Wymęczyłam ten rozdział nieźle. Już nie pamiętam kiedy ostatnio coś pisało mi się równie ciężko jak tą część. Kawałek napisałam już wcześniej, ale kompletnie nie szło mi dalej. Ruszyłam z akcją. Może nie jest aż tak źle. I zmieniłam koncepcję. Zrobiłam zupełnie inaczej niż planowałam... No, ale pierwotnego planu nie umiałam zrealizować. Może innym razem i z nieco inną fabułą ;)
"Zakład"
Rozdział X
Nad Warszawą od dłuższego czasu wisiały czarne chmury
zapowiadające porządną ulewę. Młoda dziewczyna siedząca w autobusie wyglądała
przez okno czekając na swój przystanek. Była już późna godzina i w autobusie
prawie nikogo nie było. Miała szczęście, że załapała się na nocny autobus, bo
inaczej musiałaby dzwonić po Marka. Sprawdziła godzinę na swoim telefonie. Zbliżała
się pora jej spotkania z Markiem. Pojazd zatrzymał się na przystanku nieopodal
Multikina. Wysiadła na zewnątrz i ruszyła szybkim krokiem w kierunku budynku.
Już z daleka widziała Dobrzańskiego opartego o swojego Lexusa. Po chwili
znalazła się na parkingu obok niego. Uśmiechnął się i pocałował ją na
przywitanie. Zaraz jednak ruszyli w kierunku rozsuwanych drzwi. W środku
kręcili się ludzie spieszący na nocne seanse. Oni, po tym jak już odstali swoje
przy kasach, również wędrowali do sali numer sześć. Sprawnie poszło im
odnalezienie swoich miejsc. Usiedli. Jak to w kinach bywa, dłuższy czas leciały
reklamy, ale oni spędzili go na rozmowie, jak większość osób przebywających na
sali. Gdy rozpoczął się film umilkli. Oboje średnio lubili polskie filmy, jednak
w kinie ostatnio nic ciekawego nie było. To był chyba najlepszy wybór. Ula nie
bardzo na seansie mogła się skupić, bo czuła dłoń Marka na jej dłoni, a co
jakiś czas skradał jej pocałunek. Nie komentowała tego. Nie mogła także
powiedzieć, że jej się to nie podobało. Pozbyła się już wszelkich obaw. Miała
nadzieję, że Marek zerwie dla niej z Pauliną. Bała się zranienia i tego, że
rzuci ją jak wszystkie inne dziewczyny, ale mimo to postanowiła spróbować.
Postawiła wszystko na jedną kartę. Ryzykowała, że on za kilka tygodni,
miesięcy, zwolni ją z pracy jak każą kochankę, ale mogło także być inaczej,
mógł ją pokochać, wszystko mogło skończyć się dobrze. Miała nadzieję, że Marek
może się w niej zakochać. Bo ona chcąc nie chcąc zakochała się w nim, mimo tego
jaki był i zaufała mu, chociaż wiedziała, że nie powinna. Powinna ograniczyć
kontakty z nim do minimum jeszcze zanim cokolwiek między nimi było. Ale
teraz... teraz było tak dobrze, że chciała zaryzykować.
***
Marek po randce z Ulą wrócił do domu dopiero koło
pierwszej. Nie przejmował się tym jednak. Wiedział, że nawet jeśli Paulina
będzie w domu to nie usłyszy pretensji. Ostatnio nie mieszkali razem jak
narzeczeństwo, raczej jak współlokatorzy, którzy nie wtrącali się do swojego
życia. Nie mógł powiedzieć, że mu to odpowiadało, ale nie narzekał. Zresztą
gdyby teraz zerwał z Pauliną, to da Uli nadzieję. Daje jej ją już teraz, ale
jeśli rozstałby się z Paulą, Ula mogłaby chcieć się ujawnić, a do tego nie mógł
dopuścić. To ma być cichy, krótki romans i nic więcej. Niestety nie była
sekretarką, a to zdecydowanie utrudniało sytuację, bo jako, że prezesem nie
był, nie mógł jej zwolnić po zakończonym romansie. Pozostało mu mieć nadzieję,
że sama się zwolni albo, że nie będzie robiła mu większych problemów. Na razie
postanowił jednak nie martwić się na zapas i poczekać jak się sytuacja
rozwinie. Wszedł cicho do domu nie chcąc obudzić Pauliny, jednak ku jego
zdziwieniu, narzeczona nie spała. Pomyślał, że zechce się kłócić, jednak ona
tylko spojrzała na niego i wróciła do czytania książki.
- Cześć - rzucił. - Nie śpisz jeszcze?
- Nie mogłam spać - odparła. - A ty dopiero z pracy?
- Byłem z Sebastianem - skłamał.
Wszedł do łazienki i przebrał się szybko. Kilka razy miał
już zamiar porozmawiać z Pauliną poważnie, ale zawsze odwaga go opuszczała. Nie
wiedział jak zareagują rodzice, media... O wiele prościej było udawać, że w ich
związku wszystko jest dobrze, że są szczęśliwi i bardzo się kochają, chociaż w
rzeczywistości oczywiście tak nie było. Wyszedł z łazienki i udał się do łóżka.
Paulina właśnie odkładała książkę i kładła się spać. Także się położył, zgasił
lampkę nocną i zamknął oczy. Długo jednak nie mógł zasnąć. Przewracał się z
boku na bok, zaciskał powieki, nawet próbował liczenia baranów - nic nie
pomagało. W końcu zirytowany niemożnością uśnięcia podniósł się z łóżka. Po
cichu, żeby nie obudzić Pauliny, przebrał się w jakiś dres i wyszedł do ogrodu.
Miał nadzieję, że spacer na świeżym powietrzu dobrze mu zrobi. Chodził po
ogrodzie i rozmyślał.
~*~
DWA TYGODNIE PÓŹNIEJ
- Stary, co się z tobą dzieje? - Sebastian siedział na
kanapie w gabinecie kumpla i wpatrywał się w niego. Marek ciągnął ten romans z
Ulką już dwa tygodnie, ale jak na razie między nimi do niczego nie doszło.
- Co się ze mną dzieje? - zapytał obojętnie, obracając w
dłoniach długopis.
- Ciągniesz ten romans i ciągniesz zamiast podjąć jakieś
kroki. A poza tym co taki zamyślony jesteś, zakochałeś się, czy jak?
Dobrzański parsknął śmiechem. On i miłość? Nie,
zdecydowanie się nie zakochał. Gdyby tak było wiedziałby o tym. Poza tym on się
nie zakochiwał. Nigdy.
- Kroki planuję podjąć, ale nie zapominaj, że z Ulą
wszystko idzie dwa razy wolniej. Kiedy normalnie z kochankami byłem w łóżku po
jakichś dwóch tygodniach, to pewnie Ulkę będę musiał pourabiać nieco dłużej. A
myślę o Paulinie.
- No tak. Najwidoczniej oboje się zdradzacie -
podsumował. - Jeśli ona faktycznie ma kochanka.
- Seba. Ma. Widać to, a ona nie umie się z tym kryć. Poza
tym przestała mi robić awantury nawet jeśli wracam w środku nocy. Więc ma go na
pewno. Coraz częściej się zastanawiam czy jest w ogóle jakiś sens brnąć w to
dalej. No, ale na razie nie będę z nią zrywać. Chcę mieć dowody, żebym mógł się
wytłumaczyć przed rodzicami.
- Bardzo rozsądnie - stwierdził. - Marek. Siedemnasta.
- Faktycznie. Idę.
Wstał z krzesła, pożegnał się z kumplem i wyszedł z
gabinetu. Od razu swoje kroki skierował w stronę gabinetu pani dyrektor PR. Z
lekkim uśmiechem otworzył drzwi. Ula stała przy oknie rozsuwając żaluzje i
patrzyła na tętniącą życiem ulicę Lwowską. Wszedł do jej gabinetu i pocałował
ją lekko.
- To jak, odwieźć panią?
- Marek mówiłam ci już, że istnieją autobusy i...
- I prywatni, a na dodatek darmowi szoferzy - przerwał
jej z uśmiechem. - Nie ma o czym mówić, podwożę cię i tyle. Chodźmy.
Pociągnął ją za rękę. Westchnęła ciężko, ale przestała
się opierać. Powędrowała za ukochanym do jego samochodu. Marek wpuścił ją do
środka, a sam zajął miejsce kierowcy. Ruszyli w kierunku Rysiowa.
- Może wejdziesz na herbatę? - zaproponowała gdy powoli dojeżdżali
do jej domu. Uśmiechnął się lekko. Lubił rodzinę Uli i atmosferę tam panującą.
Było tak ciepło i rodzinnie, nie czuł się tam jak intruz, a czasem nawet we
własnym domu miał takie wrażenie. Dzisiaj jednak miał zgoła inne zamiary.
Chciał porozmawiać z Pauliną. Niekoniecznie od razu zrywać. Po prostu
porozmawiać.
- Wiesz, bardzo chętnie, ale nie dzisiaj. Mam jedną rzecz
do załatwienia. Ale następnym razem na pewno wpadnę. Jesteśmy.
Pocałował ją krótko na pożegnanie. Ula wysiadła z
samochodu i ruszyła w kierunku domu. Pomachał jej jeszcze i ruszył z uśmiechem
na ustach w stronę Warszawy. Nie wiedział skąd wziął się na jego twarzy ten
uśmiech. Może chodziło o to, że właśnie rozmawiał z Ulką? W końcu bardzo lubił
z nią rozmawiać. Traktował ją tylko jak przyjaciółkę, nie kochał jej. Od
jakiegoś czasu zaczynał czuć wyrzuty sumienia - pierwszy raz w życiu. Jednak
nie zawracał sobie nimi specjalnie głowy. W końcu on nigdy nie żałował, że
zranił jakąś dziewczynę. Teraz też nie miał takiego zamiaru. Zbliżał się powoli
do domu. Spojrzał na zegar. Podróż do rysiowa i z powrotem zajęła mu nieco
ponad godzinę. Zaparkował samochód nieco dalej niż zwykle, mając ochotę na
krótki spacer. Powoli ruszył w kierunku bramy. Zanim jednak tam doszedł
zauważył z daleka jakiś czarny samochód. Na początku nie przywiązał do niego
większej wagi, ale dość rzadko zdarzało się żeby ktoś parkował auto tak blisko
domu jego i Pauliny. Był już niedaleko, gdy zauważył wysiadającą z samochodu
Paulinę. Jego narzeczona najwyraźniej jednak go nie zobaczyła, bo podeszła do
faceta, który również wyszedł na zewnątrz i pocałowała go. Porozmawiali przez
chwilę, pożegnali się pocałunkiem i mężczyzna odjechał zostawiając Paulinę pod
domem. Pomachała mu. Marek chyba jeszcze nigdy nie widział jak Paulina komuś
macha, a już na pewno nie żegnała się w tej sposób z nim. Podszedł bliżej i jak
gdyby nigdy nic powiedział.
- Cześć Paula.
Kobieta wpatrywała się w niego zaskoczona. Po chwili
otrząsnęła się z szoku. – Cześć. Myślałam, że jeszcze cię nie ma. Gdzie masz
samochód?
Marek uśmiechnął się pod nosem. Nie wiedział co
spowodowało, że ma aż tak dobry humor. Przyłapanie Paulina zdradzie? Rozmowa z
Ulą? Nie miał pojęcia.
- Samochód zostawiłem za rogiem – odparł. – Miałem ochotę się przejść. Co to był za
facet?
Kobieta nagle przybrała zaskoczony wyraz twarzy. Marek
pomyślał, że zechce odpierać jego oskarżenia o zdradzie, że nie będzie chciała
się przyznać – co mijałoby się z celem, bo w końcu obojgu wyjdzie na dobre
jeśli się rozstaną. Ona będzie mogła być z tym facetem kimkolwiek by on nie
był, a Marek będzie miał wolną rękę.
- To był Wiktor – odparła niepewnie.
- Mhm. Znam go? – zapytał wyjmując klucze z kieszeni
marynarki. Tak naprawdę to nie interesowało go to czy go zna, ani kto to był.
Chciał po prostu porozmawiać z narzeczoną. Pierwszy raz od kilku lat szczerze.
- Nie, nie sądzę – odparła. Przeszli przez ogród i po
chwili znaleźli się już w domu. – Bo niby skąd miałbyś go znać?
- A ty skąd go znasz?
- Z… z kursu.
- Z kursu? – powtórzył za nią zaskoczony. Nie wiedział na
jaki kurs mogłaby chodzić Paula… wydawało mu się to wręcz absurdalne.
- Tak – przytaknęła. – Pamiętasz, niedawno planowaliśmy
wyjechać z Aleksem do Hiszpanii na wakacje…
- Nie mów mi… że uczyłaś się języka.
- Tak wyszło, nie miałam co robić przez ostatnie dni to z
braku laku…
- Zmieniłaś się – stwierdził nagle ni z tego ni z owego.
Paulina spojrzała na niego zaskoczona tą nagłą zmianą tematu.
- Tak… ale ty również – odparła.
Zmarszczył brwi. Raczej nie zauważył w swoim zachowaniu
jakichś większych nowości.
- Tak? – zdziwił się.
- No. Więcej pracujesz…
- Jak mi wcisnęłaś Violettę na sekretarkę to nie dziwne –
przerwał jej.
- Też fakt.
- Paula myślę, że powinniśmy porozmawiać. Poważnie.
Kochana, notka, jak zwykle świetna :) Dobrze, że w końcu Marek zaczął myśleć nad związkiem z Pauliną , nawet przeszły mu przez myśl takie wnioski, a raczej pomysł na zerwanie z nią i zakończenie tej farsy. Co do Uli, zaczyna mi się jej robić szkoda, bo ona chce zaryzykować, a nawet już to zrobiła, jest myśli, że dla niej Marek zerwie z Paulą, no i może to się spełni, aczkolwiek nie dla niej zerwie tylko dla samego siebie, o ile dobrze rozumiem. Mam nadzieję, że szybko dodasz ciąg dalszy, bo nie ukrywam , że jestem bardzo ciekawa , co dalej się wydarzy :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Natalia :*
Marciu i ty mówiłaś, że nie idzie Ci pisanie "Zakładu".
OdpowiedzUsuńWyszło Ci pięknie. Kurde strasznie szkoda, że póki co Marek oszukuję Ulę. Ona zasługuje na prawdziwą miłość i ślepo wierzy, że jej właśnie taka jest. Nie chcę nawet myśleć co będzie jak kiedyś prawda o zakładzie wyjdzie na jaw. Ula już prawie cała mu się oddała a jak po wspólnej nocy on po prostu za przeproszeniem kopnie ją w du... to dziewczyna się załamie. Niech on oprzytomnieje! Ma w rękach skarb, niech przejrzy na oczy. A może potrzebuje okularów? Skoro nie docenia tego co ma a co może stracić. Niech Ulka pożyczy mu swoje, jej już nie są potrzebne bo ma soczewki :) Cieszę się, że powoli wychodzi na jaw prawda o Paulinie. Dziwie się obojgu. Zamiast pogadać poważnie, spokojnie jak dorośli ludzie, rozstać się w przyjaźni i żyć, cieszyć się życiem być szczęśliwym to oszukują się wzajemnie. Może w kolejnej część dojdzie do takiej oczyszczającej 'szczerej' rozmowy która choć jedną sprawę załatwi. Czekam na CD bardzo niecierpliwie i mam nadzieję, że dodasz szybciej niż tą. Serdecznie pozdrawiam i ślę buziaki :*:*:)
Marcia.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze nie każ nam więcej tak długo czekać. Opowiadanie jest naprawdę fajne, a pomysł bardzo ciekawy:)
Po drugie ja tam myślę, że Mareczek już się zakochał ale sam przed sobą przyznać się do tego nie chce. Pewnie gdy to zrozumie będzie już za późno…
Ula też już jest całkowicie zakochana. W ogień by za nim poszła. Wierzy mu, choć dobrze wie, że nie powinna tego robić.
No i Paulina… Ta to się dopiero zmieniła. Faktycznie jej pożegnanie z Wiktorem nie było takie jak na przykład z Markiem. Było czułe, a to znaczy, że panna Febo musiała się zakochać. I jestem ciekawa rozmowy Marka z Paulą oraz tego jak Marek poprowadzi dalej swój plan.
Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się niebawem.
Pozdrawiam Bea
Marcia wepchnęłaś Ulę w łapy Dobrzańskiego na dobre. Ona już kocha i to nie jest pozytywne, bo on jej w ogóle. Marek bierze nawet pod uwagę ewentualny scenariusz pozbycia się jej i skoro sam nie może tego zrobić to liczy, że ona złoży wymówienie. Obrzydliwa ta kalkulacja.
OdpowiedzUsuńBiedna, naiwna Ula. Z jednej strony doskonale zdaje sobie sprawę, że wcześniej, czy później znudzi się Markowi i podzieli los swoich poprzedniczek, a z drugiej ogromnie ryzykuje wierząc, że on w końcu poczuje coś do niej. Marek, jak do tej pory nie ma w sobie żadnej moralności i bez skrupułów dąży do wygrania tego zakładu. Cynicznie nie chce zerwać z Pauliną w obawie, że Ula mogłaby po rozstaniu jego i Pauliny uzurpować sobie prawo do spotkań z nim i chcieć znacznie więcej, chcieć jakiś deklaracji.
Sytuacja nieco się zmienia, gdy przyłapuje Paulę przed domem całującą się z nieznanym mu facetem. To ewidentny znak, że jednak powinni szczerze porozmawiać i być może rozstać się. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale dowiemy się czegoś więcej i opiszesz nam tą rozmowę.
Bardzo mi się podobała ta część, jak i całe opowiadanie. Czekam na więcej i pozdrawiam.
Natalia
OdpowiedzUsuńNad związkiem z Pauliną myśli całkiem poważnie. Szkoda, że nad związkiem z Ulą coś jego główka nie chce bardziej pomyśleć ;) Ula, jak zwykle u mnie, jest pokrzywdzona w pierwszej kolejności, potem dopiero cierpi Marek. Biedna kobieta xD Kiedyś nawet się zastanawiałam, nad opowiadaniem kiedy to Marek cierpi, a dopiero potem dochodzi Ula, ale to jest tylko taki tam pomysł ;) Nie jest żadną tajemnicą, że dobrze rozumiesz. Marek, póki co, nie wie, że kocha Ulkę.
Pozdrawiam :*
Shabii
Bo nie szło. Kompletnie. A przedwczoraj spięłam się i napisałam. Potem chciałam jeszcze coś dopisać, ale stwierdziłam, że dodam, bo się zaczekacie, a ja będę mogła ruszyć z akcją ;) Prawda o zakładzie wyjdzie na jaw, bo bez tego nie byłoby całego opowiadania. Zastanawiam się właśnie czy Marek, kolokwialnie mówiąc, ma kopnąć ją w du..., czy może pociągnąć to inaczej. Heh, okulary to całkiem dobry pomysł, przydałyby mu się. Właśnie teraz nadszedł czas na poważną i dorosłą rozmowę. Marek przyłapał Paulę, ale już w tym rozdziale dobrze widać, że wcale nie ma zamiaru robić jej wyrzutów z powodu zdrady. Nic więcej na temat ich rozmowy nie zdradzę. Mam nadzieję, że moja wena znowu nie rozpocznie buntu i, że będę mogła dodać kolejną część dość szybko. Mam wakacje i mogłabym napisać naprawdę dużo, a tymczasem nie mogę bo wena nie chce współpracować. Wredna z niej istota ;)
Również pozdrawiam :*
Bea
Postaram się już wam więcej nie kazać czekać kilku tygodni. Moja wena ostatnio przeżywała okres buntu, ale wróciła. Mam nadzieję, że na dobre.
Czy Marek się zakochał, to jedna wielka niewiadoma. Jest dla niego ważna - traktuje ją jak przyjaciółkę (w końcu, zanim doszło do ich romansu, przyjaźnił się z nią żeby się do niej zbliżyć), ale czy kocha? Postaram się szybko rozwiać Twoje (i myślę, że nie tylko Twoje) wątpliwości.
Ulka, chociaż z początku się bała bo wie, jaki jest Marek, to mimo to postanowiła mu zaufać. Dać szansę. Dopiero okaże się, czy opłaciło jej się to, czy może lepiej by było dla niej gdyby odesłałaby go z kwitkiem.
Febo się zakochała. Pierwszy raz w życiu. Nie będę się tu roztkliwiać, bo nie o to chodzi. Dokładnie o jej związku z Wiktorem będzie podczas rozmowy z Markiem. Nie jest już żadną tajemnicą, że przynajmniej Paula będzie szczera, bo to widać, gdy powiedziała mu skąd zna Wiktora.
Marek swój plan uwiedzenia Uli będzie ciągnął dalej, co z tego wyniknie, to dopiero się okaże.
Pozdrawiam serdecznie :*
Gosiu
Marek jest własnie taką świnią. Już kiedyś pisałam i powtórzę się: "droga do /ukanarzenia/ Marka będzie naprawdę długa, kręta i wyboista". Pierwszym sukcesem będzie niewątpliwie rozmowa z Paulą. Ostatnim - zorientowanie się, że kocha Ulę. Ale do tego jeszcze trochę czasu.
Ulę opisałam już powyżej, ale także i Tobie odpowiem. Ula jest zakochana. Wie, jaki jest Marek, co robi. Zdaje sobie z tego sprawę. Ale brnie w to. To nie jest dobre dla niej, ale skoro się zakochała to nie umie mu się oprzeć, ani się wycofać. Marek wszystko stara się załatwić tak, żeby wyszło korzystnie dla niego. Czeka, kręci, kombinuje, lawiruje... i jak na razie całkiem mu się udawało... do czasu jak postanowił porozmawiać z Pauliną. W końcu Ula może sobie czegoś zarzyczyć. Ale czy to zrobi... tego dowiesz się później :) Rozmowę opiszę. Bez niej nie byłoby kolejnego rozdziału.
Również pozdrawiam.
Marcia.
OdpowiedzUsuńU mnie nowa część. Zapraszam.
Zapraszam do mnie na nn:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na mini :)
OdpowiedzUsuńBea