sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 2


Coś mi się jeszcze udało napisać :P Mogę wam zdradzić że niedługo będzie nie miło a potem sielankowo a potem... potem to się zobaczy ;)


 Rozdział 2 „Ajednak…”
Młody Dobrzański wstał wcześnie z łóżka. Obok niego spała Paulina. Westchnął ciężko. Znowu obiecał coś Uli, i znowu nie dotrzymał słowa.Poszedł do łazienki i wziął szybki prysznic. Sięgnął po telefon i wyszedł do pracy.
W tym samym czasie w domu Cieplaków najstarsza córka Józefa jeszcze smacznie spała. Obudził ją dźwięk telefonu, wymacała go więc i przeczytała wiadomość od Marka:
Witaj królewno ;) Będę u ciebie za pięć minut.
Kobieta uśmiechnęła się i poszła do łazienki. Ubrała zieloną bluzkę z długimi rękawami i jeansy. Umyła się, założyła duże, czerwone okularyi poszła na śniadanie. Pan Cieplak jeszcze spał, więc na głowie Uli było wyszykowanie Beatki do przedszkola. Właśnie kończyła robić kanapki dla młodszej siostry gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Zanim Ula zdążyła zareagować, Beti już otwierała drzwi.
-Pan Marek! – Zawołała zadowolona.
-Cześć Beatko. – Uśmiechnął się do dziewczynki. – Jest Ula?
-Tak, robi mi śniadanie do przedszkola.
Dziewczynka wpuściła gościa do środka, a sama pobiegła do swojego pokoju. Mężczyzna wszedł do kuchni i objął Ule w pasie.
-Cześć. – Powiedziała.
-Cześć. – Ucałował ją. – Zaraz musimy zbierać się do firmy.
-Wiem, ale tata jeszcze śpi więc muszę odprowadzić Beatkę do przedszkola.
-Zawieziemy ją po drodze do firmy. – Powiedział. – To niebędzie żaden problem. – Zaznaczył widząc reakcję kobiety.
Po chwili cała trójka załadowała się do auta. Gdy zaparkowali pod czerwonym budynkiem dziewczynka wysiadła wraz z siostrą i Markiem z samochodu. Odprowadzili ją pod budynek i weszli na chwilę do środka. Od razu znalazła swoją grupę, więc dorośli mogli udać się do pracy. Ula chciała rozpocząć temat Pauliny jak najszybciej, pomyślała jednak że lepiej będzie gdy porozmawiają o tym po pracy. W końcu weszli do siedziby Febo&Dobrzański i wjechali windą na piąte piętro. Gdy wysiedli z niej usłyszeli krzyk projektanta.
-Cóż za radosny komitet powitalny. – Powiedział ironicznie prezes i po chwili razem z Ulą znaleźli się przy Pshemko.
-Pshemko, spokojnie, co się stało.
-Marku jak się cieszę że cię widzę. Osoba zbezcześciła cały trud włożony przeze mnie w tę kolekcję!
-Pshemko ale kto! – Marek powoli tracił cierpliwość.
-Ta twoja… sekretareczka!
-Violetta?
-Tak!
-Ale co zrobiła?!
Po chwili do pracowni mistrza dumnie wkroczyła Violetta Kubasińska przez V i dwa T.
-Viola, co ty znowu wymyśliłaś. – Spytał prezes. Pshemko widząc dziewczynę schował się za Marka i wzrokiem mówiącym: „Ja ci jeszcze pokażę” zerkał na nią zza jego pleców.
-Chciałam żeby mistrz dał mi jedną ze swoich kuracji. – Ula uśmiechnęła się pod nosem. Uwielbiała gdy dziewczyna przekręcała słowa.
-Ha! Przecież to hańba, dla takiego projektanta jak ja! – Znowu uniósł się Pshemko.
-Pshemko spokojnie. – Tym razem piłeczkę odbiła Urszula. –Violetta na pewno zaraz cię przeprosi.
Marek i Ula skierowali wyczekująco wzrok na Kubasińską.
-No dobra, przepraszam mistrzu.
-Phi! – Parskną projektant. – Osoba musiałaby błagać mnie na kolanach o przebaczenie! A teraz niech wszyscy wyjdą!  - Wrzasnął - Projektant potrzebuje ciszy,żeby tworzyć. – Dodał melancholijnie. Wszyscy opuścili pracownię w mgnieniu oka. Marek od razu skierował morderczy wzrok na sekretarkę. Postanowił jednaktym razem jej odpuścić. Wrócili do pracy, a trzeba przyznać że mieli jej sporo. W końcu nadeszła przerwa na lunch.
-Ula idziemy coś zjeść? – Zaproponował Marek wychodząc z gabinetu.
-Dobrze.
-To ja się tu zapracowuję jak jakaś dzika klacz a wy idziecie na lunch?! Noo nie…
-Ty też masz przerwę. – Odpowiedział ze zrezygnowaniem prezes.
Ula na chwilę zapomniała o urazie do Dobrzańskiego. Po najedzeniu się do syta, wrócili do biura. Przepracowali „jak dzikie mrówki” resztę dnia. Marek zaproponował Uli kolejny spacer. Szli przez park. Ula nie mogła już dłużej wytrzymać, i w końcu zapytała:
-Marek, co masz zamiar zrobić z Pauliną?
-Ula, wiem że ci obiecywałem tyle razy że się z nią rozstanę ale…
-Marek, proszę cię! Myślisz że ja będę czekała wiecznie? Nie. Nie będę! Chcesz być z Pauliną? Powiedz mi wprost, a nie ciągle zbywasz mnie tym że się z nią rozstaniesz!
-Ula, ja nie chcę z nią być uwierz mi. – próbował załagodzić sytuację.
-No właśnie tu tkwi problem. Coraz trudniej mi w to uwierzyć! Wierzyłam ci jeszcze wczoraj, jeszcze dałam ci jedną szansę! Mam tego dość! –Krzyknęła i odeszła w tylko sobie znanym kierunku. Wykręciła numer do Maćka.
-Cześć Maciek. Wyjeżdżasz gdzieś na dniach?
-Wyjeżdżam do Sopotu.Podpisuję kontrakt z inną firmą. Pro-S rozwija horyzonty.
-Fajnie. – Odpowiedziała z udawanym entuzjazmem. – A mogłabym zabrać się z tobą?
-Jasne, wyjeżdżam jutro z samego rana. Ale coś się stało?
-Nie, chcę po prostu odpocząć od miasta. Na ile jedziemy?
-Coś ci nie za bardzowierzę że nic się nie stało…
-Na ile jedziemy? – Puściła jego podejrzenia mimo uszu i powtórzyła pytanie.
-Na tydzień.
Rozłączyli się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz