środa, 6 czerwca 2012

Rozdział 17


Rozdział 17
Weszli wspólnie do firmy z uśmiechami wymalowanymi na twarzach. Oboje byli niewiarygodnie szczęśliwi, i było to po nich widać. Marek wziął od Ani pocztę i ruszyli w kierunku sekretariatu. Była już dwunasta, ale mogli pozwolić sobie przecież na spóźnienie. Violetta korzystając z nieobecności szefa malowała paznokcie na wściekle różowy kolor, jednak gdy tylko go zobaczyła wchodzącego do sekretariatu szybko zaczęła zakręcać słoiczek, omal nie wylewając lakieru na jakieś dokumenty. Marek jednak był w tak dobrym nastroju, że nawet nie zwrócił na nią większej uwagi. Pożegnali się z Ulą krótkim pocałunkiem, i Dobrzański po chwili zniknął w gabinecie. Ula usiadła za biurkiem i natychmiast zabrała się za pracę.
- A wy dopiero przyszliście? – zapytała Violetta, patrząc na Ulkę z zaciekawieniem.
- No, jak widać – odparła, w zamyśleniu przerzucając faktury. Spojrzała na przyglądającą jej się bacznie Violę. – Coś się stało?
- Nie, tak tylko myślę czemu tak późno przyszliście.
Ula odchrząknęła i zaczęła zastanawiać się nad w miarę dyplomatyczną odpowiedzią, jednak uratowała ją przed tym obecność Sebastiana w sekretariacie. Violetta zaczęła wyczyniać dziwne ewolucje na swoim krześle, jednak Olszański posłał jej tylko krótki uśmiech, po czym spojrzał na Ulkę.
- U siebie? – zapytał, wskazując na sekretariat Dobrzańskiego
- Tak – potwierdziła.
Gdy Sebastian zamknął za sobą drzwi Violetta westchnęła ciężko i podparła brodę na ręce. Zupełnie zapomniała o pochłaniającej ją kwestii spóźnienia się Uli i Marka i zagłębiła się w rozmyślaniach na temat Sebastiana. Mieli romans, Viola miała nadzieję na to, że Seba traktuje ją poważnie, ale jak widać nic takiego nie miało miejsca – była jedną z wielu. Westchnęła teatralnie i godząc się ze swoim marnym losem wróciła do malowania paznokci. Ula spojrzała na nią kątem oka, przełknęła jednak uwagę na temat tego, że mogłaby jej pomóc skoro nie  ma nic do roboty. Nagle Viola ożywiła się i wbiła wzrok w Cieplakównę.
- Ulka, a ty często gadasz z Markiem, nie? – zapytała mrużąc oczy.
- Mhm… - przytaknęła, w zamyśleniu stukając jakieś liczby na komputerze. Violetta westchnęła ciężko zauważając, że Ula nie jest skora do rozmowy, wyszła zza biurka podeszła do Uli i bezceremonialnie wyłączyła jej monitor komputera. – Co ty robisz Viola?
- Teraz zrób sobie przerwę – zarządziła. – Mam do ciebie sprawę. Jesteś z Markiem tak? – Ula kiwnęła niechętnie głową. Raczej nie miała ochoty rozmawiać o prywatnych sprawach z Violą, a już w ogóle nie w pracy. – On jest przyjacielem Seby, tak?
- Viola, do rzeczy – pospieszyła ją.
- No tak, tak. Więc, skoro jesteś z Markiem, on jest przyjacielem Seby… to może zapytasz się Marka co Sebastian o mnie mówi, co?
Ula spojrzała na koleżankę i zastanowiła się chwilę. Po chwili zrozumiała o co chodzi Violetcie.
- Mogę go poprosić żeby z nim porozmawiał.
- Dziękuję Uleńko, jesteś najlepsza! – wykrzyknęła optymistycznie i gdyby nie bariera w kształcie biurka, Ula pewnie byłaby już w jej ramionach.
- Nie ma sprawy – odparła rozbawiona wybuchem blondynki. – Viola, zakochałaś się w Sebie?
- No… no wiesz… - Spojrzała na nią porozumiewawczo.
Ula uśmiechnęła się pod nosem. – No wiem, wiem. Dobra, potem pogadam z Markiem. – Nagle wpadła jej do głowy pewien, jej zdaniem dobry, pomysł żeby zachęcić Violę do pracy. – Ale znajdę na to chwilę czasu dopiero jak skończę te papiery – jęknęła.
- To ja ci pomogę – odparła bez chwili zastanowienia. W końcu czego się nie robi dla miłości. – Tylko powiedz co mam zrobić.
Ula wręczyła jej jakieś papiery. Marek dał je im wczoraj, miały się podzielić, ale Viola jak to Viola wszystko zrzuciła na Ulkę. Teraz Ula była pewna, że Kubasińska weźmie się do roboty, przynajmniej ten jeden raz. Uśmiechnęła się lekko widząc, że Viola z zaangażowaniem zabrała się za tworzenie raportu o sprzedaży i sama też zabrała się za swoją robotę.

~~*~~

Marek z uśmiechem podrzucał białą piłeczkę golfową i łapał ją zanim zdążyła spaść na ziemię. Kątem oka co jakiś czas zerkał na zdjęcie stojące na jego biurku, które przedstawiało jego i Ulę. Słuchał uważnie Sebastiana, który właśnie żalił mu się, że musiał zakończyć romans z Violettą, bo dziewczyna zaczynała robić sobie nadzieje na jakąś ewentualną przyszłość z nim.
- Stary, nigdy się tym nie przejmowałeś – stwierdził. – Poza tym co, zakończyłeś romans i tyle, zaraz znajdziesz następną, o co ci chodzi.
Sebastian spojrzał na niego wilkiem.
- Marek, z tobą to już od jakiegoś czasu dzieją się dziwne rzeczy, i tym bardziej nie rozumiem o co ci chodzi.
- No jak to o co, o miłość – stwierdził rzucając w jego stronę piłeczkę. Po chwili otrzymał ją z powrotem.
- Taaa… - Wywróci oczami. – Ale ja się w niej nie zakochałem, te wszystkie motylki i nie wiadomo co jeszcze mnie nie dotyczą.
Marek pokiwał głową ze śmiechem.
- Skoro jej nie kochasz to czemu się przejmujesz, że musiałeś zakończyć romans? W twoich relacjach ze spotkań z Violką scen łóżkowych było akurat najmniej, a to głównie o to chodziło ci zawsze w romansach.
- Tobie też – odparł. – No nie powiem, było miło, fajnie i w ogóle, ale już mi starczy. Tylko, że Viola teraz chyba chce znowu żeby między nami coś było.
Marek podniósł jedną brew i spojrzał na Sebę.
- Żeby między nami coś było… - powtórzył. – A co takiego było między wami?
Uchylił się przed nadlatującym w jego stronę długopisem, który Seba trzymał w ręce.
- Nic – warknął. – Ale Viola myśli, że coś było.
- Dobrze… - Westchnął powstrzymując się od chichotu. – Skoro, jak twierdzisz, nic między wami nie było, to czemu się przejmujesz Violą? Wszystkie twoje kochanki myślały, że między wami coś było, i nigdy się nimi nie przejmowałeś. Oj, Seba, Seba… - zaśmiał się.
- Przejmuję się bo nigdy z tamtymi dziewczynami więcej się nie spotkałem, poza tym to były relacje na jedną noc. Modelki, a przynajmniej te „moje”, prowadzą podobny tryb życia, nie robią sobie nadziei. A Viola robi sobie nadzieję, i spotykam się z nią na co dzień.
- Przykre… - zaśmiał się. – Sebastian, pomyśl trochę. Gdyby między wami faktycznie nic nie było to byś się tak nie miotał. Wcale nie twierdzę, że się zakochałeś – dodał szybko widząc groźne spojrzenie Seby. – Ale może przynajmniej zauroczyłeś, hę?
- Marek. Gdybym się zauroczył czy tam zakochał, to z taką łatwością nie przyszłoby mi zerwanie z nią.
Dobrzański parsknął śmiechem.
- Seba, z łatwością? - zironizował. – Przecież ty się od dwóch tygodni przymierzałeś żeby z nią zerwać.
- Bo sobie robiła plany na przyszłość, to nie chciałem jej tak świata zawalać w jednym momencie.
Marek spojrzał na niego z politowaniem. – Seba, nie masz wrażenia, że zaprzeczasz samemu sobie? Między nami nic nie było. Nie kocham jej. Nie chciałem jej zawalać świata w jednym momencie. Ja kiedy zacząłem myśleć w takich właśnie kategoriach o Ulce zauważyłem, że coś się ze mną dzieje. A kiedy ona zobaczyła mnie z Pauliną zrozumiałem, że ją kocham. Pomyśl trochę na spokojnie, poskładaj wszystko w jedną całość, i wtedy przyjdź i powiesz do jakich wniosków doszedłeś, okej?
- Okej – zgodził się. – Ale na pewno nie dojdę do tego do czego ty.
- No nie wiem, nie wiem.
- Odpieprz się – warknął.
Marek zaśmiał się pod nosem obserwując wychodzącego z gabinetu Sebę. Pokręcił głową odkładając piłeczkę golfową na biurko, po czym zszedł z mebla z zamiarem kontynuowania pracy gdy nagle do gabinetu weszła jego ukochana dziewczyna, krótko mówiąc – jego Ula. Uśmiechnął się szeroko.
„Moja Ula. Moja Ulka. Moja Ulcia. Moja ukochana Ulka. Moja piękna Ulcia.”
Podszedł do niej i pocałował ją czule. Odwzajemniła pieszczotę, jednak nie długo. Nawet nie pytał się czemu tak szybko przerywa, ani nie patrzył na nią z wyrzutem, bo doskonale znał jej odpowiedź. „Jesteśmy w pracy.” Swoją drogą była pierwszą kobietą, która potrafiła mu się oprzeć. Nie wiedział czy przychodziło jej to z trudem, czy raczej było dla niej chlebem powszednim, jednak nie zmieniało to faktu, że nie był nigdy zbyt zadowolony gdy przerywała.
- Proszę – wręczyła mu plik papierów. – Tu masz te faktury, i Viola zaraz doniesie raport o sprzedaży.
Spojrzał na nią z zaskoczeniem, ale i podziwem.
- Zagoniłaś Violettę do pracy? No kochanie, nieźle.
Zaśmiała się.
- Tak, nakłoniłam ją do pracy, ale teraz muszę coś dla niej zrobić, i właśnie głównie w tym celu przyszłam – stwierdziła.
- Słucham.
- Więc… Viola zakochała się w Sebie. Stwierdziła, że skoro się z nim przyjaźnisz, to pewnie gadacie o dziewczynach i takich tam różnych męskich sprawach. I chciała żebym cię spytała co Sebastian mówił o niej, i czy w ogóle cos mówił.
Zaśmiał się.
- Właśnie jesteśmy po rozmowie na temat Violki. Coś czuję, że już niedługo Sebastian i Violetta będą razem. Seba ma podobne problemy do moich, gdy jeszcze nie wiedziałem co do ciebie czuję. Miota się. Z jednej strony mówi, że nie mógłby się w niej zakochać, a z drugiej przejmuje się, że Viola się załamała, denerwuje się na każdą wzmiankę o ewentualnym zakochaniu. Myślę, że jak trochę pomyśli to zrozumie. Ale tak swoją drogą… Seba i Viola? Ciężko mi sobie wyobrazić ich w poważnym związku – stwierdził.
Wzruszyła ramionami. – Mi też całkiem niedawno było ciężko sobie wyobrazić nas w poważnym związku. A do dziwactw Violi też można się przyzwyczaić… Siedzę z nią całymi dniami to wiem.
Pokiwał głową. – Mimo wszystko. Violetta bywa irytująca.
Ula uśmiechnęła się do niego lekko i musnęła go w usta. – Kochanie, jak się jest zakochanym to się nie zauważa wad drugiej osoby, nie wiem czy o tym wiesz.
Objął ją przyciągając do siebie i pocałował ją czule. – Oczywiście, że wiem – stwierdził delikatnie się od niej odsuwając. – Ale ty nie masz wad.
- Bez przesady, trochę wad mam, na przykład wstawanie o szóstej. – Puściła mu oczko.
- Hmm… Dzisiaj o szóstej nie wstałaś, w SPA też nie… ale myślę, że faktycznie może to być denerwujące. – Zaśmiał się. – Chociaż budzenie w twoim wykonaniu jest nad wyraz przyjemne, nawet o szóstej.
- No to może to, że mieszkam dwa kilometry za Warszawą?
- Ej Ula, jeżdżenie po ciebie wcale nie jest wadą. Nie mam zamiaru na to narzekać.
Pocałował ją delikatnie. Zamyśliła się przez chwilę zastanawiając się jeszcze co w jej życiu mogłoby denerwować Marka.
- Wiem. – Uśmiechnęła się, a w jej oczach zabłysły wesołe ogniki. – Nie lubisz jak przerywam nam chwile bliskości w pracy – stwierdziła, a Marek instynktownie mocniej objął ją w talii.
- Tak, faktycznie tego nie lubię – potwierdził. – Ale teraz mi nie uciekniesz – dodał po czym pocałował ją namiętnie. Oddała pocałunek jednak usłyszeli pukanie do drzwi. Oderwała się od niego i szybko odgarnęła włosy z czoła. – Ta, ludzie wiedzą kiedy przyjść – mruknął. – Proszę!
Do gabinetu weszła Paulina. Marek powstrzymał się od ostentacyjnego wywrócenia oczami. Febo spojrzała na tą dwójkę nieudolnie ukrywając niechęć do dziewczyny. Marek zauważył niezadowolenie na twarzy Pauli i automatycznie przyjął maskę chłodnej obojętności w stosunku do niej. Nie miał zamiaru się z nią kłócić, niedawno zakończył związek z nią i nie było pomiędzy nimi już zupełnie nic, no może poza niezbyt przyjemnymi wspomnieniami.
- Paulina, o co chodzi?
- Możemy porozmawiać?
- O czym? – zapytał. Nie miał zamiaru się zgodzić na żadną prywatną rozmowę z nią.
Spojrzała na Ulę, a potem na Marka. – Sami…?
Westchnął. – Powtórzę pytanie. O czym chcesz rozmawiać? Nie widzę powodu dla którego mielibyśmy rozmawiać na osobności bo nie mamy już żadnych spraw osobistych, a sprawy służbowe możemy załatwić również przy Uli, prawda?
Paula westchnęła ciężko, ale ostatecznie stwierdziła, że wspominając o pewnej rzeczy może osiągnąć to, że Ula wyjdzie z gabinetu.
- Miałam zamiar rozmawiać o ślubie.
Marek pokręcił głową z ironicznym śmiechem. – A my bierzemy ślub? Bo jakbyś zapomniała to go odwołałem. Wczoraj załatwiłem ostatnią rzecz w tej kwestii. – Delikatnie złapał Ulę za rękę i pogładził ją kciukiem po dłoni. – Coś jeszcze?
Zacisnęła zęby jednak pokręciła głową. – Nie nic.
- To cześć – rzucił patrząc wymownie na Paulinę, która chyba nie miała zamiaru wychodzić.
- Cześć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz