Zakład
Rozdział XIII
Ula weszła do firmy z lekkim uśmiechem na ustach.
Przywitała się w recepcji z Anią, a następnie powędrowała do sekretariatu przy
gabinecie dyrektora do spraw promocji. Zaśmiała się cicho widząc jak zwykle
„zapracowaną” Violettę.
- Znalazłaś coś ciekawego? – zapytała uśmiechając się do
przyjaciółki. Blondynka podskoczyła i odwróciła się.
- Ulka, ale żeś mnie przestraszyła, dasz wiarę? No
znalazłam taką fajną sukienkę, wyślę ci na maila, okej? – zapytała i nie
czekając na odpowiedź mówiła dalej. – A ty pewnie do Marka! Jest u siebie.
- Okej.
Zapukała i weszła do gabinetu Dobrzańskiego. Uśmiechnął
się do niej. Od czterech dni byli razem oficjalnie. Jednak tylko on i Sebastian
wiedzieli, że długo taki stan rzeczy trwać nie będzie. Chyba, że coś ulegnie
zmianie, ale takich komplikacji nie przewidywał.
- Cześć. – Podszedł i pocałował ją na przywitanie. – Mam
dla ciebie pewną propozycję.
- Propozycję? – powtórzyła zaskoczona. Pokiwał głową.
Posadził ją na swoim fotelu i otworzył laptopa. Wszedł na jakąś stronę
internetową i pokazał jej. – Domek wypoczynkowy, mazury – przeczytała.
Uśmiechnęła się lekko.
- Co ty na to? Upał jest niemiłosierny, poza tym oboje
ostatnio mieliśmy dużo do roboty, przyda nam się odpoczynek, zregenerowanie
sił.
Uśmiechnął się do niej zachęcająco. To była chyba jak na
razie jedyna rzecz, której nie zrobił zgodnie z sugestiami Sebastiana.
Olszański twierdził, że najlepiej będzie zabrać ją na randkę do restauracji w
jakimś hotelu, upić ją, a potem udać się do wynajętego wcześniej pokoju. Marek
wątpił jednak, żeby Ula zgodziła się na coś takiego. Znał ją trochę. Ona
zapewne wolałaby właśnie jakiś romantyczny wyjazd, domek, łódka, lasek,
jeziorko, ukochany… Miał wyrzuty sumienia, że chce to zrobić. Wiedział, że
kocha go naprawdę, szczerze i bezwarunkowo. Ufa mu jak nikomu innemu. Wierzy,
że jej nie skrzywdzi. Powinna trzymać się od niego z daleka. Wiedział, że
bardzo ją to wszystko skrzywdzi, że będzie cierpieć. Jednak mimo to, robił to.
- Zastanowię się, okej? – odparła. – Zobaczę czy uda mi
się pozamykać wszystkie sprawy i porozmawiam jeszcze z tatą.
- No dobrze – zgodził się. – Wyjeżdżalibyśmy w sobotę.
Pokiwała głową, po czym wyszła z jego gabinetu. Pożegnała
się jeszcze z Violettą, po czym udała się do siebie. W gabinecie postanowiła
zabrać się do roboty. Sobota była już za trzy dni, jeśli faktycznie chciała
jechać z Markiem, musiała się spiąć i wszystko skończyć.
***
Marek po wyjściu Uli z gabinetu siedział wpatrując się
beznamiętnie w drzwi. Pierwszy raz czuł wyrzuty sumienia, spowodowane
okłamywaniem jakiejś dziewczyny. Do Uli nie żywił cieplejszych uczuć – tego był
pewien. Bo inaczej cieszyłby się na spotkania z nią bardziej niż z innymi
ludźmi, randki by sprawiały mu przyjemność, a żadnych takich objawów u siebie
nie zauważył. Po prostu poznał ją, wiedział jaka jest, że jest wartościową
dziewczyną i, że zasługuje na prawdziwą miłość – czuł więc wyrzuty sumienia, że
ją rani. Ale teraz już nawet nie mógł się wycofać, bo niby jak? Po tym jak
spędzą wspólną noc to raczej już będzie musiał, ale teraz jeszcze trochę
powinien ją pourabiać. Westchnął ciężko. Po chwili do jego gabinetu wszedł
Sebastian.
Pewnie ma kolejne
genialne pomysły – zironizował w myślach.
- Cześć stary. Co jest? – rzucił na przywitanie.
- Jak tam z Ulką? Randka?
Marek wywrócił oczami. – Nie Seba, nie mam zamiaru upijać
jej i wykorzystywać – odparł. – Wyjeżdżamy na weekend.
- No rozumiem, romantyczny weekend we dwoje… ty jesteś
pewien, że się nie zakochałeś?
- Seba! – warknął. – Oczywiście, że nie. Po prostu ją
polubiłem i tyle. To wszystkie durne pytania? Bo jeśli tak, to chciałbym
popracować.
Spojrzał na kumpla wzrokiem mówiącym, że powinien już
iść. Nie opierał się za bardzo i po chwili Marek został sam w gabinecie. Chciał
przemyśleć sytuację w której się znalazł i jak to dalej pociągnąć. W końcu
romansu dłużej niż jakieś cztery dni już nie pociągnie, po weekendzie zrobi coś
żeby zerwać z Ulą. Gdyby był prezesem, lub gdyby Ula była jego asystentką
byłoby o wiele prościej. Wystarczyłoby wręczyć wymówienie. A teraz… mógł mieć
jedynie nadzieję, że odejdzie sama lub, że jakoś rozejdzie się po kościach. Po
kilku godzinach pracy postanowił udać się do Uli. Chciał zapytać jaką podjęła
decyzję. Zapukał i wszedł do jej gabinetu. Zauważyła go od razu i uśmiechnęła się
wesoło.
- Hej – rzucił. – Myślałaś nad moją propozycją?
- Myślałam – odparła. – I jestem skłonna się zgodzić.
Jeszcze tylko porozmawiam z tatą.
Pokiwał głową. Podszedł do niej i pocałował lekko. Nie
przejmował się, że ktoś może ich zobaczyć, w końcu teraz oficjalnie byli razem…
i miał przez to wyrzuty sumienia. Jeszcze nigdy nie czuł się aż tak źle z
powodu, że okłamuje kolejną naiwną dziewczynę. Odczuwał takie coś tylko przy
Uli.
***
Trzy dni dzielące ich od soboty minęły bardzo szybko. Ula
była szczęśliwa z powodu wyjazdu, Marek niekoniecznie. Nadal dręczyły go
wyrzuty sumienia. Teraz jednak nie mógł już się wycofać. Dwa dni, a potem… potem
zerwie z Ulką. Pokręcił głową. Ten romans był trudniejszy niż mógłby
przypuszczać. Wrzucił spakowaną torbę Uli do bagażnika obok swojej. Wsiadł do
samochodu i uśmiechnął się wesoło do dziewczyny.
- To co? Gotowa na długo wyczekiwany urlop?
- Gotowa – odparła z uśmiechem. Odpalił silnik i ruszyli.
Marek cały czas zastanawiał się jak ten wyjazd ma wyglądać. Będą tam jako
zakochani, chociaż on wcale jej nie kochał… Zaklął w myślach. Wszystko przez
ten zakład i chore pomysły Sebastiana. Gdyby tylko nie dał się im ponieść…
Zrobił błąd – teraz już to wiedział. Ale już nie sposób było się z tego
wycofać. Teraz już nie było możliwości żeby nie zranić Uli w takim stopniu. Była
pierwszą dziewczyną, która sprawiała, że miał wyrzuty sumienia. To zdecydowanie
nie był dobry objaw. W końcu on nigdy nie żałował tego co robił. Miał zamiar
zabawić się w życiu i niczego nie żałować. A teraz żałował.
Po jakimś czasie dojechali na miejsce. Otworzył Uli drzwi
i podał jej rękę pomagając wysiąść. Zaobserwował jej uśmiech. Okolica
rzeczywiście była bajkowa. Wręczył Uli kluczyki żeby otworzyła domek a on udał
się po ich torby. Wniósł je do domu bez większego problemu – bądź co bądź na dwa
dni nie potrzebowali jakichś gigantycznych bagaży.
- To na co masz teraz ochotę? Rekonesans terenu, łódka,
kajak, czy może leniuchowanie?
- Chodźmy może nad wodę.
Zgodził się. Złapał Ulę za rękę i powędrowali nad
jezioro. Nie było jeszcze sezonu, więc ludzi nie było zbyt dużo. Usiedli na
pomoście mocząc nogi w jeziorze. Pogoda była przednia. Słońce przygrzewało a
delikatny wiaterek sprawiał, że nie było duszno. Idealna na urlopy.
Ula zagłębiła się w rozmyślaniach. Była szczęśliwa jak
nigdy. Marek ją kocha – w końcu gdyby tak nie było nie zerwałby z Paulą i nie
ujawniłby ich związku. Nigdy nie sądziło, że jej marzenie może się spełnić – że
Marek ją pokocha. W końcu znany był ze swoich przelotnych romansów. Pewnie
miałaby jakieś wątpliwości, gdyby nie to, że tym razem nie skończyło się na
obietnicach zerwania z Pauliną. W końcu gdyby nie kochał to by nie zerwał z
Paulą, a romans z Ulą zakończyłby dość szybko, zaraz po dojściu do celu. Jej
rozmyślania przerwał dzwonek telefonu Marka.
- Przepraszam cię, zapomniałem wyciszyć. – Spojrzał na
wyświetlacz. Sebastian. – Tylko ten jeden, okej?
Kiwnęła głową. Uśmiechnął się do niej i odszedł na stronę
żeby odebrać. Wiedział o czym chciał rozmawiać Olszański, a wolał nie poruszać
tego tematu przy Ulce.
- Halo?
- No cześć stary.
Jak tam? Miłość kwitnie? – dogryzł mu.
- Daruj sobie – warknął. – Nic nie kwitnie, a przynajmniej
nie u mnie. Mam wyrzuty sumienia.
- Żartujesz sobie?
Ty i wyrzuty sumienia? Marek, wszystko
idzie w jak najlepszym kierunku. Po tym weekendzie wrócicie i zerwiesz z Ulą.
- Wiem co mam robić. Po prostu nie chcę… - Odszedł kilka
kroków dalej, dla pewności, że Ula go nie słyszy. – Nie chcę jej okłamywać. W
końcu jej nie kocham.
- Pewnie, że nie.
Masz tylko sprawiać takie wrażenie. Ula nadal tam jest, więc pewnie ci
wychodzi.
- Wiesz co Seba, nie chce mi się gadać. W ogóle nie
pomagasz. Na razie.
Rozłączył się. Przybrał na twarz przekonujący uśmiech i
wrócił do Uli siedzącej nadal na moście. Usiadł obok niej i pocałował ją.
- Przepraszam, musiałem odebrać – usprawiedliwił się.
Wyciszył telefon. – Już nie będzie nam przeszkadzał.
- Ktoś z pracy?
- Nie, Sebastian pytał, czy już dojechaliśmy – skłamał. –
I życzył nam dobrej zabawy. – Uśmiechnął się do niej i objął ją przytulając do
siebie. Oparła się o jego ramię. Westchnął cicho wpatrując się w jezioro. W
dalszym ciągu nie wiedział co powinien zrobić żeby pozbyć się wyrzutów sumienia.
Chciał jakoś się z tego wyplątać tak, żeby jak najmniej zranić Ulę. A jedynym
sposobem na to było… przegrać zakład.
Kochani, wyjeżdżam na małe wakacje. Internetu nie będę tam miała, więc kolejna notka pojawi się
najszybciej w dzień mojego powrotu, czyli 12 sierpnia późnym wieczorem.
Istnieje jednak możliwość, że będę zbyt śpiąca. Wtedy wstawię notkę w
poniedziałek 13 J
Pozdrawiam i do napisania :*
Marcia.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz, jak bardzo szkoda mi Uli. Matko! Ona bezkrytycznie wierzy, że Marek odwzajemnia jej miłość. O święta naiwności! Naprawdę boję się o nią i o jej reakcję, gdy dowie się prawdy. Już nawet nie przekonują mnie te wyrzuty sumienia u Marka. Jakoś mi to fałszywie brzmi. Skoro jej nie kocha a jedynie lubi i skoro jemu na niej nie zależy, to nie ma też powodu, by traktował ją inaczej niż te panienki na jedną noc. W końcu z nią ma też spędzić jedną lub dwie noce. Haniebnie podchodzi do jej uczuć i mimo tych wyrzutów sumienia brnie dalej i gmatwa sytuację, byleby tylko wygrać zakład. To nie jest warte wygranej. Myślę nawet, że wygranej nie będzie. To znaczy będzie, ale z pewnością jej smak będzie gorzki.
Fajnie, że udało Ci się wkleić rozdział jeszcze przed wyjazdem. Ja życzę Ci udanych, słonecznych wakacji i serdecznie pozdrawiam.
Marcia,
OdpowiedzUsuńbardzo fajna notka, w pełni poświęcona Uli i Markowi. Nie pochwalam zachowania Marka, wie, że jeżeli prześpi się z Ulą i ją zostawi to ją skrzywdzi. Jednak nie chce tego robić, tak? To ja się pytam, dlaczego on dalej ciągnie ten romans skoro ponoć nic do niej nie czuje?? Marek powoli doprowadza do tego, że skrzywdzi Ulę. Podejrzewam, że ona nie może się doczekać momentu, w którym będą naprawdę razem. I on ją tym właśnie rani, dał jej na to nadzieję zrywając z Pauliną. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego Marek postępuje tak podle, czy aż tak zależy mu na tym zakładzie z Sebastianem, że jest w stanie skrzywdzić dziewczynę, którą lubi? Chyba nie jest aż taką świnią. Jestem bardzo ciekawa wyniknie z tego wyjazdu.
Pozdrawiam
P.S Życzę milego wypoczynku.
XUlaX
To się porobiło... Więc tak notka jak zwykle świetna, wiem że się powtarzam, co rozdział wiem :) Co do treści to żal, bardzo żal mi Uli zaufała Markowi i dostała od niego nadzieję, że mogą być razem szczęśliwi, bo on ją kocha, niestety tak nie jest.. Miałam nadzieję, że Marek się opamięta, że inaczej postąpi, ale wiem że Ula tu od początku była skazana na cierpienie , więc rozumiem. Notki następnej doczekać się już nie mogę , co tam naskrobiesz.Udanego wyjazdu żeby pogoda dopisała!
OdpowiedzUsuńP.S Ostatnie słowa " Przegrać zakład" wywołało u mnie takie retoryczne myślenie tzn. Markowi przemknęła myśl o przegranej, to jednak coś w nim jest, coś się w nim zaczyna tlić. Mam nadzieję, że zrozumie wszystko trochę wcześniej zanim zrobi coś czego będzie żałował, a zarazem straci.
Pozdrawiam, Natalia .
[b]Marciu[/b]
OdpowiedzUsuńCzy ty i Małgosia się dzisiaj zmówiłyście? Obie skończyłyście swoje rozdziały w takich ciekawych momentach. Część fantastyczna. Żal mi okropnie Uli. Ona wierzy, że Marek ją i kocha i jest szczęśliwa. Nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że za klika dni Dobrzański osiągnie to czego chce i ją rzuci a jej zostanie tylko cierpienie, rozpacz i ból. Mam nadzieję, że Marek się jednak opamięta. Ja na jego miejscu wolałabym przegrać ten głupi zakład, niż mieć później wyrzuty sumienia, że kogoś skrzywdziłam. Ciekawa jestem bardzo jak ty pociągniesz to dalej. Czy Marek prześpi się z Ulą a później powie jej żegnaj? Czy wycofa się w odpowiednim momencie, powie prawdę, przeprosi i ogromy kamień spadnie mu z serca? Czekam na kolejne części w których mam nadzieję, odpowiesz na moje pytania. Serdecznie Ciebie pozdrawiam i życzę udanego wyjazdu.
:):)
Gosiu
OdpowiedzUsuńUli faktycznie tutaj szkoda. A Marek wyrzuty sumienia ma, chociaż faktycznie niezbyt wiarygodnie to wychodzi - ale spokojnie, zaraz wyjaśni się, czy naprawdę nie chce jej ranić. Markowi zależy na wygranej zakładu, to fakt - pytanie tylko co jest dla niego ważniejsze ;) Rozdział dyskusyjny, ale niedługo wszystko się wyjaśni. Dziękuję :*
Paulina
Dużo pytań i żadnej odpowiedzi :) Marek jest podły i to nie ulega wątpliwości. Ula mu ufa bezgranicznie i wierzy, że on się zmienił dla niej, że kocha i jest szczery tak jak ona. W końcu zerwał z Paulą - w mniemaniu Uli, dla niej. Marek Ulkę polubił i to nie ulega wątpliwości - ale coś większego już się w nim rodzi i za jakiś czas wyjdzie na światło dzienne.
Dziękuję i Tobie też udanych wakacji :)
Shabii
OdpowiedzUsuńLedwo odpowiedziałam Gosi i Paulinie a zauważyłam Twój komentarz :) Tak wyszło, że obie skończyłyśmy w dość kluczowych momentach - faktycznie :) Dużo pytań. Uczucia Marka ciężko przejrzeć - wiemy, że się w niej zakocha, bo nie może być inaczej. Nie wiadomo tylko jeszcze w jakich okolicznościach i, czy jest na tyle podły żeby ją zranić. Tego dowiesz się już w następnym rozdziale, który będzie traktował o dalszej części ich weekendu (a konkretniej - o wieczorze i nocy - pytanie tylko jak Marek ów noc pociągnie).
Dziękuję :*
Pozdrawiam.
Natalia
OdpowiedzUsuńKompletnie Twojego komentarza nie zauważyłam - przepraszam :) Umknął mi wśród pozostałych.
Ula ma nadzieję, że Marek ją kocha - to fakt. Ale czy faktycznie tak nie jest? On mówi - "Nie. Nie kocham jej. Lubię ją, ale nie kocham.", ale to nie znaczy, że faktycznie nic nie czuje. Na pewno nie jest to jeszcze miłość w całej pełni - ale czy gdyby nic do niej nie czuł, to miałby wyrzuty sumienia? Nie. coś w nim kiełkuje i niedługo wyda owoce. Ostatnie słowa miały wywołać właśnie takie odczucia :) Marek myśli o przegranej zakładu - który jak wiemy, traktuje o tym żeby iść z Ulą do łóżka. Skoro Marek myśli, że jest w stanie przegrać zakład, to jest w stanie odpuścić sobie noc z Ulą. Pytanie tylko - czy faktycznie jest w stanie, czy może tylko tak mu przyszło do głowy?
również pozdrawiam i dziękuję :) Ja też mam nadzieję, że pogoda dopisze - przesiadywanie w drewnianym domku w chłodne dni zdecydowanie nie należy do przyjemnych czynności ;)
Marcia.
OdpowiedzUsuńNa prośbę Moniki dodałam u siebie nowy rozdział. Zapraszam.
Czytając rozdział było mi trochę smutno. Ulka karmi się nadzieją, której nikt nie potrafi z niej wykorzenić. Karmi się złudzeniami, których nikt nie ma zamiaru wyprostowac. Nie wiem, jak poradzi sobie jej biedne, kochające serce, kiedy dowie się prawdy. To będzie szok.
OdpowiedzUsuńMareczek powinien, nawet dla własnego tylko komfortu wszystko wyprostowac. I jej, i jemu wszystko by się wtedy ułożylo. Im bardziej będzie przedłużać tą chorą sytuację, tym mocniej wyjdą z niej pokaleczeni. Nie tylko Ula. Dobrzański także.
Czekam na ciąg dalszy i zapraszam do mnie na www.brzydulkowo.blog.onet.pl ;)
Na www.brzydulkowo.blog.onet.pl pojawiła się kolejna notka ;) Zapraszam serdecznie ;)
OdpowiedzUsuńMarcia.
OdpowiedzUsuńZapraszam Cię na nowy rozdział opowiadania. Pozdrawiam.
U mnie kolejna część opowiadania :)
OdpowiedzUsuńMarcia.
OdpowiedzUsuńU mnie kolejny, nowy rozdział. Zapraszam.
Marcia, zapraszam na nowy rozdział:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam