Rozdział 9 +18
„Kochanie, jesteś moim marzeniem, które się spełniło
Powiedz światu ze nie poradziłbym sobie bez ciebie
Nie wstydzę się przyznać, że wypełniłaś pustkę we mnie.
Nie potrafię wyjaśnić, jak to jest nie martwić się, że siębędzie samotnym.”
Powiedz światu ze nie poradziłbym sobie bez ciebie
Nie wstydzę się przyznać, że wypełniłaś pustkę we mnie.
Nie potrafię wyjaśnić, jak to jest nie martwić się, że siębędzie samotnym.”
Dość żwawym krokiem ruszył w kierunku drzwi. Sądził, że jakiś sąsiad postanowił przyjść zakłócić mu wieczór albo, że Sebastian postanowił przyjść go odwiedzić i wygadać mu się ze swoich nieudanych prób pogodzenia się z Violką albo, na co miał nadzieję, pochwalić mu się, że z Violą już wszystko okej i zmierzają do szczęśliwego finału… chociaż gdyby chodziło o tą drugą opcję to raczej dowiedziałby się o niej dopiero następnego dnia w pracy, Seba pewnie wolałby nacieszyć się swoją dziewczyną. Tak więc przygotowany psychicznie na pocieszanie kumpla przekręcił zamek i otworzył drzwi. Jakież było jego zdziwienie gdy za drzwiami nie zobaczył Seby, ani żadnego z sąsiadów, a Ulę. Tak, właśnie Ulę. Przez ułamek sekundy przeleciała mu przez głowę myśl, że tak za nią tęskni, że już nawet ja przed sobą widzi. Ale po chwili doszedł do wniosku, że nie – ona jest tu teraz, uśmiecha się i patrzy na niego tymi swoimi najpiękniejszymi na świecie chabrowymi oczętami. Uśmiechnął się do niej wesoło. Jak on się cieszył, że ją widział! Nie było jej przy nim dopiero od kilku godzin, ale zdążył się już nieźle za nią stęsknić. Ona za nim również – gdyby tak nie było, nie przyjechałaby.
- Cześć kochanie! – zawołał entuzjastycznie i pocałował ją czule przytulając przy tym do siebie. – Stęskniłem się za tobą – wymruczał, gdy ich usta się już rozstały.
- Ja za tobą też…

Wpuścił ją do mieszkania. Była w nim już wcześniej kilka razy, jednak nigdy nie pomyślałaby, że przed wejściem pocałuje Marka, powie, że go kocha… Uśmiechnęła się do mężczyzny. Odwzajemnił uśmiech.
- Myślałem, że planowałaś zostać w Sopocie?
Wzruszyła ramionami. – Bo planowałam – potwierdziła. – Ale zmieniłam plany. Za bardzo za tobą tęskniłam i za dużo o tobie myślałam, żeby wysiedzieć tam cztery dni i zadowolić się tylko telefonami.
Podszedł do niej i złapał ją w talii. Musnął czule jej usta.
- Muszę przyznać, że podoba mi się ta zmiana planów – stwierdził w przerwie między kolejnymi pocałunkami.
Oboje nie potrafili utrzymać rąk i ust przy sobie. Nie dało się ukryć, że potrzebowali swojej obecności, skoro już po kilku godzinach rozstania nie potrafili się sobą nacieszyć gdy się zobaczyli. Marek przestał myśleć o wszystkim – pokaz kolekcji, młyn w pracy, histerie Pshemko, nawet problemy osobiste Sebastiana, te wszystkie sprawy, które zaprzątały jego głowę, wydawały mu się teraz zupełnie nieistotne. Oprócz jednej – Uli. W tej chwili była najważniejsza. Nie dokumenty nad którymi planował dłużej posiedzieć. Nie film, który miał zamiar obejrzeć. Tylko ta kobieta, którą trzymał w swoich ramionach i obdarowywał pocałunkami.
Jego pocałunki robiły na nią niewyobrażalne wrażenie, kolana jej miękły, a wszystkie sprawy niecierpiące zwłoki nie wydawały się już takie naglące, wręcz zupełnie bez znaczenia. Mogłaby już do końca świata trwać w jego objęciach i czuć smak jego ust na swoich. Nawet gdyby chciała, nie potrafiła zachować trzeźwości myślenia podczas chwili bliskości z nim. Czas się dla nich zatrzymał, nic nie miało znaczenia oprócz tej drugiej osoby. Po chwili przerwali pocałunek, jednak nadal trwali w swoich miłosnych objęciach. Przytulił swoje czoło do jej. Trwali tak dłuższy czas nie chcąc przerywać tej pięknej chwili, tego niemego wyznania miłości.
~~*~~
„Zamknięta w sobie szukasz ucieczki
boisz się wyjść, boisz się chcieć
wiem jak jest trudno strach przezwyciężyć na przekór życiu nadawać mu sens.”
boisz się wyjść, boisz się chcieć
wiem jak jest trudno strach przezwyciężyć na przekór życiu nadawać mu sens.”
Violetta siedziała w swoim pokoju z kubkiem herbaty i rozmyślała. Przez na wpół otwarte okno do jej pokoiku wlatywał przyjemny powiew wiatru, w powietrzu było czuć nadchodzącą ulewę, jednak dziewczynie to nie przeszkadzało. Upiła łyk herbaty i skrzywiła się nieco gdy zorientowała się, że napój już wystygł. Usłyszała nagle dźwięk jej telefonu. Niechętnie wzięła urządzenie do ręki i spojrzała na wyświetlacz. „Łączenie Artur”. Westchnęła ciężko, jednak przywołała na twarz uśmiech i nacisnęła zieloną słuchawkę.
- Cześć Arti – rzuciła pogodnym głosem. – Ale teraz? Wiesz… raczej nie – stwierdziła z udawanym smutkiem. – No wiesz, rodzinny wieczór. Tak, jutro. To pa!
Rozłączyła się z westchnięciem. Sama nie wiedziała co czuje a co myśli. To dzisiejsze wyznanie Sebastiana, że jest o nią zazdrosny… Zareagowała zgodnie z tym co nakazywał jej zdrowy rozsądek. Wygarnęła mu po raz kolejny Andżelę, a gdy zaczął się tłumaczyć zarzuciła mu ciągłe zmienianie zdania. Owszem miała rację… ale ile mogła mu to wyrzucać? Jakiś czas temu rozmawiała na ten temat z Ulką. Od czasu jak poznała się z nią zdążyły się bardzo zaprzyjaźnić. Ula doradziła jej żeby nie słuchała rozumu a serca. Zresztą przecież ona właśnie po to wyjechała nad morze – żeby posłuchać głosu serca, odpocząć i zastanowić się nad uczuciami co do Dobrzańskiego. Ale ona miała łatwiejszą sytuację – nie była z Markiem pokłócona. A ona i Sebastian… to był jeden wielki wór nieporozumień i kłótni. Ale ona też nie była tak całkiem bez winy. Ta cała udawana ciąża… może gdyby od razu mu powiedziała, że badanie nic nie wykazało, że się pomyliła, może wtedy by się nie pokłócili… ale z drugiej strony istniało ryzyko, że wtedy on po prostu by odszedł. Bo skoro nie była w ciąży to go nie potrzebowała. A teraz to wszystko jeszcze bardziej się skomplikowało, bo gdy Sebastian zaczął się starać z nią dogadać, ona związała się z Arturem. Co do tego drugiego to sama nie wiedziała co czuje – bo niby chciała z nim być. Bogaty, przystojny, mieszkanie w centrum Warszawy… Przypomniała sobie słowa wypowiedziane w jej kierunku przez Ulkę kilka dni temu. „Viola… to co ty mówisz o Arturze, no to wszystko fajne jest i w ogóle… ale Violuś, czy ty go kochasz?”. Nie dała jej wtedy odpowiedzi na to pytanie. Wyplątała się po prostu z rozmowy pod pretekstem przygotowania jakiegoś zestawienia dla Marka, co zresztą było prawdą. Teraz zastanawiała się nad odpowiedzią na to pytanie. I nie tylko na to. Którego z nich tak naprawdę kocha – Artura czy Sebastiana? Czy warto próbować pogodzić się z Sebastianem i ryzykować tym, że mu się zaraz może znowu odwidzieć? Czy nie lepiej być z Arturem, i mieć pewność stabilnego związku, niezależnie od uczuć jakimi go darzy? Miała tyle pytań, a żadnych odpowiedzi. Może powinna porozmawiać poważnie z Sebą? Może on się zmienił…? Przecież Ula powiedziała kiedyś, że ludzie się zmieniają. No, pozostaje tylko pytanie – na lepsze czy na gorsze? I czy Sebastian nie jest tylko wyjątkiem podkręcającym regułę?
- Uhh… Faceci są beznadziejni! – jęknęła opadając bezradnie na swoje fioletowe łóżko na którym leżało pełno różnokolorowych poduszek o różnych finezyjnych kształtach.
Nie wiedziała co ze sobą zrobić.

- Dobra Violka. Męska decyzja – powiedziała sama do siebie. Usiadła na łóżku i wpatrzyła się w swój włochaty fioletowy dywanik w kształcie serca na którym, gdy była jeszcze nastolatką, często leżała zapisując w swoim pamiętniku różne spostrzeżenia dotyczące chłopców z którymi wtedy miała styczność. – Kochasz Artura? – zapytała sama siebie.
Zastanowiła się nad tą kwestią intensywnie. Podczas pierwszego pocałunku z nim jakoś nie odczuwała większej przyjemności. Nie zatraciła się w jego objęciach. Nie zapomniała o całym świecie. Zdziwiła się i na początku zupełnie nie mogła wczuć się w pocałunek. Dopiero po kilku sekundach przymknęła oczy i oddała pieszczotę, jednak nie odczuwała w tym żadnej przyjemności. Perspektywa spotkania z nim nie zawsze ją cieszyła – jak najbardziej lubiła z nim rozmawiać, lubiła gdy mieli sesję, gdy chodzili na lunche, ale nie sprawiało jej to większej przyjemności jaką odczuwałaby gdyby go kochała. Jaką odczuwała zawsze… przy Sebastianie. Ale, z drugiej strony, czy kochała Olszańskiego…? Przeanalizowała całą ich znajomość. Od początku do końca. Jak na początku ją podrywał… a potem była zazdrosna o Anię. Jak spędzili razem pierwszą noc, potem drugą… i trzecią… Jak byli razem, a ona okłamywała go, że jest w ciąży… Jak cierpiała zaraz po tym gdy Seba znalazł test ciążowy, opieprzył ją i zerwał z nią… Jak, zanim poznała Artura, była zazdrosna o niego gdy spotykał się z Andżelą… Jak jeszcze jakiś czas temu cieszyła się na perspektywę każdego spotkania z nim… Co czuła podczas jego pocałunków… Westchnęła ciężko. Chyba go kochała… A raczej nie chyba, a na pewno.
~~*~~
„Wiesz tęsknię za Tobą Skarbie,
serce me cierpi strasznie,
tęsknię Skarbie za Tobą, jesteś moją melodią.”
serce me cierpi strasznie,
tęsknię Skarbie za Tobą, jesteś moją melodią.”
Sebastian, podobnie jak Violetta, siedział na swoim zielonym tapczanie wpatrując się tępo w, jeszcze pełną, szklankę alkoholu. Nalał sobie już jakieś piętnaście minut temu, jednak nie wziął jeszcze ani jednego łyka. Jakoś nie miał ochoty na kaca następnego dnia pomieszanego z tęsknotą za Violą. To drugie uczucie męczyło go już wystarczająco, nie potrzebował do tego bólu głowy. Westchnął ciężko. Ta dziewczyna siedziała w jego myślach cały czas. Miała rację. Zdecydowanie był za bardzo niezdecydowany, nie wiedział czego chciał… Ale już teraz wiedział. Wiedział, że chce być tylko i wyłącznie z Violettą już zawsze. Kochał ją. I tęsknił. Ale co on mógł skoro ona nie chciała z nim rozmawiać i reagowała na jego próby porozmawiania na ten temat wręcz alergicznie? Nie wiedział co on może jeszcze zrobić. Gdyby nie zachowywał się jak wcześniej jak skończony idiota i normalnie z nią porozmawiał teraz nie miałby tego problemu. Siedzieliby pewnie u niego w mieszkaniu… albo robiliby cokolwiek innego, ale przynajmniej razem. Ukrył twarz w dłoniach.

Zależało mu na tej dziewczynie tak jak nigdy na żadnej innej. Nie chciał spędzić z nią jednej nocy i zostawić. Chciał być z nią już zawsze, do końca życia, nawet jeśli może być to trudne. Nie zdradziłby jej nigdy, nie potrafiłby. Ale jak miał jej to wyjaśnić, powiedzieć żeby uwierzyła i wybaczyła mu to idiotyczne zachowanie? Bo idiotyczne było, to nie ulegało wątpliwości. Westchnął ciężko. Ostatecznie odstawił szklankę z trunkiem na stolik i położył się na kanapie. Chciał spać… bo ostatnio tylko w snach mógł bezkarnie ją całować, przytulać, mówić, że kocha… po prostu być z nią, przy niej. Niestety rzeczywistość była inna. Zaraz po obudzeniu się z jednego z tych pięknych snów, uświadamiał sobie, że nie leży obok niego Viola, a tylko on mocno przytula do siebie poduszkę. Chciało mu się płakać. Co z tego, że jest mężczyzną, co z tego, że jeszcze całkiem niedawno sam wyznawał zasadę „faceci nie płaczą”, co z tego? To go nie obchodziło. Tęsknił za tą zwariowaną, ale zarazem uroczą i optymistyczną dziewczyną. Tak bardzo ją kochał, że aż bolało.
~~*~~
„Przenika nas
Zmysłowa gra
Czy to już czas By Ty i ja?”
Zmysłowa gra
Czy to już czas By Ty i ja?”
Całowali się delikatnie i czule ale zarazem namiętnie, zupełnie jakby chcieli przelać na to całą swoją miłość do siebie. Ich przyspieszone oddechy słychać było w całym pomieszczeniu. Świat dla nich nie istniał, byli tylko oni i ich miłość, która teraz odnajdywała się w ich namiętnych pocałunkach, splecionych ciałach i oczach patrzących na siebie z miłością. Mieli siebie oraz swoją miłość, i to im wystarczało za cały świat.
Z żalem przerwał pocałunek i spojrzał w jej piękne intensywnie błękitne oczy, teraz roziskrzone, niczym rozgwieżdżone niebo. Widział w nich miłość. Zniżył delikatnie wzrok. Zobaczył delikatnie zarumienione policzki, a po chwili pełne usta aż proszące się o pocałunek.
Także na niego patrzyła. Widziała jego, teraz zmierzwione, kruczoczarne włosy, które zawsze w żartach czochrała mu dłonią. Oczy o stalowej barwie lodowca w górach. Wpatrywał się w nią roziskrzonym wzrokiem. Widziała w jego oczach miłość i pragnienie. Sama również bardzo go pragnęła.
Poczuła jego usta na swoich. Odwzajemniła pocałunek z niemniejszym zaangażowaniem niż on. Poczuła jego dłoń w okolicach zamka sukienki. Nadal odwzajemniała jego pocałunki, jednak spięła się lekko. Od razu wyczuł u niej tą chwilę zawahania. Wiedział, że nie zrobi nic wbrew niej, nawet jeśli ona nie będzie chciała, nie będzie jeszcze gotowa, to uszanuje to i nie będzie miał do niej żalu. Odsunął swoje usta od niej i spojrzał jej w oczy.
- Kochanie, wszystko w porządku? Jesteś pewna? – zapytał delikatnie głaszcząc ją przy tym po policzku.
- Tak, w porządku. Chcę tego – szepnęła upajając się jego bliskością.
Była całkiem szczera. Chciała tego tak samo jak i on, mimo chwili zawahania. Kochała go i pragnęła równie mocno. Poczuła jego usta. Odwzajemniła namiętnie pocałunek. Teraz nie zwątpiła gdy jego dłonie ponownie zawędrowały w okolice zapięcia sukienki. Odpiął ją jednym ruchem pozbawiając ją tym samym tej części garderoby. Ona także po chwili zabrała się za guziki jego koszuli. Po jakimś czasie oboje stali przed sobą już tylko w bieliźnie. Zaczęli całować się delikatniej niż przez cały czas, niemal leniwie. Dłońmi błądził po jej plecach doprowadzając ją do szaleństwa. Natrafił na zapięcie stanika. Jednym zdecydowanym ruchem pozbawił ją tej, w tym momencie zbędnej, części garderoby. Już chwilę później stali przed sobą całkiem nadzy. Spojrzał na nią z zachwytem. Wyglądała na zakłopotaną i zawstydzoną tym faktem. Zbliżył się do niej i musnął delikatnie jej szyję.
- Nie wstydź się – szepnął jej do ucha. – Jesteś piękna.
Z przyjemnością obserwował jak jej policzki pokrywają się zdradliwą czerwienią. Wtulił swoje usta w jej. Natychmiast odwzajemniła jego pocałunek. Czuł jej dłonie błądzące po jego plecach, jeszcze bardziej go rozpalając. Delikatnie naparł na nią kładąc ją tym samym na łóżku.

Położył się na niej i powrócił z pocałunkami na jej pełne, aż proszące o to żeby je całować, usta. Doprowadzał ją pocałunkami i dotykiem dłoni do obłędu. Jeszcze nigdy nie czuła się tak wspaniale. Wiła się pod jego dłońmi, dłońmi błądziła po jego plecach, namiętnie odwzajemniała jego pocałunki. Działała na niego w równym stopniu co on na nią. Pragnęli siebie, swoich pocałunków, swojego dotyku, swojej bliskości i miłości. Poczuła, że zszedł z pocałunkami na jej dekolt, potem przejechał językiem po jej ramieniu. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Zaczął pocałunkami drażnić jej piersi, językiem obrysował powoli ich kontur sprawiając jej tym nie lada przyjemność. Jęknęła z rozkoszy. Ich przyspieszone oddechy i jęki rozlegały się w całej sypialni. Czuł jak dłońmi błądzi bo jego plecach, torsie i całuje jego ramiona. Bardzo na niego działa, jak żadna inna kobieta. Nigdy się tak nie czuł podczas kochania się. Tylko z nią było tak wspaniale, namiętnie, pożądliwie, ale zarazem czule, z widoczną miłością. Ponownie niemal wpił się w jej usta. Poczuł jak zadrżała. Obsypywał pocałunkami całe jej ciało doprowadzając ją i siebie do szaleństwa. W końcu oboje nie mogli wytrzymać pożądania. Powrócił do jej ust i delikatnie wszedł w nią. Oboje jęknęli. Przycisnął ją do siebie mocniej, poczuł jak oplata jego plecy dłońmi. W końcu odnaleźli wspólny rytm, poruszał się w niej doprowadzając ich obu do spełnienia.
Delikatnie musnął jej rozchylone usta, potem zarumieniony policzek. Spojrzał w jej zamglone oczy. Oboje powoli uspokajali oddechy nadal ciasno spleceni. Spojrzała w jego zamglone oczy i powiększone z rozkoszy źrenice. Leżeli tak blisko siebie, że niemal stykali się nosami. Czuła na swojej szyi jego oddech. Powoli uspokajała przyspieszone bicie serca.
~~*~~
„I tylko kiedy widzę Twoją małą twarz
znów wiem, że przy tobie...
I tylko kiedy widzę twoich oczu blask
znów wiem, że przy tobie moje miejsce jest.”
Leżeli wtuleni w siebie milcząc. Czuła jak obejmuje jej ramieniem, a ustami muska jej włosy. Przymknęła oczy kładąc dłoń na jego nagim torsie i wtulając się w niego bardziej. Było jej tak dobrze, leżeć w jego ramionach, czuć jego zapach, dotyk… Opuszkiem palca przejechał po jej ramieniu. Przeszedł ją przyjemny dreszcz.
- Kocham cię – szepnął jej do ucha. – Było cudownie. Ty jesteś cudowna.
Uśmiechnęła się lekko. Czuła się doskonale leżąc tak w jego bezpiecznych kochających ramionach słysząc co jakiś czas jak szepcze jej coś do ucha, czując dotyk jego obejmujących ją dłoni. Podniosła lekko głowę, opierając ją o jego ramię, i spojrzała mu w oczy.
- Czuję się jak… - Westchnęła cicho uśmiechając się z zakłopotaniem i rumieniąc się lekko. – Nigdy się tak nie czułam…
Uśmiechnął się do niej z rozczuleniem. Była taka urocza z tym swoim zakłopotaniem. Jeszcze nigdy z żadną kobietą nie było tak… tak jak z Ulą. On również nigdy nie czuł się tak jak teraz.
- To chyba dobrze, nie? – zapytał, dłonią głaszcząc ją po zarumienionym policzku. Była piękna. W jego oczach idealna.
- Najlepiej – szepnęła spuszczając wzrok. – Moje życie damsko męskie nigdy nie przypominało fascynującej przygody – stwierdziła przytulając policzek do jego dłoni. Uśmiechnął się lekko.
- Nie to co moje? – zażartował.
Co prawda od czasu jak zaprzyjaźnił się z Ulą nie był z żadną kobietą. Miał postanowione, że albo ona, albo żadna. Jednak Ula doskonale wiedziała o jego wcześniejszym trybie życia, tym zanim się poznali.
- Nie to chciałam powiedzieć – zaprotestowała nieśmiało. Czuła się zakłopotana rozmawiając z nim na ten temat. – Ja po prostu jeszcze nigdy z nikim… - Westchnęła z zażenowaniem spuszczając wzrok. Odgarnął jej czułym gestem włosy z policzka.
- Ale z Piotrem chyba coś było… nie? – zapytał niepewnie.
Myślał, że z Piotrem była bliżej, byli w końcu narzeczeństwem od kilku lat. Zaskoczyła go tym wyznaniem. Pokręciła lekko głową.
- Z Piotrem nigdy nie byłam… Po prostu czułam, że to co nas łączyło to nie było to – przyznała niepewnie.
Uśmiechnął się lekko.
- A teraz co czujesz?
Podniosła na niego wzrok i odważyła spojrzeć mu w oczy. Wpatrywał się w nią z czułością i miłością, dłonią bezwiednie głaskał ją po policzku.
- Teraz… teraz czuję, że to jest właśnie to.

~~*~~
Wiem, że refleksje Violi nie za bardzo pasują do jej postaci jaką znamy z serialu :) no ale ja Violetty takiej „Violowatej” nie umiem opisać ;) Dość długo zastanawiałam się czy zamieścić ten fragment o jej rozmyślaniach dotyczących facetów… ale ostatecznie stwierdziłam, że Viola w moim opowiadaniu, oprócz tego swojego przekręcania powiedzeń i przysłów nie jest znowu aż taka głupiutka, więc i mogłaby dojść do dobrych wniosków ;) U Sebastiana takie rozmyślania może też nie są typowe… chociaż kto tam wie o czym Sebulek rozmyślał wieczorami w domu po kolejnej nieudanej próbie pogodzenia się z Violą ;)
Kochani, dawno nie opisywałam „tych” scen, myślałam, że wyszłam z wprawy… ale sądząc po długości opisu (2 strony w Wordzie) dochodzę do wniosku, że tak najgorzej chyba jeszcze ze mną nie jest ;) Co prawda nie wiem jak z jakością opisu owej sceny, ale tą ocenę pozostawiam już wam :)
Dodam jeszcze, że końcowa rozmowa Uli i Marka została zainspirowana ich rozmową w SPA ;)
~~*~~
Piosenki:
· Josef Hedinger – „About Being Alone” (tłumaczenie)
· Kasia Kowalska – „To co dobre”
· Burdel – „Tęsknię za tobą skarbie”
· Szymon Wydra – „Sam tego chcę”
· Voytek – „Przy tobie”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz