sobota, 2 czerwca 2012

"Zakochany Casanova" Rozdział 14


Rozdział 14 część 1
Marek stał w kuchni czekając na przyjście Uli. Zegar wskazywał za dwudziestą czterdzieści, więc za około dwadzieścia minut powinna być. Przygotował już wszystko co zaplanował i od około piętnastu minut stał w kuchni. Wyobraził sobie minę Sebastiana gdyby zobaczył go w fartuchu w który aktualnie był ubrany i zaśmiał się cicho. Omiótł wzrokiem salon połączony z kuchnią. Wszystko było idealnie. Był ciekaw jaka będzie reakcja Uli jak zobaczy... wystrój salonu na ten wieczór. Postanowił szybko się przebrać, gdyż nadal chodził w dresie. Wszedł do sypialni a na jego twarz ponownie wstąpił lekki uśmiech. Tak. Przygotowania do ich randki zdecydowanie mu wyszły. Zdjął granatowy t-shirt i czarne spodnie dresowe i przebrał się w strój bardziej pasujący na randkę, a dokładnie to w niebieską koszulę i czarne spodnie. Spojrzał na zegar ścienny. Za pięć minut dwudziesta pierwsza. 
***
Find me here, speak to me
I want to feel you, I need to hear you
You are the light that's leading me to the place
Where I find peace again
You are the strength that keeps me walking
You are the hope that keeps me trusting
You are the life to my soul
You are my purpouse
You're everything

W przyjemnej atmosferze jedli przygotowane przez Marka spagetthi i pili wino. Trzeba było przyzna, że Marek się postarał. W całym pomieszczeniu panował półmrok, a jedynym źródłem światła były poustawiane gdzieniegdzie świeczki. Panowała romantyczna atmosfera. Wspominali najróżniejsze wydarzenia, śmiali się z zabawnych powiedzeń Violetty, rozmawiali o wielu innych rzeczach z jednym wyjątkiem - praca. Gdy zjedli już kolację, Marek włączył przygotowaną wcześniej płytę. W pomieszczeniu rozbrzmiała romantyczna melodia.

And how can I stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me how could it be any better than this 

Mężczyzna podszedł do ukochanej i podał jej rękę. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i podała mu swoją dłoń. Delikatnie kołysali się w rytm spokojnej muzyki dobiegającej z głośników radia. Marek lekko uśmiechał się do Uli. Wydawało mu się, że czas się dla nich zatrzymał. Nie myślał o niczym - nic nie miało dla niego większego niż dziewczyna, którą trzymał w swoich objęciach. Upajał się jej delikatnym zapachem, dotykiem jej dłoni... po prostu jej obecnością. Spojrzał w jej oczy wpatrujące się w niego z miłością i zaufaniem, po raz kolejny zatonął w głębokim błękicie jej oczu.

You calm  the storms and you give me rest
You hold me in your hands
You won't let me fall
You steal my heart, and you take my breath away
Would you take me in take me deeper now

Delikatnie i czule musnął jej usta. Jeszcze nigdy nikogo tak nie całował. Jeszcze nigdy przy nikim się nie czuł tak dobrze. Całowali się powoli, niemal leniwie. Zdawało się, że czas się zatrzymał. Odsunęli się od siebie na niewielką odległość. Po chwili delikatnie zetknęli się czołami. Marek spojrzał jej w oczy. 
- Kocham cię - szepnął.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedziała. 
Pocałowała go w usta. Odwzajemnił z zaangażowaniem pocałunek. 

And how can I stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me how could it be any better than this
And how can I stand here with you
And not be moved by you
Would you tell me how could it be any better than this

Leniwe pocałunki ustąpiły miejsca coraz bardziej namiętnym i pożądliwym. Dotarli do sypialni próbując się jednocześnie pozbyć zbędnych części garderoby. Ula męczyła się z małymi guzikami jego niebieskiej koszuli, a on rozpinał jej sukienkę. Po chwili oboje stali w samej bieliźnie. Marek przeniósł się z pocałunkami na dekolt ukochanej, a ona błądziła dłońmi po jego plecach. Po chwili przeniósł się z pocałunkami z powrotem na usta ukochanej jednocześnie usiłując rozpiąć jej stanik. Po jakimś czasie leżeli na łóżku bez żadnej części garderoby obdarowując się pocałunkami i pieszczotami. Marek całował każdy skrawek jej ciała. Ponownie wrócił do jej ust. W końcu ich pożądanie wzięło górę. Ula oplotła nogami jego plecy, a on wszedł w nią, doprowadzając oboje do spełnienia. 
Marek ciężko oddychając odsunął się od niej na niewielką odległość po czym przytulił ją do siebie. 
- Kocham cię... - powiedział jej do ucha.
- Ja też cię kocham.

Piosenka: Lifehouse – „Everything”

Rozdział 14 część 2

Obudziły go promienie słońca skradające się po jego twarzy. Uchylił leniwie powieki. Uśmiechnął się lekko. Spał wtulony w ramię swojej dziewczyny. Poczuł, że w swojej dłoni trzyma coś miękkiego i przyjemnego w dotyku. Otworzył szerzej oczy i przekręcił się ostrożnie na plecy. Spojrzał na ów rzecz trzymaną przez niego w ręce. Uśmiechnął się pod nosem widząc płatek róży. Rozejrzał się po sypialni, zatrzymując dłużej wzrok na Uli. W całej sypialni porozsypywane były czerwone płatki róż, które rozrzucił tam poprzedniego dnia, w niektórych miejscach, wypalone już świeczki, oraz ich części garderoby. Przeciągnął się, po czym spojrzał na śpiącą obok niego Ulę. Wyglądała pięknie z delikatnie rozchylonymi ustami, włosami lekko opadającymi jej na twarz, okryta białą kołdrą na której porozrzucane były płatki róż. Bezwiednie, miękkim ruchem ręki, odgarnął jej włosy z policzka. Poruszyła się lekko, ale nie obudziła się. Uśmiechnął się. Mógłby cały czas leżeć i patrzeć na śpiącą ukochaną. Spojrzał na szafkę nocną stojącą obok łóżka. Stało tam wspólne zdjęcie Uli i Marka. Wziął je do ręki i dłuższą chwilę się w nie wpatrywał. 

Otworzył oczy i rozejrzał się po pomieszczeniu. Musiał znowu zasnąć. Zauważył, że pod jego dłonią nadal leży zdjęcie, które oglądał. Spojrzał na miejsce gdzie wcześniej widział Ulę, jednak jej tam nie zastał. Przetarł twarz dłonią. Odstawił ramkę z fotografią na szafkę nocną po czym wyszedł z pod ciepłej pierzyny. Rozejrzał się po sypialni. Jakież było jego zdziwienie gdy nie znalazł nigdzie swojej koszuli. Założył granatowy szlafrok po czym wyszedł z sypialni. Znalazł Ulę w kuchni. Z uśmiechem zakradł się do niej objął ją i pocałował ją w szyję.
- Dzień dobry skarbie... - zamruczał jej do ucha.
- Dzień dobry - odpowiedziała z promiennym uśmiechem. Z tym uśmiechem, który zawsze poprawiał mu humor. Tym mówiącym, że jest szczęśliwa. 
- Co robisz? 
- Planowałam zrobić nam śniadanie. Może idź wziąć prysznic, a jak przyjdziesz, to już będzie gotowe.
Marek delikatnie przyciągnął do siebie ukochaną.
- Wiesz co... Mam lepszy pomysł. Teraz ty możesz zrobić śniadanie, a ja zaparzę kawę, a potem weźmiemy razem prysznic, hmmm?
Ula przygryzła lekko wargę.
- Kusząca propozycja - stwierdziła. - No dobrze. 
Marek uśmiechnął się promiennie i pocałował ją w nos wywołując u niej wesoły uśmiech.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz