Rozdział 15
„Zaczaruj mnie na życie całe
Bo tylko z Tobą zostać chcę
Niech wszystko będzie doskonale
Tak jak Ty, gdy kocham Cię.”
Bo tylko z Tobą zostać chcę
Niech wszystko będzie doskonale
Tak jak Ty, gdy kocham Cię.”
Objął ją mocno przytulając do siebie pocałował poraz kolejny w ciągu ostatnich piętnastu minut. Odwzajemniła pocałunek, jednakjuż po chwili odsunęli się od siebie.
- Nie wytrzymam – stwierdził, po czym skradł jejjeszcze jeden pocałunek. Zaśmiała się.
- Będziesz musiał – odparła. – Tylko dzisiaj ijutro – zapewniła, jeszcze raz się do niego przytulając.
- Kotku… Całe dzisiejsze po południe, cała noc,cały jutrzejszy dzień i znowu cała noc… To nie jest tak mało jakby sięwydawało.

Uśmiechnęła się do niego lekko.
- Zadzwonię wieczorem – zapewniła.
Po raz kolejny poczuła smak jego ust na swoich.Nie mogli się pożegnać. Nie mieli się widzieć przez niecałe dwa dni i dwie noce– aż do niedzieli. Marek nie protestował gdy dowiedział się, że Ula chcespędzić trochę czasu z rodziną, ale zarazem nie ukrywał, że wolałby, żebyzostała z nim. Oczywiście, że wolałby gdyby nigdzie nie szła, chciał spędzać znią każdą sekundę swojego życia. Ona miała podobne odczucia – równieżwiedziała, że się za nim porządnie stęskni, ale przecież te kilkadziesiątgodzin to nie było aż tak długo… Pocałowała go jeszcze raz.
- Idę.
- Już tęsknię – stwierdził z uśmiechem.
- Jakoś wytrzymamy. – Musnęła go w usta. – Cześć– pożegnała się, jednak nadal nie miała zamiaru wyplątywać się z objęć Marka.Pocałował ją raz jeszcze, po czym z żalem rozluźnił ucisk.
- Pa. Kocham cię.
- Ja też cię kocham – zapewniła. – Zadzwoniępotem – powiedziała po raz drugi, po czym odwróciła się i ruszyła w kierunkudomu. Stał jeszcze chwilę patrząc na nią. Westchnął cicho. Wiedział, że już wniedziele się zobaczą, byli w końcu umówieni, więc będą mogli znowu się sobąnacieszyć… jednak perspektywa rozstania na niecałe dwa dni nie wydawała mu sięzbyt kusząca. Miał już co prawda jakieś plany, w końcu mimo wszystko nie miałzamiaru przeleżeć tego czasu bez niej przed telewizorem, albo czatowaćgodzinami nad telefonem w oczekiwaniu aż zadzwoni. Dzisiaj wieczorem idzie doSebastiana na „męski wieczór” czyli mecz i coś mocniejszego. Violetta takżewybierała się na weekend do Pomiechówka odwiedzić rodzinę, więc obaj panowiepowinni znaleźć sobie jakieś zajęcie żeby cały czas nie myśleć tylko o swoichpaniach. Po chwili za Ulą zamknęły się drzwi, więc wsiadł do samochodu iodpalił silnik. Ruszył w kierunku Warszawy.
~~*~~
„Najważniejsze jest, by gdzieś istniało to, czym się żyło: I zwyczaje. Iświęta rodzinne. I dom pełen wspomnień. Najważniejsze jest, aby żyć dlapowrotu.”
Weszła do domu z uśmiechem na ustach. Niemal odrazu została „zaatakowana” przez swoją młodszą siostrzyczkę. Mała uwiesiła sięsiostrze na szyi.
- Cześć Batko – powiedziała przytulając siostrę.
Wiedziała, że dziewczynka jest za nią porządniestęskniona. Zawsze jak ich odwiedzała Beti nie mogła nacieszyć się obecnościąstarszej siostry, mimo iż Ula starała się przyjeżdżać jak najczęściej. Kiedyśrobiła to częściej – nie miała pracy, więc i obowiązków mniej przyjeżdżała donich dość często, chociażby wtedy gdy Piotr miał dyżur a ona nie miała nic doroboty. Teraz, gdy miała pracę, nie miała aż tak dużo czasu, ale starała sięprzyjechać do nich chociaż na weekend. Mimo tych dwudniowych wizyt, przez pięćdni Beatka potrafiła nieźle się za nią stęsknić. Na początku rozstania zestarszą siostrą były dla niej trudne. Bała się, że Ula nie przyjedzie następnymrazem. W końcu przywykła, że Ula przyjeżdża kiedy tylko może i, że mają jakiśczas dla siebie. Weszła do kuchni i postawiła dziewczynkę na podłogę.
- Cześć tato. – Pocałowała ojca w policzek.
- Cześć córcia. Dlaczego nie powiedziałaś, żedzisiaj przyjedziesz zrobiłbym coś…
- Właśnie dlatego nic nie mówiłam – stwierdziła. –Gdybym przyjechała tradycyjnie w weekend zaraz zaczęlibyście coś szykować… a japo prostu chcę spędzić z wami trochę czasu, i nie potrzeba żadnego wystawnegopowitania mnie – stwierdziła. – Gdzie Jasiek?
- Jeszcze w szkole, ma fakultety – odparł Cieplakuśmiechając się do córki. – A Ala jeszcze nie wróciła z pracy.
- Tak wiem – stwierdziła. – Dzisiaj wszyscy mielitrochę więcej pracy, ale ja mam to szczęście, że mam prezesa za chłopaka imogłam skończyć pracę o w miarę normalnej godzinie bez żadnych konsekwencji.
~~*~~
Po kilku godzinach spędzonych z rodziną,przeczytaniu Beatce bajki na dobranoc i długiej rozmowie z tatą była dośćzmęczona, ale zarazem zadowolona. Położyła się na łóżku i dłuższą chwilęrozglądała się po swoim pokoju. Mimo, że się wyprowadziła nic się tu niezmieniała. Zawsze wszystko było tu tak jak to zostawiła. Jej książki, zdjęcia,bibeloty, i wszystkie inne rzeczy cały czas znajdowały się w takim samym staniei leżały w tym samym miejscu. Uśmiechnęła się lekko sięgając zdjęcie swojejrodziny robione dobre kilka lat temu. Jeszcze przed tym jak zmieniła się dośćznacznie z wyglądu.

Uśmiechnęła się lekko. Zawsze była bardzo bliskoze swoją rodziną. Nawet po swojej wyprowadzce nadal wiedziała, że w każdejchwili może przyjechać, porozmawiać, wygadać się. Miała wsparcie wnajbliższych. Uśmiechnęła się lekko patrząc na to zdjęcie. W sumie to dużo sięnie zmieniła. Jedynie zdjęła okulary, aparat, skróciła włosy i zaczęła sięinaczej ubierać… ale musiała przyznać, że zmiana była dość widoczna. Spojrzałana swój czerwony budzik. Była już dwudziesta, więc postanowiła spełnićobietnicę daną ukochanemu i zadzwonić. Wybrała jego numer. Odebrał po trzecimsygnale.
- Cześć kochanie – rzuciła do słuchawki. – I jaktam, radzisz sobie jakoś beze mnie? – zażartowała. – No to fajnie, tylko niewariujcie z Sebą za bardzo – zachichotała. – Tak, jasne, ty i grzeczny… Mhm,już to widzę. No dobrze, już nic nie mówię. Ja… Spędziłam sobie miłe popołudniez rodzinką – stwierdziła. – Beti nie może się mną nacieszyć, prawie cały czassiedziała mi na kolanach. – Uśmiechnęła się lekko. – Ja za tobą też. Ale wniedzielę się zobaczymy, i nadrobimy te dwa dni. – Roześmiała się słysząc jegokomunikat po drugiej stronie. – Ja ci dam „kuszącą propozycję”, znowu tylko ojednym myślisz? No tak, o jednym i o spaniu. – Zaśmiała się słysząc jegojęknięcie pełne rezygnacji. – Teraz… teraz to sobie leżę i wspominam. Co…stare, dobre czasy – stwierdziła. – No pewnie, że teraz też są dobre, jeśli nielepsze, ale tamte też były… Co? – Uśmiechnęła się pod nosem. – Jaką znowuniespodziankę, Marek? Co ty kombinujesz, co? No okej, już o nic nie pytam.Dobrze, bawcie się dobrze z Sebą. Ja też cię kocham. Cześć.
Rozłączyła się i z uśmiechem odłożyła telefon naszafkę nocną. Trochę ją zaintrygował tą niespodzianką i zastanawiała się o comu tak właściwie chodziło. Marek, znany ze swojej spontanicznej natury, iniespodzianka… całkiem do niego pasowało takie coś, byleby tylko nie było tonic zbyt zwariowanego, co było nawet bardzo prawdopodobne.
~~*~~
Przed telefonem Uli do Marka
Marek siedział na kanapie przed telewizorem i czekał na godzinę o którejmiał wychodzić do Seby. Z nudów przełączał kanały w telewizji. Tępo wpatrywał sięw jakiś reality show, jednak nie za bardzo przywiązywał uwagę do tego ci widziałna ekranie telewizora. Na niczym nie mógł się skupić. Gdy próbował trochępopracować to także nic mu nie wychodziło. Czekał na telefon od Uli, ale starałsię znaleźć sobie inne zajęcie przed wyjściem do Seby żeby nie ślęczeć ciąglenad telefonem. Jak na przykład oglądania tego nudnego programu w telewizji. Nagleusłyszał dzwonek telefonu. W pierwszym odruchu miał ochotę zerwać się z kanapy,porwać komórkę do ręki i sprawdzić czy to przypadkiem nie Ula dzwoni, jednak pochwili zorientował się, że to nie dźwięk nadchodzącego połączenia, a alarm.Zdziwił się. Nie przypominał sobie, żeby w ciągu ostatnich kilku dni ustawiałalarm. W końcu żadne ważne wydarzenie nie miało dzisiaj miejsca. Chyba, że znowuo czymś zapomniał. Sięgnął telefon i odblokował go. Spojrzał na wyświetlacz. „Ulka– urodziny, niedziela!”
Zastanowił się. Faktycznie, Ula pojutrze miała urodziny. Podziękowałsobie w myślach, że pomyślał o ustawieniu alarmu. Znając swoją pamięć do dat toprzypomniałby sobie na ostatnią chwilę. A tak miał te niecałe dwa dni nawymyślenie czegoś.
Siedział uSebastiana w mieszkaniu. Oglądali mecz, pili coś mocniejszego, jednak tapierwsza rozrywka nie okazała się wcale taka absorbująca jak czasem bywała.Oboje mieli lepsze tematy do rozmyślań i chociaż starali się na bieżącokomentować zagrywki zawodników i obserwować sytuację na boisku to co chwilaktóryś z nich odpływał w swojerozmyślania. W końcu oboje zgodnie stwierdzili, że takie oglądanie jest do banii wyłączyli telewizor.

- Stary, gadaj co ty taki zamyślony? – zapytał Sebastianspoglądając na Marka z zaciekawieniem.
- Po prostu Ulka ma w niedzielę urodziny i myślęjaką niespodziankę jej zrobić – stwierdził. – I chyba nawet mam pewien pomysł…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz