sobota, 2 czerwca 2012

Rozdział 18


Rozdział 18
Moją głowę rozsadzał potężny ból. W ogóle cała byłam obolała. Słyszałam niewyraźne rozmowy dobiegające z bliżej nieokreślonego miejsca. Spróbowałam uchylić powieki, jednak nadaremno. Słyszałam równe pikanie jakiegoś sprzętu obok mnie. Całkiem jak aparatura. W pewnym momencie wszystkie rozmowy ucichły. Poczułam tylko, że ktoś złapał mnie delikatnie za rękę. Zmusiłam się do otworzenia oczu. Widziałam wszystko jak za mgiełką.
-Marek? – odezwałam się ochrypłym głosem. Odkaszlnęłam.
-Jestem tutaj. – Uśmiechnęłam się. Obraz po chwili się wyostrzył. – Jak się czujesz?
-Już lepiej.
Była to po części prawda. Czułam się lepiej gdy Marek był obok mnie. Ale ogólnie głowa przeraźliwie mnie bolała. I nie tylko głowa. Spojrzałam na swoją prawą rękę. Miejsce od kciuka do nadgarstka miałam zabandażowane.
- Co się tak w ogóle stało?
-Nie pamiętasz?
Pokręciłam głową.
-Byłam na spotkaniu z Terleckim…
-Potem miałaś wypadek. Jechałaś taksówką przed wami jakieś auto szybko stanęło i kierowca nie zdążył wyhamować.
Pokiwałam głową przypominając sobie coraz więcej wydarzeń.
-Właściwie to ile tu leżę? – zapytałam słabo.
-Wczoraj po południu miałaś wypadek, chociaż do mnie zadzwonili dopiero dzisiaj.
Spojrzałam na zegar. Była szósta. Nagle przypomniałam sobie o bardzo istotnej rzeczy. Nie wiedziałam jednak czy Marek już się dowiedział i czy go powinnam o to pytać.
-A co z… - nie dokończyłam. Nie wiedziałam czy Marek wie już o ciąży.
-Z…? – Był zaskoczony. Chyba nie wiedział.
-Nie… Nie ważne.
-Ula? O co chodzi?
-Marek, ja…  - Westchnęłam i spojrzałam na zdezorientowaną twarz bruneta. – Zapytasz się lekarza czy mogę wychodzić na zewnątrz?
Pokiwał głową i wyszedł z sali. Po chwili wrócił.
-Możesz.
-To chodź przejdziemy się.
Wyszliśmy przed szpital. Dopiero teraz poczułam, że dawno nie byłam na zewnątrz. Uśmiechnęłam się lekko. Ruszyliśmy w stronę stojącej nieopodal ławki ale nie usiedliśmy na niej. Spojrzałam niepewnie na ukochanego. Przygryzłam wargę.
-Ulcia o co chodzi?
-Marek ja… Eeee… - Odchrząknęłam nerwowo i spojrzałam mu w oczy. Teraz albo nigdy. – Jestem w ciąży.
Przez chwilę stał osłupiały i tylko się na mnie patrzył. Zamrugał kilka razy.
-C-co? – zapytał niedowierzając.
-Jestem w ciąży. – Gdy raz to powiedziałam druga próba wydała się już łatwiejsza. Twarz Marka wyrażała zaskoczenie.
-Ulka to wspaniale! – zawołał i okręcił się ze mną dookoła.
-Marek, wariacie! – zaśmiałam się. – Postaw mnie na ziemię!
Spełnił moją prośbę i namiętnie pocałował.
***
Po długim spacerze wróciliśmy do szpitala. Czułam coraz bardziej wzbierającą senność. Byłam strasznie zmęczona. Musiało to być wymalowane na mojej twarzy, bo Marek to zauważył.
-Prześpij się trochę skarbie…
-Nie jestem śpiąca – zaprzeczyłam słabo.
Nie chciałam spać. Chciałam po prostu się przytulić do Marka. Niemal tak bardzo jak wtedy, w windzie. Usiadłam wspierając się na prawej ręce. Poczułam straszny ból w okolicy nadgarstka. Momentalnie oderwałam rękę od łóżka. Lekko syknęłam z bólu.
-Co się stało? – zapytał z zauważalną troską w głosie.
-Nic… Co mi się stało w rękę?
-Złamałaś sobie nadgarstek – odpowiedział.
Pokiwałam głową. Marek usiadł obok mnie na łóżku. Oparłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy. Poczułam, że obejmuje mnie lekko i przyciąga do siebie. Potrzebowałam chwili bliskości. Pocałował mnie w czoło.
-Kocham cię – szepnął.
Uśmiechnęłam się. Dłuższą chwilę walczyłam z sennością ale potem zasnęłam przytulona do jego boku.
***
Obudziłam się. Czułam się lepiej niż poprzednio. Spojrzałam na zegar elektryczny i aż otworzyłam szerzej oczy ze zdziwienia. Była piąta pięćdziesiąt dziewięć. Ale przecież doskonale pamiętałam, że obudziłam się punktualnie o szóstej, a zasnęłam około szóstej trzydzieści. Czyli spałam cały dzień i całą noc? Coś mi tu nie pasowało. Po chwili na salę wszedł Marek.
- Cześć skarbie. Wyspałaś się?
-Tak… Marek ile ja spałam?
Rzuciłam kolejne zdziwione spojrzenie na zegar.
-Ile spałaś? – Prawdopodobnie zaczął odliczać godziny. – Prawie dobę.
Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Ale dlatego, że lekarze dali ci jakiś środek przeciwbólowy, działający także nasennie.
No tak. To by wyjaśniało czemu się lepiej poczułam. Uśmiechnęłam się do Marka. Usiadł na krześle obok mnie.
-Jak spałaś była u ciebie twoja rodzina – oznajmił. – Dzisiaj też chcą przyjść.
-Postaram się nie zasnąć – zażartowałam.
 Byłam w pełni sił. Czułam się o niebo lepiej.
-Kiedy będę mogła wyjść?
-Nie wiem, nie rozmawiałem dzisiaj z lekarzem.
Po chwili na salę wszedł lekarz.
-Dzień dobry pani Urszulo, jak się dzisiaj pani czuje?
-Doskonale.
Lekarz uśmiechnął się.
-Dobrze. Niech pani za chwilę przyjdzie na salę USG, zobaczymy co tam słychać u dziecka. Tak w ogóle to można pani pogratulować narzeczonego. Nie dał się wygonić przez całą noc z pani sali. Przekonała go dopiero pielęgniarka. Nie wiem jak jej się to udało.
Zaśmiałam się i spojrzałam na mojego „narzeczonego”. Lekarz przypomniał mi, że czeka na mnie w sali USG i wyszedł.
-Od kiedy jesteś moim narzeczonym?
-Od kilku dni. Nie chcieli mnie wpuścić póki im tak nie powiedziałem.
Zaśmiałam się. Wstałam z łóżka z zamiarem pójścia na badanie. Spojrzałam na siedzącego na krześle Marka.
-Idziesz ze mną? – zaproponowałam.
Uśmiechnął się do mnie.
-Jasne.
Ruszyliśmy w stronę gabinetu USG. Zapukałam i weszłam z Markiem do środka. Lekarz przygotowywał się już do badania. Wiedziałam już jak to wszystko się odbywa. Gdy lekarz powiedział mi żebym położyła się na kozetce, zrobiłam to i podciągnęłam bluzkę. Mężczyzna rozsmarował mi na brzuchu zimny żel. Nie zwróciłam na to szczególnej uwagi, po pierwszej wizycie spodziewałam się tego. Po chwili na ekranie pojawiło się zdjęcie malucha.
-Drugi miesiąc, początek drugiego tygodnia – stwierdził lekarz po chwili.
Zerknęłam na Marka. Na jego twarzy zobaczyłam radość pomieszaną ze wzruszeniem. Złapał mnie za rękę. Zwróciłam twarz z powrotem w stronę monitora. Po skończonym badaniu wytarłam żel z brzucha. Lekaż wręczył nam kopertę ze zdjęciem USG.
-Sądzę, że niekonieczne już będzie trzymanie pani przez kolejny dzień w szpitalu – oznajmił lekarz. – Oczywiście jeśli pojawią się jakieś niepokojące objawy niech pani zgłosi się do lekarza. A, i niech pani oszczędza rękę. Zdejmiemy opatrunek z nadgarstka za jakiś miesiąc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz