Rozdział 12 część 1
I gotta take a
little time
A little time to think things over
I better read between the lines
In case I need it when I'm older
A little time to think things over
I better read between the lines
In case I need it when I'm older
Marek leżał na łóżku w ich wspólnym
hotelowym pokoju wsłuchując się w szum wody dobiegający z łazienki gdzie Ula
brała prysznic. Sięgnął po pilot od telewizora leżący na szafce nocnej. Zaczął
od niechcenia przerzucać kanały szukając czegoś czym mógłby zająć myśli, które
od kilku minut podczas których Ula była w łazience, było zdecydowanie za dużo.
Jego wybór padł na jakiś film przygodowy, jednak nie musiał długo czekać aż
jego myśli znowu odpłynęły w kierunku Uli. Wyznał jej miłość, nie miał żadnych
wątpliwości, że to uczucie było właśnie miłością. Chociaż długo nie mógł tego
zrozumieć, to jednak w końcu, jakoś mu się udało zrozumieć czym jest to uczucie
którym ją darzy. I teraz, gdy miał chwilę czasu żeby się nad tym porządnie
zastanowić to mógł się nawet pokusić o stwierdzenie, że nawet słowo miłość,
nie oddaje całkowicie tego, co czuje.
I wanna know what
love is
I want you to show me
I wanna feel what love is
I know you can show me
I want you to show me
I wanna feel what love is
I know you can show me
Oboje leżeli w łóżku
uspokajając oddechy. Wydawało się, że grzechem byłoby przerywać ciszę która
między nimi nastała, więc żadne z nich się nie odzywało. Marek spojrzał na, już
teraz śpiącą, ukochaną. Uśmiechnął się lekko. Odetchnął głęboko chcąc całkiem
uspokoić przyspieszony oddech i szybkie bicie serca. Przyciągnął do siebie
delikatnie Ulę. Doskonale wiedział, że z nią nie było tak jak z modelkami. Było
diametralnie inaczej. Z modelkami chodziło tylko i wyłącznie o przyjemność. A
dopiero przy Uli zrozumiał co to jest seks z miłości. Zrozumiał, że to co
łączyło go z modelkami czy nawet z Pauliną, nie było nawet namiastką miłości.
Paulina była dla niego ważna, ale nie jak ukochana kobieta. Była dla niego jak
... dobra koleżanka, przyjaciółka, może nawet siostra*? A Ulka była dla niego
nie dość, że ukochaną, to jeszcze dobrą przyjaciółką. Mimo tego, że byli razem
nadal mogli sobie ufać i rozmawiać szczerze, tak jak wtedy gdy nie łączyło ich
nic poza przyjaźnią. Spojrzał na przytuloną do niego, śpiącą dziewczynę.
Delikatnie odgarnął jej włosy z czoła.
Im gonna take a
little time
A little time to look around me
I've got nowhere left to hide
It looks like love has finally found me
A little time to look around me
I've got nowhere left to hide
It looks like love has finally found me
Piosenka: Mariah
Carey „I Want To Know What Love Is” (wybrane zwrotki)
*Nie przesadziłam z tą
siostrą? xD
Rozdział 12 część 2
Wiedziałem, że
Kiedyś znajdę Cię
Ty jedna tak
Rozumiesz mnie
Przy Tobie jestem kim tylko chcę
Bo Tobie zaufać mogę
Bo Tobie zaufać mogę
Kiedyś znajdę Cię
Ty jedna tak
Rozumiesz mnie
Przy Tobie jestem kim tylko chcę
Bo Tobie zaufać mogę
Bo Tobie zaufać mogę
Ula stała przy bramie
swojego domu i rozmawiała z... chyba już mogła bezkarnie nazwać go swoim
chłopakiem, prawda?
- Ula, daj tą torbę,
zaniosę ci ją – zaproponował, nie chcąc się z nią rozstawać, nawet na chwilę.
- Marek, poradzę sobie.
Wystarczy, ze podwoziłeś mnie do Rysiowa mimo, że mogłeś wysadzić mnie na
przystanku – stwierdziła.
- Kochanie, nie
utrudniaj, szukam tylko pretekstu żeby się z tobą nie rozstawać.
- Marek... – Spojrzała na
niego z politowaniem próbując się nie roześmiać. – Za chwilę przyjdę, odniosę
moje rzeczy, przywitam się z rodzinką i zaraz jedziemy do firmy.
Dała mu krótkiego buziaka
w policzek i chciała już iść do domu, ale usłyszała za sobą wymowne
chrząknięcie. Odwróciła się a Marek wykorzystując okazję przyciągnął ją do
siebie i pocałował. Po chwili odsunęli się od siebie. Dobrzański wykorzystując
jej chwilę nieuwagi wyjął z jej dłoni torbę uśmiechająć się przy tym
łobuzersko.
- Nie odpuścisz?
- Nie mam zamiaru – odpowiedział.
Ula westchnęła
teatralnie.
- No to chodź.
Ruszył za dziewczyną w
stronę jej domu. Weszli do środka i ruszyli oboje do kuchni.
- Dzień dobry panie
Józefie. Odstawiam Ulę i jej „klamoty”.
Ula zaśmiała się cicho.
- To może napije się pan
herbaty? – zaproponował najstarszy Cieplak.
- Nie chciałbym robić
kłopotu, poza tym jedziemy już z Ulką do firmy.
Każdego dnia, wciąż coraz bardziej kocham
Cię
Od teraz ja już zawsze będę blisko
Każdego dnia wciąż coraz mocniej kocham Cię
Na zawsze odnalazłem Cię
Od teraz ja już zawsze będę blisko
Każdego dnia wciąż coraz mocniej kocham Cię
Na zawsze odnalazłem Cię
Po jakimś czasie dotarli
do firmy. Marek jednak wypił herbatę w towarzystwie rodziny Uli, gdyż ona sama
poprosiła go żeby poczekał pięć minut, które w ostateczności przeciągnęły się
do dwudziestu. Przywitali się z ochroniażem po czym weszli do windy. Dobrzański
pocałował dziewczynę.
- Marek... – Odsunęła go
delikatnie. – Jesteśmy w firmie.
- To jest jakiś problem?
- No... Kilka dni temu
zerwałeś z Pauliną, a teraz nagle chcesz oznajmić, że jesteśmy razem?
- Ula, skarbie, proszę,
nie utrudniaj... Nie wydaje mi się żeby ktokolwiek miał z tym jakiś problem...
- Oprócz Pauliny.
- Którą się nie
przejmujemy, okej?
- No dobrze...
Marek uśmiechnął się
wesoło i złapał Ulę za rękę. Po chwili wyszli z windy i ruszyli w stronę
recepcji. Ula dyskretnie rozglądała się po korytarzu, ale żaden z pracowników
nie zauważył jeszcze, że trzymają się za ręce.
- Ula! – Usłyszała za
sobą głos przyjaciółki. Odwróciła się i uśmiechnęła.
- Cześć Viola –
odpowiedziała delikatnie zabierając dłoń z uścisku Marka.
- Chodź, muszę koniecznie
ci coś powiedzieć! – krzyczała podekscytowana.
- Idę, idę...
Posłała Markowi uśmiech i
ruszyła w stronę zwariowanej blondynki. Marek doskonale zdawał sobie sprawę, że
Ula oprócz tego, że chciała porozmawiać z przyjaciółką, to po prostu bała się reakcji
pracowników na ich związek, i też dlatego się zgodziła na rozmowę z Violą. A
może przede wszystkim dlatego? Nie planował jednak tak łatwo odpuszczać.
Wiedział, że się na niego wścieknie, ale...
- Ulka...
Cieplakówna odwróciła się
przodem do ukochanego myśląc, że ten chce po prostu powiedzieć żeby przyszła
potem do niego do gabinetu. Marek miał jednak zgoła inne plany.
- A buziak na pożegnanie?
– zapytał z zawadiackim uśmiechem.
Ula posłała mu nieco
zirytowane spojrzenie. Przecież chciała odczekać chociaż ten jeden dzień, zanim
przestaną się ukrywać a on się ją pyta o takie rzeczy, na środku firmowego
korytarza. Marek spojrzał na nią wyczekująco. Ula jednak wcale nie miała
zamiaru spełnić jego prośby, więc sam do niej podszedł i pocałował ją.
- Teraz możesz iść.
- Dziękuję za pozwolenie
– mruknęła, po czym poszła z Violettą w stronę bufetu.
- Kochana co to było? –
zapytała blondynka. Ula westchnęła ciężko.
- To... A ty chciałaś mi
coś powiedzieć, prawda? – przypomniała.
- Nie odwracaj mi tu kota
wąsami! – zawołała. – Najpierw ty opowiesz mi, a potem ja tobie – powiedziała
tonem nieznoszącym sprzeciwu, jednocześnie parząc sobie kawę w ekspresie.
- Violuś... – jęknęła.
- Ulka, ty mi się tu nie
wymigiwuj...
- Wymiguj – poprawiła ją
odruchowo.
- No przecież mówię.
Więc? Jesteś z Markiem? – zapytała patrząc na nią przenikliwie.
Mówili mi nie szukaj jej
Baw się i tańcz
Nie przejmuj się
Lecz teraz wszystko już ma swój sens
Gdy Tobie zaufać mogę
Gdy Tobie zaufać mogę
Baw się i tańcz
Nie przejmuj się
Lecz teraz wszystko już ma swój sens
Gdy Tobie zaufać mogę
Gdy Tobie zaufać mogę
Marek z radosnym
uśmiechem na ustach wszedł do gabinetu swojego najlepszego przyjaciela. Usiadł
na krześle.
- Widzę, że humorek
dopisuje. Jak tam, weekend udany?
- Udany, udany, nawet nie
zdajesz sobie sprawy jak bardzo udany – powiedział uśmiechając się przy tym
wesoło. – Swoją drogą to twoja dziewczyna wzięła Ulę na rozmowę, więc pewnie
zaraz cała firma będzie wiedzieć – powiedział uśmiechając się pod nosem.
- A nie planujecie trochę
odczekać? Wiesz, dopiero co zerwałeś z narzeczoną.
Marek westchnął
teatralnie.
- Sebastian... Jakiś rok
temu, jak jeszcze nie byłeś z Violą a ja byłem z Pauliną ciągle namawiałeś mnie
na wizyty w klubie. Potem jak zeszłeś się z Violką to namawiałeś mnie do
ustatkowania się. A teraz gdy wreszcie chcę to zrobić to ty mówisz mi żebym
odczekał?
- Ale ja nie mówię żebyś
odczekał z ustatkowaniem się. Zresztą zrobisz jak zechcesz, poza tym raczej nie
wydaje mi się żeby ktokolwiek miał z tym jakieś problemy – stwierdził rozsądnie
Olszański, przeczesując szuflady w poszukiwaniu jakichś dokumentów.
- No... Ktoś tam będzie
miał... – stwierdził obracając białą piłeczką golfową w dłoni. Spojrzał kątem
oka na nieco zaskoczonego kumpla, który podszedł do półki z segregatorami
usiłując wyciągnąć jeden z nich z pod stery innych. Marek jęknął cicho, odłożył
piłeczkę i podszedł do Seby. – Stary, jaki ty masz tu bajzel... – powiedział
pomagając Olszańskiemu wyciągnąć dokumenty. – Myślałem, że to ja mam bałagan w
dokumentach.
- Kto miałby mieć jakiś
problem z waszym związkiem?
- Inicjały P.F. i A.F.
Mówi ci to coś? – zapytał podrzucająć piłeczkę, która z impetem spadła na
podłogę i wturlała się pod biurko. Dobrzański wywrócił oczami i wszedł pod
biurko z zamiarem sięgnięcia zabawki.
- No tak, oni rzeczywiście
mogą mieć z tym problem... Stary, co ty robisz pod tym biurkiem?!
Marek wyszedł z pod
mebla, przy okazji grzmotnął się w głowę.
- Już nic... – powiedział
i opadł na krzesło.
Sebastian pokręcił z
politowaniem głową.
- A kiedy masz zamiar
powiedzieć Uli o początkach waszego związku?
Marek z wyrazem
zamyślenia na twarzy spojrzał na trzymaną w dłoniach piłeczkę. Nie miał
zielonego pojęcia kiedy. Wiedział, że prędzej czy później jej powie. Pytanie
prędzej czy później?
- Nie wiem stary, nie
wiem. Na razie odczekam chociaż kilka dni, może nadarzy się jakaś okazja na
poważną spokojną rozmowę.
Każdego dnia wciąż coraz bardziej kocham
Cię
Od teraz ja już zawsze będę blisko
Każdego dnia wciąż coraz mocniej kocham Cię
Na zawsze odnalazłem Cię
Od teraz ja już zawsze będę blisko
Każdego dnia wciąż coraz mocniej kocham Cię
Na zawsze odnalazłem Cię
Ula siedziała w bufecie
pod odstrzałem spojrzeń swoich przyjaciółek – Eli, Violi i Izy. Ali nie było.
Powiedziała dziewczynom, że jest z Markiem w końcu sam chciał żeby się z tym
nie kryli. Teraz jednak miała nadzieję, że ktoś, nie koniecznie Marek, zabierze
ją stąd, i nie będzie musiała spowiadać się przyjaciółkom.
- Ula, a dlaczego nic
wcześniej nam nie powiedziałaś? – zapytała Ela z detektywistycznym wyrazem
twarzy.
- Oj, dajcie już
dziewczynie spokój – powiedziała Iza. Ula spojrzała na nią z wdzięcznością.
Można porozmawiać, ale jak długo można wałkować ten sam temat? – Lepiej
pogadajmy o czymś innym. Viola, chciałaś chyba coś nam powiedzieć, nie?
- A, tak rzeczywiście.
Słuchajcie... Seba mi się oświadczył!
Dziewczyny tak pogrążyły
się w rozmowie, że nie zauważyły nawet jak nadszedł koniec przerwy na lunch.
Śmiały się właśnie z jakiejś opowieści Violi, gdy do bufetu wszedł prezes.
Zauważyła go tylko Viola, ale gestem pokazał jej, że ma być cicho. Podszedł do
stolika.
- Cześć dziewczyny –
rzucił z uśmiechem na ustach. – Mogę zabrać wam Ulę?
Sama zainteresowana
odwróciła się do Marka a ten krótko ją pocałował. Ula posłała mu lekki uśmiech.
- Już idę. Cześć
dziewczyny.
Nikt już nie powstrzyma nas
Nie przekreśli tej miłości
Tak się kocha tylko raz
Do utraty tchu
Nie przekreśli tej miłości
Tak się kocha tylko raz
Do utraty tchu
Marek i Ula stali przy bramie rysiowskiego
domku z numerem osiem.
- Nie wytrzymam bez ciebie do jutra –
stwierdził Dobrzański patrząc na dziewczynę z uśmiechem.
- Marek... – Odwzajemniła delikatnie
uśmiech. – Przez ten weekend miałeś mnie na okrągło, teraz spędziliśmy wspólne
popołudnie po pracy... W sumie to nie wiem jak dałam ci się namówić na szybsze
wyjście.
- Ma się ten dar przekonywania. –
Uśmiechnął się do niej łobuzersko.
- Idę, Beti pewnie czeka na mnie z bajką –
stwierdziła.
Marek kiwnął głową po czym przyciągnął ją
do siebie i czule pocałował.
- Do jutra – powiedziała, gdy już się od
siebie odsunęli.
- Do jutra. – Ula uśmiechnęła się do niego
lekko i ruszyła w stronę domu. – Ula! – Odwróciła się. – Kocham cię.
- Ja ciebie też. Cześć.
- Pa.
Rozdział 12 część 3
Ula po przeczytaniu swojej sześcioletniej
siostrzyczce bajki na dobranoc na palcach opuściła jej pokój. Z uśmiechem na
ustach zeszła na dół po schodach. Szczęście tryskało z niej na kilometr. Z
uśmiechem weszła do kuchni z zamiarem zaparzenia herbaty.
- Ulcia, a co ty taka wesoła? – zapytał
Józef gdy zauważył szczęśliwy uśmiech na twarzy córki.
- A nie mam powodów? – zapytała
retorycznie spoglądając kątem oka na tatę. – O Maciej, cześć! – zawołała gdy
zauważyła, że do kuchni wszedł jej najlepszy przyjaciel. – Chcesz herbatę?
- Tak. Możemy pogadać?
- Jasne, za moment...
Zalała wrzątkiem trzy kubki. Jeden z nich
postawiła na stole przed tatą po czym ruszyła wraz z Maćkiem do jej pokoju.
Usiadła obok Szymczyka na łóżku.
- No, to o co chodzi? – zapytała.
- Ulka, mam jedno pytanie. W co ty się
pakujesz?
- Nie za bardzo rozumiem...
- Marek?
- Aaaa... – Uśmiechnęła się wesoło, po
czym spojrzała zdzwiona na Maćka. – W dalszym ciągu nie rozumiem.
- Dziewczyno, myślałam, że dałaś już sobie
z nim spokój, a dzisiaj widziałam, że cię odwoził.
Ula spojrzała na filiżankę trzymaną w
dłoniach.
- No bo miałam dać sobie z nim spokój... W
piątek rano byłam z nim umówiona, chciał ze mną porozmawiać, i wtedy chciałam
mu powiedzieć, że nie ma sensu żebyśmy się spotykali, bo przecież ma
narzeczoną.
- No właśnie – potwierdził Szymczyk. –
Ula, to nie jest facet dla ciebie, czy ty nie widzisz, że wy do siebie nie
pasujecie?
Uśmiechnęła się pod nosem.
- Może jednak pasujemy...
- Kochana, życie to nie bajka. – Uśmiechnął
się do przyjaciółki. – Zrozum dziewczyno, że on nie jest dla ciebie.
- A niby dlaczego?
- Ulka, nie chcę się z tobą kłócić,
próbuję ci tylko uświadomić, że on nie zerwie z...
Dziewczyna powoli zaczynała tracić
cierpliwość. Nie znosiła gdy Maciej prawił jej morały, tym bardziej jak nie
miał racji.
- A jeśli już to zrobił? Jeśli zerwał z
narzeczoną? I jeśli powiedział, że mnie kocha? To co? Nadal do siebie nie
pasujemy? Nadal nie jest dla mnie? – zapytała podirytowana. Maciej spojrzał na
nią z niedowierzaniem.
- Serio?
- A gdyby nie było serio, to czy bym ci to
mówiła? Maciuś, wiem, że się o mnie martwisz, ale nie zapominaj, że sama też
mam swój rozum – powiedziała, uśmiechając się do niego delikatnie. Mimo
wszystko nie umiała się na niego długo gniewać. – Gdyby nie zerwał z Pauliną,
to prawdopodobnie tamtego dnia powiedziałabym mu, że to nie ma sensu. Ale jeśli
to zrobił, to nic nie stoi na przeszkodzie bycia razem. Przepraszam, że dopiero
teraz ci mówię, ale w piątek byłam wykończona całym dniem, w weekend
wyjechaliśmy, a dzisiaj praktycznie większość dnia spędziliśmy razem bo mnie
wyciągnął wcześniej z pracy, więc naprawdę nie miałam kiedy ci powiedzieć. Ale
teraz już wiem, że on mnie naprawdę...
- Jesteś szczęśliwa? – przerwał jej
niespodziewanie.
- Bardzo.
***
Ula leżała na łóżku z
delikatnym uśmiechem wsłuchując się w odgłosy dochodzące zza otwartego okna.
Szum wiatru, szelest liści na gałęziach, śpiew ptaków i cykania świerszczy,
próbując się zrelaksować. Nagle usłyszała dzwonek telefonu. Sięgnęła go z
szafki nocnej i spojrzała na wyświetlacz. Wiadomość od Marka.
Cześć skarbie :) Co tam u
ciebie?
Uśmiechnęła się lekko.
Właśnie odpoczywam po
męczącym wieczorze ;) A u ciebie?
Po chwili dostała
odpowiedź.
A ja oglądam jakiś nudny
film... A co było takiego męczącego w tym wieczorze...?
Zaśmiała się cicho.
A co... zazdrosny?
A nie powinienem?
Pokręciła lekko głową z
uśmiechem.
O Beatkę i Maćka? Raczej
nie.
No, jeżeli z Beti to
wierzę, że mógł być męczący :) Nie przeszkadzam w takim razie w odpoczynku.
Kolorowych snów. Kocham cię :***
Ja ciebie też kocham.
Dobranoc :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz