Rozdział 3
„Cicho jakby cały świat,
zgasił światło, poszedł spać.
Mamy kłopot ty i ja,
jak słów odkryć smak.
Między nami nuda, strach,
Twego głosu wciąż mi brak.
Do serca podchodzi lód.”
zgasił światło, poszedł spać.
Mamy kłopot ty i ja,
jak słów odkryć smak.
Między nami nuda, strach,
Twego głosu wciąż mi brak.
Do serca podchodzi lód.”
Ula leżała w łóżku i wpatrywała się tępo w ścianę. Znowu się pokłócili z Piotrem. I znowu o to samo – o jej przyjaźń z Markiem. Kochała Piotra, ale mimo to nie miała zamiaru zrywać kontaktów z Markiem. Miało prawo zarówno do przyjaźni jak i do miłości. Poza tym… ostatnimi czasy miała wrażenie, że to co łączyło ją z Piotrem się wypaliło. Cały czas łudziła się, że to tylko chwilowe problemy, jednak „chwilowe problemy” trwały już nieco dłużej niż chwilę. Przewróciła się na drugi bok i spojrzała na plecy narzeczonego. Westchnęła ciężko. Sama nie wiedziała czy chce jej się jeszcze starać żeby utrzymać ten związek przy życiu. Starała się cały czas, jednak zaczynało ją już to powoli męczyć. Piotr był jak dla niej zdecydowanie za bardzo zazdrosny i zaborczy. Na Maćka tak nie reagował. Przyjął do wiadomości, że Szymczyk jest dla niej kimś na kształt brata. A o Marka musiał być zazdrosny. Przekręciła oczami. Było jej ciężko cały czas się starać podczas gdy on zachowywał się jakby wcale mu nie zależało.
„Nasz płomień już dawno zgasł,
Dawno brak nam sił.
A zimne dialogi już, nie umilają nam dni.
Nawet Cię nie potrafię czuć, nagle nie pragnę Twoich ust
Nie czarujmy się nie ma tu już nic... już nic…”
Dawno brak nam sił.
A zimne dialogi już, nie umilają nam dni.
Nawet Cię nie potrafię czuć, nagle nie pragnę Twoich ust
Nie czarujmy się nie ma tu już nic... już nic…”
Stała w kuchni i robiła śniadanie. W radiu słuchała jakiejś smutnej piosenki, która działała na nią dodatkowo przygnębiająco, woda na kawę gotowała się w czajniku a ona robiła kanapki.
- Ula, ja już idę na dyżur – stwierdził zaglądając do kuchni.
- A śniadanie?
- Zjem na mieście. Pa.
Podszedł do niej i pocałował ją w usta. Odwzajemniła pocałunek, jednak nie wzbudził on w niej takich emocji jak dotychczas. Nie rozumiała tego. Dlaczego nie cieszy się na jego widok, dlaczego podczas pocałunku nie czuje szybszego bicia serca, dlaczego nie ma ochoty chodzić z nim na lunche? Dlaczego nie zastanawia się, tak jak dotychczas gdy była w pracy, co słychać u Piotra? Dlaczego sto razy bardziej wolała iść na lunch z Markiem niż z Piotrem? Westchnęła ciężko. Ostatnie ich rozmowy ograniczały się tylko do „co tam w pracy?”. No i oczywiście wałkowali na okrągło temat Marka. A raczej to Sosnowski go wałkował doprowadzając Ulę do szewskiej pasji swoimi scenami zazdrości. Westchnęła lekko patrząc na zegar. Ósma.
- Kurde blaszka – zaklęła pod nosem.
Zawsze o tej godzinie spotykali się z Markiem na korytarzu żeby pojechać do firmy. Dzisiaj jednak ona zaspała i pewnie zaraz on…
- O wilku mowa – mruknęła, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. Spojrzała na swój, dość skąpy, strój jakim była koszula nocna. Wzięła szlafrok z krzesła i owinąwszy się nim ruszyła do drzwi. Czuła się trochę skrępowana, trudno żeby nie, ale przecież nie mogła pozwolić żeby kwitł pod drzwiami w oczekiwaniu na nią. Uchyliła drzwi. – Wejdź, i poczekaj chwilę, co? Zaspało mi się trochę.
- Pewnie, poczekam. – Uśmiechnął się do niej rozbrajająco po czym wszedł do salonu. Szybko wykonała poranną toaletę, ubrała się w coś bardziej stosownego i po dosłownie piętnastu minutach wyszła z łazienki.
- Jestem gotowa, możemy jechać.
„Hey Love, don’t look so down
I’m sure in time you’ll find
What you’ve been longing for.
Hey love what’s with the long faces
I know you’re probably feeling jaded
Like love had faded away”*
Jechali samochodem w kompletnej ciszy co u nich zdarzało się stosunkowo rzadko, żeby nie powiedzieć nigdy. Milczenie im nie przeszkadzało, jednak tym razem było inaczej. Cisza była pełna napięcia jakby każde z nich chciało coś powiedzieć. Marek spojrzał na dziewczynę siedzącą na miejscu pasażera. W zamyśleniu wpatrywała się tępo w przednią szybę i na spadające na nią krople deszczu. Zatrzymał się w korku. Spojrzał na Ulę. Był w niej zakochany… Chociaż bał się do tego przyznać. Nigdy się jej nie przyzna. Przecież ona miała narzeczonego, za kilka miesięcy biorą ślub, jest szczęśliwa… A on nie może niszczyć tego szczęścia, szczęścia dwojga ludzi, dwojga kochających się ludzi. Westchnął lekko. Spojrzał na Ulę. Wyglądała jakby była smutna. Pierwszy raz ją taką widział. Zawsze tryskała humorem i uśmiechała się zaraźliwie.
- Ulka, co jest? – zapytał patrząc na nią. Korek posuwał się przeraźliwie wolno, więc mógł pozwolić sobie na chwilę nieuwagi.
- Nic – stwierdziła krótko. Najchętniej powiedziałaby mu o co chodzi, że kłóci się z Piotrem, że w ich związku jest fatalnie, że… Że tak właściwie to ona chyba już go nie kocha… A przynajmniej jest na najlepszej drodze do odkochania się. Ale nie chciała mu mówić, że kłócą się o niego, a raczej o sceny zazdrości Piotra… które mimo wszystko wykonywane są właśnie przez jej przyjaźń z Markiem.
- Ula przecież widzę, że jesteś smutna.
Westchnęła ciężko. Była smutna, ciężko żeby nie była. Jej związek właśnie przeżywał kryzys, jeśli nie swoje ostatnie chwile. Nie chciała teraz o tym myśleć.
- Marek… - Uśmiechnęła się do niego. – Naprawdę wszystko w porządku.
- Ulka, trochę się znamy, a dokładniej to jakieś… dziewięć miesięcy. I naprawdę zobaczę kiedy będzie coś nie tak.
Odetchnęła po czym spojrzała na niego.
- Ostatnio mamy małe problemy z Piotrem… Zresztą nieważne, takie tam… przejściowy kryzys w związku.
- Na pewno przejściowy? Ula, już kilka tygodni temu mówiłaś, że się pokłóciliście.
- Wtedy to nie był nawet pierwszy raz. Marek… to naprawdę nic… Pogodzimy się prędzej czy później. Mam nadzieję – dodała szeptem.
„Hey you, I know it's been quite rough but your luck will
eventually change. And you will love again.
Oh darling, don't let it get you down
cause somewhere around
your true love will come around”**
Oh darling, don't let it get you down
cause somewhere around
your true love will come around”**
Siedziała na białej kanapie, przy szklanym stoliku do kawy podpierając głowę dłonią, a wolną ręką anemicznie mieszała kawę, która ostygła dobre dziesięć minut temu. Marek siedział na fotelu obok kanapy i patrzył na nią nieco zmartwionym wyrazem twarzy. Ula była smutna.
- Ula… - Złapał ją za dłoń. Jakoś nie przejmował się, że są tylko przyjaciółmi. Chciał trochę ją pocieszyć. Na tyle ile mógł.
- Naprawdę nic mi nie jest – stwierdziła nieprzekonującym głosem.
- Ulka. Już to słyszałem. Ale przecież widzę…
- Jeśli tak bardzo chcesz wiedzieć… - zaczęła dość ostrym tonem, jednak szybko się zreflektowała. Przecież to nie jego wina, że ona ma problemy w związku. Odchrząknęła i dalej kontynuowała spokojniejszym głosem. – Po prostu kłócimy się z Piotrem. A smutna jestem też dlatego, że po prostu… - Westchnęła ciężko i spojrzała na swoją dłoń nadal splecioną z dłonią Marka. Zauważył to i zabrał dłoń. – Po prostu czuję, że… No, że to już nie jest to samo co na początku. Piotr stał się nieznośny, poza tym ja już też chyba przestałam czuć do niego to co na początku. – Spuściła wzrok. Marek zauważył, że jest przygnębiona.
- Ulka… Jesteś pewna? Przecież jeszcze niedawno byłaś tak bardzo szczęśliwa…
- Tak, byłam. Dwa miesiące temu. Marek, ja sądzę, że nie ma sensu żebym nadal była z Piotrem. Myślałam, że to tylko takie przejściowe problemy… Ale robi się coraz gorzej. Szczerze mówiąc to ja przestałam sobie wyobrażać wspólne życie razem z nim.
Usiadł obok niej z zamiarem objęcia jej po przyjacielsku i ewentualnego pocałowania w policzek. Oparła głowę o jego ramię pozwalając mu się przytulić. Siedzieli tak dłuższą chwilę. W jego ramionach zawsze miała poczucie bezpieczeństwa. Czuła się dobrze gdy ją przytulał, miała w nim wsparcie. Był jej przyjacielem. Po jakimś czasie odsunęli się od siebie. Uśmiechnęła się lekko do niego. Zbliżył się do niej z zamiarem pocałowania jej w policzek. Ona w tym samym momencie odwróciła głowę. Jego usta napotkały jej. Całowali się dłuższą chwilę.
* Alyssa Bernal – Hey love
Tłumaczenie: „Hej Kochanie ,nie bądź taka nieszczęśliwa
Jestem pewna, że kiedyś znajdziesz to czego szukałaś.
Hej Kochanie, co jest z tymi smutnymi minami?
Wiem, że prawdopodobnie czujesz się znudzona
tym jak miłość stopniowo odchodzi.”
**Alyssa Bernal – Hey love
Tłumaczenie: „Hej ty ,Wiem ,że to całkiem trudne ,ale twoje szczęście pod
koniec się zmieni i znów będziesz kochać.
O ,Kochana weź tego nie zawiedź ,bo gdzieś wkoło twoja
O ,Kochana weź tego nie zawiedź ,bo gdzieś wkoło twoja
prawdziwa miłość przyjdzie cię odwiedzić
Piosenki użyte w rozdziale: Ewa Farna – „Cicho”; Sylwia Grzeszczak feat. Liber – „Ona i On”; Alyssa Bernal „Hey Love”; (wybrane zwrotki)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz