sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 19


Rozdział 19
Leżałam wygodnie na kanapie z głową na kolanach Marka. Wgapiałam się bezczynnie w telewizor a mój ukochany przeglądał gazetę. Chyba zbyt dosłownie zrozumiał znaczenie słowa „oszczędzać się”. Zaśmiałam się w duchu z jego przewrażliwienia, ale z drugiej strony cieszyłam się, że ktoś się o mnie troszczy. W teleturnieju który właśnie oglądałam jakiś uczestnik wygrał sumę gwarantowaną dwóch tysięcy złotych. Na szczęście w mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka telefonu odrywając mnie od telewizora. Marek sięgnął po komórkę.
-Tak mamo? Czy możemy wpaść…? – Spojrzał na mnie pytająco. Kiwnęłam głową. – Pewnie. O której? Szesnasta. Okej będziemy. Pozdrów tatę. Też cię kocham mamo, pa.
Rozłączył rozmowę i odłożył telefon.
-Za półtorej godziny u rodziców – oznajmił.
 Znałam Krzysztofa i Helenę ale z służbowo, nie osobiście.
-Trzeba im będzie powiedzieć.
-Trzeba będzie – przyznał mi rację. – Nawet wiem jak.
Uśmiechnął się.
-Skarbie wracam za dosłownie piętnaście minut. Na twoim miejscu zacząłbym się już szykować.
-Dobrze, a gdzie idziesz?
-Jak wrócę to ci wszystko wyjaśnię.
Wybiegł z mieszkania. Czasami naprawdę za nim nie nadążałam. Ruszyłam do łazienki i zaczęłam się szykować. Niebieska sukienka za kolana, delikatny makijaż. Musiałam robić go kilka razy bo jedną ręką do tego lewą było to dosyć trudne zadanie. W końcu jednak opracowałam jakąś metodę i po dwudziestu minutach makijaż miałam zrobiony. Uczesałam włosy. Lekko je polokowałam. Po godzinie byłam gotowa. Wyszłam z łazienki. Na kanapie czekał już znudzony Marek. Spojrzał na mnie i zaniemówił. Może przesadziłam? Podszedł do mnie.
-Pięknie wyglądasz.
Pocałował mnie.
-Dziękuję. – Zarumieniłam się. – No to powiesz mi gdzie byłeś?
-W ksero.
Spojrzałam na niego zdziwiona. Pomachał mi przed nosem brązową kopertą, a potem pokazał na drugą – białą. Tym razem kapnęłam się o co chodzi.
-Rozumiem.
-To chodź.
Ruszyliśmy na zewnątrz. Objął mnie w talii. Trochę się denerwowałam wizytą u jego rodziców, ale nie dawałam tego po sobie poznać. Pamiętałam jeszcze jak Marek denerwował się wczorajszą wizytą w Rysiowe. Ojciec co prawda wiedział, że pogodziłam się z Markiem, ale nie miał okazji z nim porozmawiać. Starałam się odwrócić jego myślenie na inny tor, ale nijak mi to nie wychodziło. Gdy w końcu dojechaliśmy panowie sobie porozmawiali, a w drodze powrotnej przyznał, że było bardzo miło. Miałam nadzieję, że ze mną będzie właśnie tak. Chociaż ja nie musiałam się z niczego tłumaczyć przed Dobrzańskimi. Nie zauważyłam nawet, że jesteśmy już pod rezydencją rodziców mojego ukochanego. Poczułam jak serce podchodzi mi do gardła. Wzięłam głęboki oddech i wysiadłam z auta, które otworzył mi Marek. Chyba zauważył, że się denerwuję.
-Skarbie, co jest?
-Nic, a co ma być?
-Denerwujesz się?
-Może trochę… - przyznałam.
Przytulił mnie.
-Będzie dobrze, zobaczysz.
Spojrzałam na niego z powątpiewaniem. Pocałował mnie w nos czym wywołał u mnie wesoły uśmiech. Wypuścił mnie z objęć, ale jedną ręką nadal obejmował mnie w talii. Ruszyliśmy w stronę drzwi. Wzięłam jeszcze jeden głęboki oddech. Marek zapukał. Otworzyła nam Helena, matka Marka.
-Cześć synku. – Przytuliła Marka.
-Cześć mamo.
-Witaj Ula.
-Dzień dobry.
Mnie także lekko przytuliła. Uśmiechnęłam się.
-Wejdźcie do salonu.
Weszliśmy do pomieszczenia. Przywitaliśmy się z Krzysztofem. Po kilkunastu minutach rozluźniłam się. Siedzieliśmy przy stole i jedliśmy przygotowane przez gospodynię potrawy, popijając winem, chociaż ja wybrałam sok. Gdy Krzysztof spróbował mnie przekonać do trunku, Marek, ku zdziwieniu ojca, zaoponował. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach. Krzysztof na początku wypytał mnie o moje rodzeństwo, potem przeszliśmy na bardziej neutralne tematy. Wiedziałam jednak, że nieuchronnie zbliża się moment gdy powiemy Dobrzańskim, że zostaną dziadkami. Po skończonym posiłku rozmawiałam z Heleną o kwiatach, które jak się okazało lubi tak samo jak ja. Marek rozmawiał z ojcem chyba o motoryzacji. W pewnym momencie złapał mnie za rękę. Wiedziałam o co mu chodzi. Spojrzałam na niego i kiwnęłam głową. Rodzice Marka zdawali się być zaskoczeni, że tak nagle przerwaliśmy rozmowy. Marek odetchnął.
-Tato, mamo, musimy wam coś powiedzieć. Emm…  Ula jest w ciąży.
W napięciu czekaliśmy na jakąś reakcję ze strony Krzysztofa i Heleny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz