzie lepiej. Znowu będzie mógł wykorzystywać dziewczyny nie martwiąc się o konsekwencje, a ta przygoda z Ulą odejdzie w niepamięć. W końcu jest tylko kolejną dziewczyną do odhaczenia. Na pewno. Musi tak być. Nagle do jego gabinetu zupełnie bez zapowiedzi wparował Sebastian.
- I jak? – zapytał zapominając o powitaniu. Marek odetchnął. Nie mógł mu powiedzieć, że teraz ma jeszcze większe wyrzuty sumienia. Musiał być sobą, nie mieć wyrzutów sumienia, nie zważać na uczucia. On w końcu taki był.
- Wygrałem zakład – odparł. Bo co innego mógłby powiedzieć, żeby Seba znowu nie miał do niego pretensji.
- No i dobrze. Teraz tylko zrywasz z Ulką, a potem pójdziemy do klubu.
Marek pokiwał głową siląc się na entuzjazm. Seba po chwili wyszedł z pomieszczenia, a Marek został sam ze swoimi myślami. Chciał pozbyć się Uli ze swoich myśli. Miał tylko nadzieję, że zaraz po zerwaniu z nią, uwolni się i znowu wszystko będzie takie jak dawniej. On będzie taki jak dawniej.
***
Ula przyszła do firmy chwilę po Marku. Na jej ustach malował się uśmiech. Była szczęśliwa. To był cudowny weekend. A Marek był wspaniały. Nie żałowała, że spędzili razem noc, mimo początkowych obaw. Wiedziała, że najpewniej tak to się skończy, bo w końcu co może robić dwójka zakochanych ludzi na wspólnym weekendzie, w jednym łóżku? Mimo to bała się. Ale Marek… był cudowny. Jeszcze nigdy się tak nie czuła. Była przeszczęśliwa, unosiła się niemal dwa metry nad ziemią. Myślała, że mogłoby być tak wiecznie. Kochała go i była pewna, że on kocha ją, chociaż jeszcze jej tego nie powiedział. Ale dawał jej takie sygnały. Mówił dużo rzeczy, które wskazywały właśnie na to, że darzy ją miłością. Udała się do swojego gabinetu z zamiarem zostawienia tam torebki, a następnie pójścia do Marka. Tak też zrobiła. Po chwili była już w jego gabinecie. Uśmiechnął się do niej na przywitanie. Odwzajemniła uśmiech. Gdyby tylko wiedziała jakie myśli krążą po głowie Marka od razu pozbyła by się złudzeń, że będą razem jeszcze długi czas. A może nawet zdołałaby uniknąć zranienia. Marek chyba nawet wolałby, żeby faktycznie mogła czytać mu w myślach. Pozbawiłaby go tego przykrego „obowiązku”. Nie musiałby z nią zrywać, bo sama by to zrobiła. Ale niestety nie mogła i on sam musiał to zrobić. Czuł się z tym fatalnie. Wiedział jednak, że dłużej już nie może jej oszukiwać. Nie kocha jej i prędzej czy później, będą się oboje źle czuli w tym związku. Nie chciał powtarzać historii z Pauliną.
- Możemy porozmawiać? – zapytał.
- Pewnie.
Udali się do parku. Marek wiedział co ma zrobić… co chce zrobić. W końcu nie kocha Uli.

You know that I don't love you
And I never did
I don't want you
And I never will
(Wiesz, że cię nie kocham
I nigdy nie kochałem
Nie chcę cię
I nigdy nie będę chciał)

Spacerowali dłuższą chwilę w ciszy. Marek cały czas zastanawiał się jak to zrobić. Zawsze było prościej. Mógł wręczyć dziewczynie wymówienie i tyle ją było widać. Tym razem nie mógł. Ula nie była jego sekretarką. Przeklinał sam siebie, że nie poszedł na łatwiznę i nie rozpoczął kolejnego romansu z kimś, kogo zwolnienie byłoby wykonalne.
- Marek o co chodzi? – zapytała w końcu. Przystanęli. Marek spojrzał na nią.
- Ula, ja… Chodzi o to, że… - Odetchnął. – Nie możemy być razem – wyrzucił w końcu. Zauważył zaskoczenie na jej twarzy. Chyba jeszcze nie zdążyła zrozumieć co do niej powiedział, bo zamiast zacząć histeryzować spytała tylko.
- Dlaczego?
- Bo do siebie nie pasujemy – wybrnął. Było to poniekąd prawdą. On był zupełnie inny od niej. Oszukiwał i ranił ludzi nie zważając na konsekwencje. Ona była dobra, spokojna i kochająca. Zupełne przeciwieństwa dziewczyn, z którymi spotykał się do tej pory, zupełne przeciwieństwo jego. Dopiero teraz zauważył łzy w jej oczach, tym bardziej zdziwił się, że nie płacze i nie krzyczy. Wiedział, że nie jest histeryczką, ale był przygotowany na coś takiego, a nie na, zapewne tylko udawany, spokój. – Ula wiem, że cie zraniłem, ale…
- Daruj sobie – przerwała mu. Zamilkł zaskoczony ostrym brzmieniem jej głosu. Nadal powstrzymywała łzy, choć był pewny, że gdy tylko będzie sama rozpłacze się i nie będzie już taka twarda. – Naprawdę myślałam, że ty… Zresztą nie ważne.
- Ula, zrozum. Ja po prostu chcę uniknąć związku bez przyszłości – skłamał. Trochę prawdy w tym było, ale chciał po prostu mieć spokój ze stałymi partnerkami, a już na pewno nie chciał wiązać się ze swoją kochanką. Jakoś mu to nie leżało. – Lubię cię i szanuję. Ale nie kocham. – Teraz mówił prawdę. Nie planował tego mówić.
- Skoro mnie nie kochasz, to po co w ogóle zaczynałeś? Chciałeś mnie tylko wykorzystać, tak? Naprawdę myślałam, że się zmieniłeś.
Odwróciła się i ruszyła przed siebie. Marek wpatrywał się w odchodzącą dziewczynę. Nie biegł za nią bo i po co? Wszystko zostało powiedziane. Zrobił to co miał zrobić. Wykorzystał ją i rzucił – taki był plan. Tylko dlaczego skoro wszystko poszło zgodnie z planem wyrzuty sumienia nadal nie chciały go opuścić?
***
W strugach deszczu rozpływam się,
usta drżą i czuję lęk, 
po mej twarzy wolno tak toczy się kolejna łza,
w strugach deszczu
moknie też fotografia ta w dłoni mej,
wszystko to co zostało mi z tamtych chwil, 
te wspomnienia wciąż kręcą się tu, 
jak jadowity wąż kosić chcą znów. 

Ula zaraz po rozmowie z Markiem wróciła do domu. Przez całą drogę powstrzymywała potoki łez napływające jej do oczu. Udawała, że jest twarda, że nie ruszyło jej to, a jedynie jest na niego zła, ale to nie była prawda. Nadal kochała, chociaż miała do niego żal. Nie czuła się nigdy tak okropnie zraniona. Myślała, że on naprawdę kocha, a tym czasem mówi jej, że to nie prawda. Gdy tylko wpadła do swojego pokoiku rozpłakała się osuwając po drzwiach na podłogę. Cały czas miała przed oczami jego beznamiętną twarz, gdy mówił jej, że lubi ją i szanuje, ale to nie jest miłość. Starała się uspokoić, ale nie było to takie proste. Miała przed oczami pełno wspomnień z jego udziałem. Wszystkie pocałunki, rozmowy, spacery, obietnice. Było jej tak źle, jak jeszcze nigdy. Chciałaby żeby okazało się, że to tylko zły sen, że Marek zaraz ją przytuli i wszystko będzie dobrze. Że tak naprawdę to on z nią nie zerwał. Domyślała się dlaczego to zrobił. Chciał ją wykorzystać. W końcu zerwał dopiero po tym jak spędzili razem wspólną noc. Zaczęła żałować, że się na to zgodziła. Może gdyby nie to, cierpiałaby mniej. Jej ciałem ponownie wstrząsnął szloch. Usłyszała pukanie do drzwi, a potem zaniepokojony głos swojego taty.
- Ulcia, wszystko dobrze?
Odetchnęła. – Tak, dobrze – odparła nieco drżącym głosem.
- Na pewno?
Zastanowiła się. Prędzej czy później będzie musiała powiedzieć ojcu, że już nie jest z Markiem. Może lepiej od razu?
- Mogę wejść? – Usłyszała pytanie.
- Tak – zgodziła się. Przeniosła się na kanapę. Mężczyzna wszedł do pokoju córki i spojrzał na nią zaniepokojony. Ula dawno nie płakała, a na pewno nie tak głośno. Usiadł obok niej.
- Co się stało córeczko?
- Tato ja… Marek… my nie jesteśmy już razem – wyznała cicho walcząc z ponowną chęcią rozpłakania się.
***
Teraz już sam nic nie wiem,
Nie wiem, nie wiem, co jest moim celem,
Nie wiem, czy istnieje ten element, nie jestem pewien,
Jakoś tak wspomnienia się mieszają, 
Nie wiem zanikają,
Całą chmarą nawarstwiają

Marek wrócił do firmy, ale nie zaszedł do Sebastiana, żeby powiedzieć mu, że zerwał z Ulą. Zamiast tego powędrował do swojego gabinetu i wbił wzrok w okno. Po rozmowie z Ulą chwilę patrzył jak odchodzi, ale zaraz odwrócił się i wrócił do firmy. Nadzieje, że zrobi mu się lżej po zerwaniu z Ulą, odeszły w niepamięć. Nie było gorzej, ale nie było także lepiej. Nadal miał wyrzuty sumienia. Chciał się ich pozbyć raz na zawsze. Przelatywały mu wszystkie wspomnienia z Ulą w roli głównej – próbował uświadomić sobie w którym momencie coś zaczęło się komplikować. Doszedł do wniosku, że jakoś po zerwaniu z Paulą. Gdy już ujawnił się z związkiem jego i Uli czuł się podle. Odetchnął. Nie chodziło o żadne uczucia w kierunku Uli. Chodziło tylko o to, że zranił ją za bardzo. Za jakiś czas na pewno wszystko się unormuje i zapomni o tym, że kiedykolwiek żałował tego zakładu. A przynajmniej miał taką nadzieję. Postanowił dla odstresowania się wyjść z Sebą do klubu, w końcu byli umówieni. Napije się, może spotka kogoś kto pomoże mu nie myśleć o tym, że ma wyrzuty sumienia, a konkretniej jakąś pierwszą lepszą dziewczynę. Pierwszy raz odkąd pamiętał z taką niechęcią planował wypad do klubu. Mimo wszystko poszedł do Sebastiana.
- Mam dość tego dnia – oznajmił, gdy tylko wszedł do gabinetu kumpla.
- Uuu, coś czuję, że bez drinka się nie obejdzie. To jak, zabawimy się trochę? 69?*
- 69* - potwierdził.
Sebastian poderwał się z krzesła. Od dawna nie byli w klubie. Marek miał romans z Ulą, więc do klubów nie chodził, a Sebie nie chciało odwiedzać się tego miejsca samemu. Teraz w końcu wrócili do dawnych zwyczajów. Byli zadowoleni, a  przynajmniej Sebastian, bo Marek nieustannie starał się wyrzucić ze swojej głowy myśli o Uli, wyrzutach sumienia i tym, że ją zranił. Jeszcze trochę i dojdzie do jakichś absurdalnych wniosków. Pokręcił głową na nowo skupiając się na drodze. Po kilku minutach parkował już pod klubem.

Marek zamówił sobie drinka. Po trzecim z kolei w końcu zdołał się rozluźnić i wyrzucić z głowy irytujące myśli. Poszedł w ślady przyjaciela i zaczął wypatrywać jakiejś panienki na dzisiejszą noc. Nagle zauważył swoją, jak mu się wydawało, znajomą. Nie wiedział co nim kierowało, ale podszedł do dziewczyny. Ta również go zobaczyła. Zauważył jej z początku pytający, a potem mile zaskoczony wzrok.
- Marek, tak? – Upewniła się.
- Tak, a ty…
- Kasia – dokończyła, widząc jego minę. Odetchnął niezauważalnie. Pamiętał jakie miał problemy z przypomnieniem sobie jej imienia. Kasia, albo Kaja. Postawił na Kasię i faktycznie miał rację. To spotkanie wydawało mu się bardzo odlegle mimo, iż miało miejsce zaledwie ponad dwa miesiące temu. Od tamtego momentu minęło już tyle czasu i miało miejsce tyle rzeczy, że dość oryginalny przebieg tego spotkania odszedł w niepamięć. Teraz przypomniał sobie jak odwoził pijaną dziewczynę do domu. Uśmiechnął się lekko. – Nie martw się, dzisiaj nie mam zamiaru się upijać.
Zaśmiał się. Był rozluźniony. Wypity alkohol pomógł mu zapomnieć o zmartwieniach.
- No ja myślę – odparł żartując. – Napijesz się? Ja stawiam.
- Właśnie powiedziałam, że nie mam zamiaru się upijać. No ale niech będzie, jeden drink jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Marek kiwnął głową. Udali się do stolika. Nie wiedział czemu zechciał do niej podejść i porozmawiać. Może po prostu nie miał nastroju na zakończenie wieczoru w hotelu z jakąś przypadkowo poznaną panienką? Z jakiegoś powodu był pewien, że Kasia nie należy do tych pierwszych lepszych… może przez ich pierwsze spotkanie. Tak czy inaczej nie przeszkadzała mu perspektywa rozmowy. Odszukał wzrokiem Sebastiana. Zabawiał właśnie rozmową jakąś nową koleżankę.
- Co u ciebie słychać? – zagadnął, chcąc w jakiś sposób nawiązać rozmowę, a nie miał nastroju na flirt. Nie często mu się to zdarzało.
- Może być, chociaż niedawno zerwałam z chłopakiem.
- Przykro mi.
Machnęła ręką dając mu do zrozumienia, że to nic. – A co u ciebie?
- U mnie… - Nagle do głowy wróciły mu myśli o Uli. Miał ochotę siarczyście zakląć. Już mu było dobrze nie myśląc o niej. – U mnie w porządku – skłamał. W miarę upływających minut, a nawet godzin rozmowa się rozkręcała, a ilość wypitego alkoholu powiększała się. Po którymś z kolei drinku obojgu zaszumiało w głowie i zmniejszyli odległość między sobą, a z początku grzecznościowa rozmowa na dość neutralne tematy przerodziła się w flirt. W końcu ich usta złączyły się.
***
Następnego dnia Marek wszedł do firmy. Mimo kaca starał się wyglądać w miarę przytomnie. Jego myśli szalały jeszcze bardziej potęgując złe samopoczucie. Nie rozumiał czemu tak się zachował! To nie było dla niego normalne zachowanie. Wchodząc do swojego gabinetu przed zamknięciem drzwi polecił jeszcze Violetcie, żeby nie wpuszczała nikogo, nawet Sebastiana, nie ważne z jaką ważną sprawą by nie przyszedł. Po zatrzaśnięciu za sobą drzwi i opadnięciu na kanapę przypomniał sobie spotkanie w klubie z Kasią.
Z początku grzecznościowa rozmowa na dość neutralne tematy przerodziła się w flirt. Ich usta spotkały się. Całowali się coraz bardziej namiętnie, wyglądało na to, że sytuacja skończy się w jeden tylko sposób. W hotelowym pokoju wynajętym na jedną noc, na pożądaniu i zapomnieniu. To powinno się tak skończyć – w końcu po to szedł do klubu. Żeby znowu być Markiem, a nie tym kimś kim był przez ostatnie dwa miesiące romansu z Ulą. On nie był romantyczny i opiekuńczy. Wykorzystywał, ranił kobiety – to była jego prawdziwa twarz. Miał nadzieję, że się nie myli. Nagle jednak oderwał się od Kasi. Sam zdziwił się swoją gwałtowną reakcją. Dziewczyna także była zaskoczona. Ona pewnie też miała nadzieję na to, że ta sytuacja skończy się w jeden tylko sposób. Chciał wrócić do przerwanej czynności, ale gdy ponownie wpił się w jej usta, to już nie było to samo. Nie odczuwał rządzy. Nie chciał tego zrobić, jego umysł podpowiadał mu, żeby odsunął się i wyszedł już, teraz, natychmiast. Żeby dał spokój. Ponownie oderwał się od dziewczyny.
- O co chodzi? – zapytała zaskoczona.
- Przepraszam cię, spieszę się. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
Wyszedł z klubu czując się jak ostatni frajer. Kto ucieka od dziewczyny, gdy ta w jednoznaczny sposób daje do zrozumienia, że chce tego tak samo jak on? Chyba tylko kretyn.
Nie rozumiał swojego zachowania. To nie był Marek – Casanova i uwodziciel, łamacz kobiecych serc. To był ten Marek, który obudził się do życia przy Uli. Lojalny i moralny, nie krzywdzący innych – wiedział, że to była tylko maska. Gra pozorów. Jedna wielka mistyfikacja. Zaraz po zerwaniu z Ulą miał zamiar maskę tą zdjąć, zdeptać, wyrzucić i więcej nie zakładać. Przyczepiła się do niego jak rzep. Zaklął siarczyście pod nosem, gdy usłyszał pukanie do drzwi.
- Viola, prosiłem! – zawołał, ale otworzył drzwi. Ku swojemu zaskoczeniu w progu zauważył ojca. – Cześć tato. Wejdź. O co chodzi?
- O Ulę. Wiesz czemu wzięła urlop?
Urlop? Jaki urlop? - przebiegło mu przez głowę. Sądził, że szybciej złożyłaby wymówienie. Szybko jednak jego myśli zaczęło zaprzątać coś innego. Gdy ujawnił jego związek z Ulą siłą rzeczy musiał powiedzieć rodzicom, że są razem. Teraz będzie musiał przyznać, że się rozstali. Najpierw Paulina, teraz Ula… - Ojciec na pewno nie będzie zadowolony.
- Nie – skłamał.
- Nie wiesz? – zdziwił się. – Nie powiedziała ci? Przecież jesteście razem.
- Już nie – odpowiedział po prostu. Miał dość. Chciał zasnąć i obudzić się jak wszystko co teraz jest tak męczące skończy się. – Tato przepraszam cię, ale naprawdę jestem wykończony i nie chcę o tym teraz rozmawiać.
***
Ostatni czas pokazał mi
Co tak naprawdę widziałeś w nas
Nie jesteś wart miłości
Którą chciałam zmienić cały twój świat
Jestem ci wdzięczna i zapamiętaj
Na pewno przetrwam
Kiedy nie będzie nas
Jestem ci wdzięczna i zapamiętaj
Na pewno przetrwam
Kiedy nie będzie nas

Ula siedziała na korytarzu firmowym. Czekała na Maćka. Modliła się przy okazji, żeby nie spotkać Marka. Chwilę temu złożyła podanie o urlop. Oczywiście nie podała konkretnego powodu. Chciała żeby to Marek się tłumaczył. Ona już nie miała siły. Pan Krzysztof poszedł porozmawiać z synem, ale dość szybko wyszedł z jego gabinetu. Gdyby mogła, to rozpłakałaby się tu, na środku korytarza, wśród przechodzących obok ludzi. Postanowiła, póki przyjaciel po nią nie przyjedzie, iść porozmawiać z Violettą. Z duszą na ramieniu weszła do sekretariatu przed gabinetem dyrektora do spraw promocji. Niestety Violi nie było w sekretariacie – miała nadzieję, że jej zabawne powiedzonka i rozmowa z nią choć trochę poprawią jej humor, ale niestety. Usłyszała dochodzące z gabinetu Marka głosy. Poznała w jednym z nich oczywiście Marka, a w drugim Sebastiana. Nie słuchałaby gdyby nie to, że rozmawiali o niej. Nie miała w zwyczaju podsłuchiwać, ale tym razem to było silniejsze od niej. Wmawiała sobie, że po prostu jest ciekawa, ale gdzieś na dnie jej serca miała nadzieję, że Marek żałuje, że z nią zerwał, że zrozumiał, że kocha… Gdyby tak było, ona wybaczyłaby mu bez wahania. Nie spodziewała się jednak tego co usłyszy.
- Wiesz stary, mam chyba wyrzuty sumienia – stwierdził Marek, przez co Ula już nie mogła i nie chciała przestać słuchać. Może jej marzenie się spełni, może on faktycznie… - Ten zakład to był idiotyzm.
Zakład…? – pomyślała, czując jak jej dłonie bezwiednie zaciskają się na blacie biurka o które się opierała.
- Teraz to już trochę za późno na takie wnioski – odparł Sebastian. – A wyrzuty sumienia może i masz podstawne, ale pewnie zaraz ci przejdą. Ale, że wygrałeś zakład i spędziliście razem noc to chodź – stawiam piwo.
Usłyszała tupot nóg zwiastujący, że mężczyźni zbliżają się do wyjścia. Chociaż czuła się sparaliżowana tym co usłyszała, zorientowała się w porę i wyszła z sekretariatu niezauważona przez nich. Od razu powędrowała do łazienki i spojrzała w lustro na swoje odbicie.
Zakład… Spędziliście razem noc… Wygrałeś… - Słowa usłyszanej rozmowy biły się w jej głowie nie chcąc jej opuścić. Zacisnęła mimowolnie palce na umywalce i przymknęła oczy. Mimo tych zabiegów po jej policzkach popłynęły gorące łzy. Łzy zranionej miłości.
***
Buka – „Proszę”
Muse – „Hyper music”
Farba – „W strugach deszczu”
Buka – „Tracę tlen”
Jula – „Nie zatrzymasz mnie”

*Wiem, że liczebniki piszemy słownie, ale jako, że to nazwa własna, po głębszym zastanowieniu postanowiłam napisać to liczbą.

Rozdział napisany już na wyjeździe, ale musiałam znaleźć czas i chęci żeby przepisać go na komputer :) Wasze rozdziały obiecuję nadrobić i skomentować jutro.

17 komentarzy:

  1. Dawno nie komentowałam za co bardzo chciałam cię przeprosić, ale zupełnie nie miałam na to ochoty, zawsze kiedy jakiś pomysł rodził mi się w głowie nie umiałam przelać go na papier. Teraz jednak już komentuje.
    Marek to świnia, tak wykorzystać biedną Ulkę, która jest Bogu ducha winną dziewczyną. Ehh...
    Byłam - szczerze mówiąc - trochę rozczarowana, że nie napisałaś ''tej'' sceny ;] Ale i tak notki bardzo mi się podobały :)
    Szkoda, że Ula dowiedziała się w taki a nie inny sposób o tym, ze Marek jej nie kocha... przynajmniej w jakimś małym stopniu jest szczery. To się chwali ;p Krzysztof na wieść o tym, że jego syn zerwał z kolejną dziewczyną musiał dostać palpitacji serca, pewnie nie tak go wychował, ale o ile się nie mylę, to z starego prezesa to tez świętoszek nie był ;p
    Marek czuję wyrzuty sumienia? O.o ! Pewnie już coś tam czuje do Uli, tylko sobie wmawia, że panna Cieplak była kolejną ''zaliczoną''
    Mam nadzieje, że Dobrzański szybko zrozumie co czuje do Uli, i mam nadzieję, że gdy ona wysłucha już prawdy, się z nią oswoi to wróci do Marka.
    Serdecznie pozdrawiam :)
    Kawi :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ajś co to się porobiło... Gdybym ja tylko Marka dostała w swoje ręce to bym mu normalnie chyba nogi powyrywała z ... no wiesz z czego ... Żal, bardzo mi żal Uli, a jeszcze się dowiedziała o tym zakładzie, co ona biedna teraz zrobi? Nie wiem Angeliko jak ty dalej planujesz to pociągnąć, ale z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy .
    Pozdrawiam,
    Natalia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kawi
    Naprawdę nie masz za co przepraszać. Ja również często nie mam ochoty na komentowanie i doskonale to rozumiem :)
    Scenę +18 planowałam napisać, ale kompletnie nie pozwalał mi na to ryk radia :p a poza tym nie byłam pewna w jaki sposób przedstawić uczucia Marka. Musiałabym to dokładnie przemyśleć, a jeśli mam być szczera - nie chciało mi się ;) Ale może jeszcze skuszę się na jakąś +18. No bo ja wiem, czy taki szczery? Na pewno w swoim mniemaniu, w zgodzie z umysłem, ale czy także w zgodzie z sercem? Tego dowiesz się za jakieś 2-3 rozdziały. Krzysztof palpitacji serca nie dostał, bo nie zdążył - Marek delikatnie wyrzucił go ze swojego gabinetu ;) Czuje, oj czuje. Zżerają biedaka od środka, a ten nie wie co począć. Nie chciał iść do łóżka z dziewczyną z klubu, myśli o Uli... To nie jest prawdziwy Marek! A może to właśnie ten prawdziwy Marek...? :) Ulka tak łatwo do Marka nie wróci. Prawdy się dowie prędzej czy później, czy tego chce czy nie. Ale nie będzie tak łatwo. Marek też swoje będzie musiał wycierpieć.
    Pozdrawiam

    Natalia
    Heh, ja też chętnie bym mu nogi powyrywała... albo wiesz co? Nie. Ja bym mu nie powyrywała nóg. Nie zniosłabym reakcji Uli, która mimo wszystko kocha xD A tak serio... Dobrzański faktycznie jest dupkiem. Dupkiem jakich mało. Mimo wyrzutów sumienia, które ciągle odrzuca od siebie, wmawia sobie, że ona nic dla niego nie znaczy, jest kolejną do odhaczenia. Ja wiem jak to dalej planuję pociągnąć. Marek w tym opowiadaniu też swoje wycierpi. Oboje wyjdą nieźle okaleczeni z tej całej sytuacji, ale ostatecznie wszystko będzie dobrze.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dupek, dupek, Marek to jest kompletny dupek. Omamił Ulę tak, aby uwierzyła w jego bezsensowną miłość. Wykorzystał ją i zostawił. Takiego Marka nienawidzę. On uważa, że kobiety, które krzywdzi nie maja uczuć i moze się niby bawic. Idiota, nieodpowiedzialny dzieciak, w jego życiu licza się tylko zdobycze. Czy on jest ślepy, nie widzi, że Ula jest bardzo wrażliwa? Uwierzyła w jego miłość i została wykorzystana. A wszystko przez jeden głupi zakład. Marek ma wyrzuty sumienia?? Niech sie nimi wypcha. Łatwo było ją zranić, a teraz co???
      Nie mam słów do zachowania Marka.
      Pozdrawiam :)
      Paulina

      Usuń
  4. Paulina
    Tak, Marek ma wyrzuty sumienia. Ja wiem, że w jego sytuacji bardzo mało one pomagają, bo zachował się po prostu jak dupek. Ale to, że ma żal do siebie, chociaż stara się go odepchnąć, znaczy, że nie jest jeszcze taki do końca zepsuty. To jednak przemawia, chociaż w niewielkim stopniu, na jego korzyść. On tak uważa, oczywiście. Ale niedługo zmieni zdanie, o to już zadbam ;) Spokojnie.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuch... Ależ zaserwowałaś nam rozdział. Jeszcze nie mogę dojść do siebie. Bardzo żal mi Uli, choć właściwie taki scenariusz był do przewidzenia. Brnęła w ten związek jak ćma do światła, ale cóż... Miłość jest ślepa. To, co zrobił Marek z Sebastianem jest naprawdę ohydna. Ten pierwszy ma wyrzuty sumienia. I dobrze. Powinny zadręczyć go na śmierć. Myślę, że mimo iż tak wypiera się głębszych uczuć do Uli, to jednak już ją kocha.
    Balon pękł i Ula dowiedziała się prawdy. Będąc na jej miejscu, po takiej traumie i wiedząc, że to był tylko zakład, chyba bym już nigdy nie zaufała żadnemu facetowi. Czy ona będzie mu jeszcze w stanie zaufać? Długa droga przed nim, przy założeniu, że zamierzasz w tym opowiadaniu zrobić z nich parę. Pan Dobrzański będzie musiał się nieźle napracować, by Ula uwierzyła w szczerość jego intencji.
    Piękna część. Przeczytałam jednym tchem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam, że tak to się skończy... Wiedziałam, że Ulka ulegnie a Marek tylko ją skrzywdzi, wiedziałam, że pozostanie jej tylko płacz, smutek i łzy. Dobrze, że Dobrzański ma chociaż wyrzuty sumienia. Ciekawa jestem, kiedy dotrze do niego, że nikogo nie wolno tak traktować. Zachował się jak świnia, jak prostak i cham. Tyle w tym temacie. Mam nadzieję, że się ocknie i będzie tego żałował jeszcze bardziej i mam też nadzieję, że Ula kiedyś, kiedyś, kiedyś mu wybaczy. Oni przecież muszą być razem ale długa droga przed nimi. Marek musi zrozumieć co stracił i musi zacząć się zmieniać. Czekam na kolejną część i dziękuję Ci za tą, dzięki niej wpadł mi do głowy pomysł na mini którą postaram się niebawem przelać na papier. Serdecznie pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej :) Nie było mnie trochę, bo byłam na wyjeździe. Nadrobiłam wszystkie części i jestem pod wrażeniem. Szkoda tylko, że to wszystko tak smutno się teraz potoczyło. A miało być tak pięknie...wspólny wyjazd..no, ale życie to nie bajka i ja to rozumiem. Marek to jest jednak świnia no. Myślałam, że coś zrozumie, a on tylko dążył do wygrania zakładu. Może coś jeszcze dotrze do niego, lepie późno, niż wcale. Proszę nie dręcz ich za długo :)
    Pozdrawiam bardzo, bardzo serdecznie :):*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Marcia.
    No, to mleko się wylało. Ulka wie już o wszystkim o zakładzie i o braku skrupułów Marka. Szkoda mi tej dziewczyny, bo miała wiele planów związanych z Dobrzańskim. Marek sam dawał jej te nadzieje, które jedną rozmową zdeptał w parku.
    Sebastian jest świnią, a świnie chodzą parami. Drugą jest Marek. Ale skoro czuje wyrzuty sumienia, to czy na pewno jest świnią. Cóż nasuwa mi się jedno zdanie: Osioł zawsze będzie osłem nawet pod złotym siodłem.
    Jestem ciekawa postawy Uli… Czy podda się, czy będzie chciała się mścić na nim, a może coś innego jeszcze wymyślisz?
    Pozdrawiam Bea

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam:)
    Zapraszam na nową notkę do mnie ;)
    Pozdrawiam Bea

    OdpowiedzUsuń
  10. Marcia.
    U mnie nn. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Marek zrobił to, co do niego należało. Było to brutalne, fakt, ale przynajmniej przestał oszukiwać Ulke. W końcu ona jest zbyt cudowna, żeby ją tak traktować. Najgorsze teraz będzie to cierpienie, ale Cieplakówna jest silna i da sobie radę.
    Czekam na cd i zapraszam do mnie na www.brzydulkowo.blog.onet.pl

    P.S. Moglabys informować mnie o kolejnych postach u Ciebie? Będę wdzięczna ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam do mnie na nową mini :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zaprasz do mnie :)
    Bea

    OdpowiedzUsuń
  14. Hej:) Zapraszam do mnie na mini.

    OdpowiedzUsuń
  15. Marcia.
    U mnie pojawiła się nowa część. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Marcia
    U mnie nowa notka. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń