sobota, 2 czerwca 2012

"Zakochany Casanova" Rozdział 12


Rozdział 12 część 1
I gotta take a little time
A little time to think things over
I better read between the lines
In case I need it when I'm older

Marek leżał na łóżku w ich wspólnym hotelowym pokoju wsłuchując się w szum wody dobiegający z łazienki gdzie Ula brała prysznic. Sięgnął po pilot od telewizora leżący na szafce nocnej. Zaczął od niechcenia przerzucać kanały szukając czegoś czym mógłby zająć myśli, które od kilku minut podczas których Ula była w łazience, było zdecydowanie za dużo. Jego wybór padł na jakiś film przygodowy, jednak nie musiał długo czekać aż jego myśli znowu odpłynęły w kierunku Uli. Wyznał jej miłość, nie miał żadnych wątpliwości, że to uczucie było właśnie miłością. Chociaż długo nie mógł tego zrozumieć, to jednak w końcu, jakoś mu się udało zrozumieć czym jest to uczucie którym ją darzy. I teraz, gdy miał chwilę czasu żeby się nad tym porządnie zastanowić to mógł się nawet pokusić o stwierdzenie, że nawet słowo miłość, nie oddaje całkowicie tego, co czuje.

I wanna know what love is
I want you to show me
I wanna feel what love is
I know you can show me


Oboje leżeli w łóżku uspokajając oddechy. Wydawało się, że grzechem byłoby przerywać ciszę która między nimi nastała, więc żadne z nich się nie odzywało. Marek spojrzał na, już teraz śpiącą, ukochaną. Uśmiechnął się lekko. Odetchnął głęboko chcąc całkiem uspokoić przyspieszony oddech i szybkie bicie serca. Przyciągnął do siebie delikatnie Ulę. Doskonale wiedział, że z nią nie było tak jak z modelkami. Było diametralnie inaczej. Z modelkami chodziło tylko i wyłącznie o przyjemność. A dopiero przy Uli zrozumiał co to jest seks z miłości. Zrozumiał, że to co łączyło go z modelkami czy nawet z Pauliną, nie było nawet namiastką miłości. Paulina była dla niego ważna, ale nie jak ukochana kobieta. Była dla niego jak ... dobra koleżanka, przyjaciółka, może nawet siostra*? A Ulka była dla niego nie dość, że ukochaną, to jeszcze dobrą przyjaciółką. Mimo tego, że byli razem nadal mogli sobie ufać i rozmawiać szczerze, tak jak wtedy gdy nie łączyło ich nic poza przyjaźnią. Spojrzał na przytuloną do niego, śpiącą dziewczynę. Delikatnie odgarnął jej włosy z czoła.

Im gonna take a little time
A little time to look around me
I've got nowhere left to hide
It looks like love has finally found me

Piosenka: Mariah Carey I Want To Know What Love Is” (wybrane zwrotki)
*Nie przesadziłam z tą siostrą? xD
 Rozdział 12 część 2

Wiedziałem, że
Kiedyś znajdę Cię
Ty jedna tak
Rozumiesz mnie
Przy Tobie jestem kim tylko chcę
Bo Tobie zaufać mogę
Bo Tobie zaufać mogę

Ula stała przy bramie swojego domu i rozmawiała z... chyba już mogła bezkarnie nazwać go swoim chłopakiem, prawda?
- Ula, daj tą torbę, zaniosę ci ją – zaproponował, nie chcąc się z nią rozstawać, nawet na chwilę.
- Marek, poradzę sobie. Wystarczy, ze podwoziłeś mnie do Rysiowa mimo, że mogłeś wysadzić mnie na przystanku – stwierdziła.
- Kochanie, nie utrudniaj, szukam tylko pretekstu żeby się z tobą nie rozstawać.
- Marek... – Spojrzała na niego z politowaniem próbując się nie roześmiać. – Za chwilę przyjdę, odniosę moje rzeczy, przywitam się z rodzinką i zaraz jedziemy do firmy.
Dała mu krótkiego buziaka w policzek i chciała już iść do domu, ale usłyszała za sobą wymowne chrząknięcie. Odwróciła się a Marek wykorzystując okazję przyciągnął ją do siebie i pocałował. Po chwili odsunęli się od siebie. Dobrzański wykorzystując jej chwilę nieuwagi wyjął z jej dłoni torbę uśmiechająć się przy tym łobuzersko.
- Nie odpuścisz?
- Nie mam zamiaru – odpowiedział.
Ula westchnęła teatralnie.
- No to chodź.
Ruszył za dziewczyną w stronę jej domu. Weszli do środka i ruszyli oboje do kuchni.
- Dzień dobry panie Józefie. Odstawiam Ulę i jej „klamoty”.
Ula zaśmiała się cicho.
- To może napije się pan herbaty? – zaproponował najstarszy Cieplak.
- Nie chciałbym robić kłopotu, poza tym jedziemy już z Ulką do firmy.

Każdego dnia, wciąż coraz bardziej kocham Cię
Od teraz ja już zawsze będę blisko
Każdego dnia wciąż coraz mocniej kocham Cię
Na zawsze odnalazłem Cię


Po jakimś czasie dotarli do firmy. Marek jednak wypił herbatę w towarzystwie rodziny Uli, gdyż ona sama poprosiła go żeby poczekał pięć minut, które w ostateczności przeciągnęły się do dwudziestu. Przywitali się z ochroniażem po czym weszli do windy. Dobrzański pocałował dziewczynę.
- Marek... – Odsunęła go delikatnie. – Jesteśmy w firmie.
- To jest jakiś problem?
- No... Kilka dni temu zerwałeś z Pauliną, a teraz nagle chcesz oznajmić, że jesteśmy razem?
- Ula, skarbie, proszę, nie utrudniaj... Nie wydaje mi się żeby ktokolwiek miał z tym jakiś problem...
- Oprócz Pauliny.
- Którą się nie przejmujemy, okej?
- No dobrze...
Marek uśmiechnął się wesoło i złapał Ulę za rękę. Po chwili wyszli z windy i ruszyli w stronę recepcji. Ula dyskretnie rozglądała się po korytarzu, ale żaden z pracowników nie zauważył jeszcze, że trzymają się za ręce.
- Ula! – Usłyszała za sobą głos przyjaciółki. Odwróciła się i uśmiechnęła.
- Cześć Viola – odpowiedziała delikatnie zabierając dłoń z uścisku Marka.
- Chodź, muszę koniecznie ci coś powiedzieć! – krzyczała podekscytowana.
- Idę, idę...
Posłała Markowi uśmiech i ruszyła w stronę zwariowanej blondynki. Marek doskonale zdawał sobie sprawę, że Ula oprócz tego, że chciała porozmawiać z przyjaciółką, to po prostu bała się reakcji pracowników na ich związek, i też dlatego się zgodziła na rozmowę z Violą. A może przede wszystkim dlatego? Nie planował jednak tak łatwo odpuszczać. Wiedział, że się na niego wścieknie, ale...
- Ulka...
Cieplakówna odwróciła się przodem do ukochanego myśląc, że ten chce po prostu powiedzieć żeby przyszła potem do niego do gabinetu. Marek miał jednak zgoła inne plany.
- A buziak na pożegnanie? – zapytał z zawadiackim uśmiechem.
Ula posłała mu nieco zirytowane spojrzenie. Przecież chciała odczekać chociaż ten jeden dzień, zanim przestaną się ukrywać a on się ją pyta o takie rzeczy, na środku firmowego korytarza. Marek spojrzał na nią wyczekująco. Ula jednak wcale nie miała zamiaru spełnić jego prośby, więc sam do niej podszedł i pocałował ją.
- Teraz możesz iść.
- Dziękuję za pozwolenie – mruknęła, po czym poszła z Violettą w stronę bufetu.
- Kochana co to było? – zapytała blondynka. Ula westchnęła ciężko.
- To... A ty chciałaś mi coś powiedzieć, prawda? – przypomniała.
- Nie odwracaj mi tu kota wąsami! – zawołała. – Najpierw ty opowiesz mi, a potem ja tobie – powiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu, jednocześnie parząc sobie kawę w ekspresie.
- Violuś... – jęknęła.
- Ulka, ty mi się tu nie wymigiwuj...                                                                                             
- Wymiguj – poprawiła ją odruchowo.
- No przecież mówię. Więc? Jesteś z Markiem? – zapytała patrząc na nią przenikliwie.

Mówili mi nie szukaj jej
Baw się i tańcz
Nie przejmuj się
Lecz teraz wszystko już ma swój sens
Gdy Tobie zaufać mogę
Gdy Tobie zaufać mogę

Marek z radosnym uśmiechem na ustach wszedł do gabinetu swojego najlepszego przyjaciela. Usiadł na krześle.
- Widzę, że humorek dopisuje. Jak tam, weekend udany?
- Udany, udany, nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo udany – powiedział uśmiechając się przy tym wesoło. – Swoją drogą to twoja dziewczyna wzięła Ulę na rozmowę, więc pewnie zaraz cała firma będzie wiedzieć – powiedział uśmiechając się pod nosem.
- A nie planujecie trochę odczekać? Wiesz, dopiero co zerwałeś z narzeczoną.
Marek westchnął teatralnie.
- Sebastian... Jakiś rok temu, jak jeszcze nie byłeś z Violą a ja byłem z Pauliną ciągle namawiałeś mnie na wizyty w klubie. Potem jak zeszłeś się z Violką to namawiałeś mnie do ustatkowania się. A teraz gdy wreszcie chcę to zrobić to ty mówisz mi żebym odczekał?
- Ale ja nie mówię żebyś odczekał z ustatkowaniem się. Zresztą zrobisz jak zechcesz, poza tym raczej nie wydaje mi się żeby ktokolwiek miał z tym jakieś problemy – stwierdził rozsądnie Olszański, przeczesując szuflady w poszukiwaniu jakichś dokumentów.
- No... Ktoś tam będzie miał... – stwierdził obracając białą piłeczką golfową w dłoni. Spojrzał kątem oka na nieco zaskoczonego kumpla, który podszedł do półki z segregatorami usiłując wyciągnąć jeden z nich z pod stery innych. Marek jęknął cicho, odłożył piłeczkę i podszedł do Seby. – Stary, jaki ty masz tu bajzel... – powiedział pomagając Olszańskiemu wyciągnąć dokumenty. – Myślałem, że to ja mam bałagan w dokumentach.
- Kto miałby mieć jakiś problem z waszym związkiem?
- Inicjały P.F. i A.F. Mówi ci to coś? – zapytał podrzucająć piłeczkę, która z impetem spadła na podłogę i wturlała się pod biurko. Dobrzański wywrócił oczami i wszedł pod biurko z zamiarem sięgnięcia zabawki.
- No tak, oni rzeczywiście mogą mieć z tym problem... Stary, co ty robisz pod tym biurkiem?!
Marek wyszedł z pod mebla, przy okazji grzmotnął się w głowę.
- Już nic... – powiedział i opadł na krzesło.
Sebastian pokręcił z politowaniem głową.
- A kiedy masz zamiar powiedzieć Uli o początkach waszego związku?
Marek z wyrazem zamyślenia na twarzy spojrzał na trzymaną w dłoniach piłeczkę. Nie miał zielonego pojęcia kiedy. Wiedział, że prędzej czy później jej powie. Pytanie prędzej czy później?
- Nie wiem stary, nie wiem. Na razie odczekam chociaż kilka dni, może nadarzy się jakaś okazja na poważną spokojną rozmowę.

Każdego dnia wciąż coraz bardziej kocham Cię
Od teraz ja już zawsze będę blisko
Każdego dnia wciąż coraz mocniej kocham Cię
Na zawsze odnalazłem Cię

Ula siedziała w bufecie pod odstrzałem spojrzeń swoich przyjaciółek – Eli, Violi i Izy. Ali nie było. Powiedziała dziewczynom, że jest z Markiem w końcu sam chciał żeby się z tym nie kryli. Teraz jednak miała nadzieję, że ktoś, nie koniecznie Marek, zabierze ją stąd, i nie będzie musiała spowiadać się przyjaciółkom.
- Ula, a dlaczego nic wcześniej nam nie powiedziałaś? – zapytała Ela z detektywistycznym wyrazem twarzy.
- Oj, dajcie już dziewczynie spokój – powiedziała Iza. Ula spojrzała na nią z wdzięcznością. Można porozmawiać, ale jak długo można wałkować ten sam temat? – Lepiej pogadajmy o czymś innym. Viola, chciałaś chyba coś nam powiedzieć, nie?
- A, tak rzeczywiście. Słuchajcie... Seba mi się oświadczył!
Dziewczyny tak pogrążyły się w rozmowie, że nie zauważyły nawet jak nadszedł koniec przerwy na lunch. Śmiały się właśnie z jakiejś opowieści Violi, gdy do bufetu wszedł prezes. Zauważyła go tylko Viola, ale gestem pokazał jej, że ma być cicho. Podszedł do stolika.
- Cześć dziewczyny – rzucił z uśmiechem na ustach. – Mogę zabrać wam Ulę?
Sama zainteresowana odwróciła się do Marka a ten krótko ją pocałował. Ula posłała mu lekki uśmiech.
- Już idę. Cześć dziewczyny.

Nikt już nie powstrzyma nas
Nie przekreśli tej miłości
Tak się kocha tylko raz
Do utraty tchu

Marek i Ula stali przy bramie rysiowskiego domku z numerem osiem.
- Nie wytrzymam bez ciebie do jutra – stwierdził Dobrzański patrząc na dziewczynę z uśmiechem.
- Marek... – Odwzajemniła delikatnie uśmiech. – Przez ten weekend miałeś mnie na okrągło, teraz spędziliśmy wspólne popołudnie po pracy... W sumie to nie wiem jak dałam ci się namówić na szybsze wyjście.
- Ma się ten dar przekonywania. – Uśmiechnął się do niej łobuzersko.
- Idę, Beti pewnie czeka na mnie z bajką – stwierdziła.
Marek kiwnął głową po czym przyciągnął ją do siebie i czule pocałował.
- Do jutra – powiedziała, gdy już się od siebie odsunęli.
- Do jutra. – Ula uśmiechnęła się do niego lekko i ruszyła w stronę domu. – Ula! – Odwróciła się. – Kocham cię.
- Ja ciebie też. Cześć.
- Pa.

Rozdział 12 część 3

Ula po przeczytaniu swojej sześcioletniej siostrzyczce bajki na dobranoc na palcach opuściła jej pokój. Z uśmiechem na ustach zeszła na dół po schodach. Szczęście tryskało z niej na kilometr. Z uśmiechem weszła do kuchni z zamiarem zaparzenia herbaty.
- Ulcia, a co ty taka wesoła? – zapytał Józef gdy zauważył szczęśliwy uśmiech na twarzy córki.
- A nie mam powodów? – zapytała retorycznie spoglądając kątem oka na tatę. – O Maciej, cześć! – zawołała gdy zauważyła, że do kuchni wszedł jej najlepszy przyjaciel. – Chcesz herbatę?
- Tak. Możemy pogadać?
- Jasne, za moment...
Zalała wrzątkiem trzy kubki. Jeden z nich postawiła na stole przed tatą po czym ruszyła wraz z Maćkiem do jej pokoju. Usiadła obok Szymczyka na łóżku.
- No, to o co chodzi? – zapytała.
- Ulka, mam jedno pytanie. W co ty się pakujesz?
- Nie za bardzo rozumiem...
- Marek?
- Aaaa... – Uśmiechnęła się wesoło, po czym spojrzała zdzwiona na Maćka. – W dalszym ciągu nie rozumiem.
- Dziewczyno, myślałam, że dałaś już sobie z nim spokój, a dzisiaj widziałam, że cię odwoził.
Ula spojrzała na filiżankę trzymaną w dłoniach.
- No bo miałam dać sobie z nim spokój... W piątek rano byłam z nim umówiona, chciał ze mną porozmawiać, i wtedy chciałam mu powiedzieć, że nie ma sensu żebyśmy się spotykali, bo przecież ma narzeczoną.
- No właśnie – potwierdził Szymczyk. – Ula, to nie jest facet dla ciebie, czy ty nie widzisz, że wy do siebie nie pasujecie?
Uśmiechnęła się pod nosem.
- Może jednak pasujemy...
- Kochana, życie to nie bajka. – Uśmiechnął się do przyjaciółki. – Zrozum dziewczyno, że on nie jest dla ciebie.
- A niby dlaczego?
- Ulka, nie chcę się z tobą kłócić, próbuję ci tylko uświadomić, że on nie zerwie z...
Dziewczyna powoli zaczynała tracić cierpliwość. Nie znosiła gdy Maciej prawił jej morały, tym bardziej jak nie miał racji.
- A jeśli już to zrobił? Jeśli zerwał z narzeczoną? I jeśli powiedział, że mnie kocha? To co? Nadal do siebie nie pasujemy? Nadal nie jest dla mnie? – zapytała podirytowana. Maciej spojrzał na nią z niedowierzaniem.
- Serio?
- A gdyby nie było serio, to czy bym ci to mówiła? Maciuś, wiem, że się o mnie martwisz, ale nie zapominaj, że sama też mam swój rozum – powiedziała, uśmiechając się do niego delikatnie. Mimo wszystko nie umiała się na niego długo gniewać. – Gdyby nie zerwał z Pauliną, to prawdopodobnie tamtego dnia powiedziałabym mu, że to nie ma sensu. Ale jeśli to zrobił, to nic nie stoi na przeszkodzie bycia razem. Przepraszam, że dopiero teraz ci mówię, ale w piątek byłam wykończona całym dniem, w weekend wyjechaliśmy, a dzisiaj praktycznie większość dnia spędziliśmy razem bo mnie wyciągnął wcześniej z pracy, więc naprawdę nie miałam kiedy ci powiedzieć. Ale teraz już wiem, że on mnie naprawdę...
- Jesteś szczęśliwa? – przerwał jej niespodziewanie.
- Bardzo.
***
Ula leżała na łóżku z delikatnym uśmiechem wsłuchując się w odgłosy dochodzące zza otwartego okna. Szum wiatru, szelest liści na gałęziach, śpiew ptaków i cykania świerszczy, próbując się zrelaksować. Nagle usłyszała dzwonek telefonu. Sięgnęła go z szafki nocnej i spojrzała na wyświetlacz. Wiadomość od Marka.
Cześć skarbie :) Co tam u ciebie?
Uśmiechnęła się lekko.
Właśnie odpoczywam po męczącym wieczorze ;) A u ciebie?
Po chwili dostała odpowiedź.
A ja oglądam jakiś nudny film... A co było takiego męczącego w tym wieczorze...?
Zaśmiała się cicho.
A co... zazdrosny?

A nie powinienem?
Pokręciła lekko głową z uśmiechem.
O Beatkę i Maćka? Raczej nie.

No, jeżeli z Beti to wierzę, że mógł być męczący :) Nie przeszkadzam w takim razie w odpoczynku. Kolorowych snów. Kocham cię :***

Ja ciebie też kocham. Dobranoc :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz