Rozdział 10 „Bez scen rozstańmy się”
Bez scen
rozstańmy się
Bez słów pożegnaj mnie
Bez sensu to ratować, co
Beztrosko zagubiliśmy
Bez ciebie umiem już
Bez strachu żyć, no cóż
Beze mnie ty
Bezbarwne sny
Bez trudu zmienisz w piękne dni
Bez słów pożegnaj mnie
Bez sensu to ratować, co
Beztrosko zagubiliśmy
Bez ciebie umiem już
Bez strachu żyć, no cóż
Beze mnie ty
Bezbarwne sny
Bez trudu zmienisz w piękne dni
Dobrzański leżał na łóżku w swoim domu wpatrując się tępo
w telewizor. Kolorowe obrazy skakały mu przed oczami, jednak nie przywiązywał
większej wagi do tego co sobą przedstawiały. Myślał. Nad nim, nad Ulą, nad tym…
czym? Romansem czy może już czymś więcej? Przetarł twarz dłonią i zaczął
analizować swoje reakcje. Jej pocałunki sprawiały, że świat przestawał istnieć,
jej dotyk pozwalał mu myśleć, że wszystko się jeszcze ułoży, sama jej obecność
przyprawiała go o szybsze bicie serca… a może tylko to sobie wmawiał? Może
podświadomie chciał koniecznie ją pokochać żeby, choć w pewnym stopniu, wyzbyć
się wyrzutów sumienia? A może czuł coś więcej?
- Kochanie wróciłam!
Wywrócił oczami. Nawet nie starał się przywołać na twarz
pozornie zadowolonego uśmiechu.
- Super – mruknął.
Nie miał ochoty na rozmowy z narzeczoną. Miał ochotę
zapytać się, tak jak ona jego, gdzie była tak długo, dlaczego nie zadzwoniła, a
może ma kogoś, i tym samym pokazać jej jak czuje się po powrocie do domu…
jednak coś go od tego powstrzymywało. Jego wzrok zatrzymał się na telewizorze.
Nawet nie zauważył, że od paru dobrych minut skupia się na kreskówce o gonitwie
kota i myszy. Uśmiechnął się pod nosem, po czym wyłączył telewizor. Spojrzał na
Paulę.
- Długo na mnie czekasz?
Spojrzał na zegar. Była druga w nocy. Wracanie o tak
późnych godzinach było nie w jej stylu. Przez chwilę chciał powiedzieć jej, że
już od kilku godzin, i tym samym wywołać u niej wyrzuty sumienia, postanowił powiedzieć
jednak prawdę.
- Nie, dopiero pół godziny – przyznał.
- A czemu tak późno wróciłeś? – przybrała ostry ton
głosu.
Jego oczy w tym momencie mogły strzelać piorunami. On
chciał załatwić sprawę pokojowo, nie wyrzucać jej późnego powrotu, tymczasem ona,
choć wcale nie jest lepsza, wypomina mu to. Jego pokojowe zamiary rozwiały się
w trymiga.
- A ty? – zapytał patrząc na nią przeszywająco.
- Byłam z Arturem na kawie, wiesz z tym twoim znajomym.
- Tak późno? – zapytał. Ich role odwróciły się. Był zirytowany.
Nie pytałby się jej o nic, ale skoro sama zaczęła.
- Tak. A ty gdzie byłeś?
Chciał jeszcze o coś zapytać, ale…
- U Ulki – powiedział zgodnie z prawdą.
- U Cieplak?! – podniosła głos.
- Tak, u Uli. Mogę się z nią spotykać, tak samo jak ty z
Arturem. – Panna Febo otworzyła już usta żeby coś powiedzieć. – I nie mów, że
na pewno cię zdradzam, bo ty mogłaś robić to samo – rzucił zdenerwowanym
głosem.
Było mu wszystko jedno czy ona go zdradzała czy nie, czy
ona się dowie o jego zdradzie czy nie, czy podczas tej kłótni wyjawi jej swój
romans czy nie, czy będzie mu kazała spakować manatki czy nie… Tak właściwie to
perspektywa wyprowadzenia się stała się nawet bardzo kusząca.
Nie mów nic,
nic nie mów mi
Niech kołysanka brzmi
Co nam da wytknięcie win
Nie są wieczni
Kings and Queens
Niech kołysanka brzmi
Co nam da wytknięcie win
Nie są wieczni
Kings and Queens
- A zdradzasz? – zapytała patrząc na niego wściekłym wzrokiem.
Spojrzał na nią. Analizował wszystkie za i przeciw. Jeśli jej nie
powie, będzie musiał się męczyć w tym związku, ale zarazem będzie miał
zapewniony głos na zarządzie. Jeśli natomiast jej powie, będzie mógł spakować
manatki i wyjść z tego domu raz na zawsze. Brak głosu na zarządzie, chyba, że
liczyć na to, że Paulina będzie umiała oddzielić sprawy zawodowe od prywatnych.
Będzie mógł spotykać się z Ulą, ale przecież musiałby jej o tym powiedzieć.
Zrozumiałaby to tak, że on zerwał z Pauliną dla niej. Ale czy naprawdę tak nie
jest? Czy ten romans naprawdę nie przerodził się już w głębsze uczucie, którego
Marek nie umiał odpowiednio zdefiniować? A może sam jeszcze nie wiedział co
czuje? Poczuł wibracje w kieszeni spodni. Uśmiechnął się na samą myśl, że być
może dzwoni Ula. Wyjął telefon ale zobaczył numer Sebastiana. Rozłączył się i
ponownie spojrzał na swoją narzeczoną. Miał ochotę zaśmiać się ironicznie.
Narzeczoną? Przecież narzeczoną powinien kochać.
- Marek? – Czekała na jego odpowiedź. Powoli traciła cierpliwość.
Spojrzał na nią, a potem przywołał do pamięci obraz Uli. Uli, która go
kochała, Uli, która w niego wierzyła, Uli, która zawsze była przy nim… Uli,
którą okłamywał, Uli, którą… kochał?
Kocham Ulkę…? –
zapytał sam siebie w myślach i poczuł radość ogarniającą go na myśl, że
wreszcie zrozumiał co od dawna w nim siedzi, co kiełkowało i rosło w nim od
kilku tygodni trwania ich romansu. Spojrzał na Paulinę. Zacisnął zęby. Bał się.
Bał się jej powiedzieć, że…
- Tak, zdradzam – przyznał spokojnie. – Już od jakiegoś
czasu. Paulina… Nie kocham cię.
- Jak to?! Marek, przecież…
- Paula daj spokój. Nie ma sensu żebyśmy teraz się kłócili,
naprawdę i ja nie mam na to ochoty i, jak sądzę, ty też – powiedział twardo. –
Spakuję swoje rzeczy i już mnie nie ma.
To był
Bezbłędny plan
Bezwiednie idę tam, gdzie ból
Bez dna zamienię na
Bezpieczną
Beznamiętność dat
Bez scen rozstańmy się
Bez słów pożegnaj mnie
Bezwzględny czas rozdzielił nas
Bezkresem
Bezpowrotnych lat
Bezbłędny plan
Bezwiednie idę tam, gdzie ból
Bez dna zamienię na
Bezpieczną
Beznamiętność dat
Bez scen rozstańmy się
Bez słów pożegnaj mnie
Bezwzględny czas rozdzielił nas
Bezkresem
Bezpowrotnych lat
Przez
cały czas jak się pakował Paulina próbowała go przekonać żeby został. Jednak
nie płakała, nie histeryzowała. Była na to za dumna. Wysiadł z auta i odetchnął
głęboko. Czuł się jakby ktoś zerwał z jego szyi ciążący mu od dawna łańcuch.
Spojrzał na zdziwionego ochroniarza stojącego na posterunku przed firmą.
- Dobry
wieczór panie Władku – rzucił, po czym ruszył w stronę windy, która miała
zawieźć go na odpowiednie piętro. Po chwili z pogodnym uśmiechem na ustach
wszedł do sekretariatu. Spojrzał na biurko Uli. Jego… ukochanej? Nie mógł
przyzwyczaić się do tego odkrycia, w jego głowie kłębiło się ciągle zbyt dużo
wątpliwości. Wiedział, że nie kochał Pauli, ale nie było to bezpośrednio
połączone z tym, że kochał Ulę. Wszedł do swojego gabinetu i rzucił się na
kanapę.
Nie mów nic,
nic nie mów mi
Niech kołysanka brzmi
Co nam da wytknięcie win
Nie są wieczni
Kings and Queens
*Michał Bajor – Kings and Queens
Niech kołysanka brzmi
Co nam da wytknięcie win
Nie są wieczni
Kings and Queens
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz