niedziela, 3 czerwca 2012
Rozdział 15
Rozdział 15
Marek z wesołym uśmiechem na ustach dotarł do firmy w której pracowała jego ukochana. Osoba, którą kochał naprawdę, miłością szczerą i bezwarunkową. Wysiadł z auta i oparł się o maskę patrząc wyczekująco na drzwi biurowca. Uśmiechnął się ukazując dołeczki gdy próg firmy przekroczyła Ula. Także się do niego uśmiechnęła i ruszyła w jego stronę. Gdy dotarła (o mało się nie wywracając, w miejscach gdzie sprzątaczki niedokładnie obsypali lód solą) pocałował ją namiętnie na przywitanie.
- Cześć kochanie... Stęskniłem się za tobą - stwierdził, obejmując ją w talii.
- Ja też - odparła uśmiechając się. - Chociaż miałam tyle pracy, że najchętniej wyszłabym z firmy o wiele wcześniej, to jakoś udało mi się dotrwać.
- Dzielna dziewczynka - zażartował skradając jej słodkiego buziaka. Uśmiechnęła się lekko.
- Cześć Ula! - Usłyszała za sobą głos, który gwałtownie wyrwał ją z tej bańki mydlanej. Niechętnie odwróciła się. Cieszyła się, że stoi obok niej Marek, nie musiała się przejmować, że znowu będzie ją nagabywać.
- Cześć Francois - odpowiedziała pozornie miłym głosem. Jakoś nie miała najmniejszej ochoty tłumaczyć Markowi relacji łączących ją z Francois'em... tylko czy ich w ogóle coś łączyło? Oprócz pracy rzecz jasna. Korzystając z okazji, że Marek nie widzi jej twarzy, spojrzała na niego wzrokiem mówiącym: "spróbuj się jutro do mnie zbliżyć, a moje dzisiejsze groźby zamienią się w czyny", po czym odwróciła się do ukochanego. - Jedziemy?
- Jedziemy - zgodził się. - Zahaczymy po drodze o FD, Weronika mnie prosiła o podwózkę?
- Okej. - Pocałowała go krótko. - Dawno z nią nie rozmawiałam - stwierdziła.
Z uśmiechem na ustach otworzył drzwi od auta wpuszczając Ulę do środka.
- Miałem dzisiaj miłą rozmowę z Pauliną - stwierdził po jakimś czasie milczenia. Przyjemnego milczenia. Nie chciał go przerywać, ale jednocześnie chciał z nią porozmawiać.
- A o co jej chodziło?
- Hmmm... A o co może chodzić Paulinie? - zapytał retorycznie, zatrzymując się na światłach. - Oczywiście o nas.
- Was? - zdziwiła się.
Zaśmiał się cicho zerkając na nią kątem oka.
- O NAS kochanie - odpowiedział, kładąc szczególny nacisk na drugi wyraz. - Mnie i ciebie - wytłumaczył. - Nie pytaj o co jej chodziło... obudziła się w niej dusza romantyczki - zironizował - i stwierdziła, że jesteśmy sobie przeznaczeni. - Wywrócił oczami. Zerknął na Ulę. - Ale się nią nie przejmujemy, okej? - powiedział, łapiąc ją za rękę. Posłała mu lekki uśmiech. - Kotek, co jest? - zapytał zauważając, że jakby posmutniała. Nie wydawało mu się żeby chodziło jej o to co od niego usłyszała, na ogół nie przejmowała się Pauliną. Wykorzystując, że nadal stoją na światłach, delikatnym ruchem ręki odgarnął jej włosy z twarzy. - Skarbie... coś nie tak?
Spojrzała na niego kątem oka. Przypomniała sobie Francois'a, i jakoś posmutniała. Ale nie chciała mówić o tym Markowi, raczej wolała nie być świadkiem żadnej bójki.
- Wszystko okej. Jestem zmęczona po pracy, i tyle - stwierdziła, uśmiechając się blado. Rzeczywiście wyglądała na zmęczoną. Upewniając się, że nadal jest czerwone, delikatnie pocałował ją w skroń.
- Odwiozę cię do domu, to odpoczniesz.
- Dzięki.
Uśmiechnął się do niej czule po czym odpalił silnik. Nie za bardzo uwierzył jej w zmęczenie, jednak widział, że jest to na pewno jeden z powodów jej przygnębienia, więc nie chciał jej jeszcze bardziej męczyć. Ruszył pod siedzibę firmy Febo&Dobrzański. Przed budynkiem czekała już zniecierpliwiona Weronika.
- Wsiadaj kobieto, cała mokra jesteś - zaśmiał się otwierając drzwi od strony pasażera.
- Hahaha... jak mi tu na deszczu kazałeś czekać to co się dziwisz.
- No już, nie bocz się.
Weronika pokazała mu język zapinając pas. Ula uśmiechnęła się pod nosem. Bawiły ją te sprzeczki jej ukochanego z kuzynką.
- Dobra kuzynie. Zawieź mnie na sienną, chyba, że planujesz coś z Ulką - puściła jej oczko - wtedy zawieź mnie do Michała.
Marek uśmiechnął się szeroko spoglądając na ukochaną.
- Ula, planujemy coś?
Spojrzał na nią w jednoznaczny sposób, wskazujący tylko na jedno.
- Zboczeniec - mruknęła, wywołując u niego salwę śmiechu.
- Kuzynie, ty mi się tu nie chichraj tylko kieruj, a twoja dziewczyna ma rację.
- Już dziewczyny, już. To jak? Wera, do Michała, Ula do mnie, czy Wera do mnie, Ula do domu?
Dziewczyny spojrzały po sobie. Marek kątem oka przyglądał się tej niemej konwersacji. Może to i głupie, ale wydawało mu się, że widzi przepływające między nimi słowa. Weronika spojrzała na nią wymownie. Ula pokręciła głową jednak widać było, że jest niezdecydowana.
- Oj daj spokój Ulka! - w końcu się odezwała. - Marek, weź jej coś powiedz bo ona nie wie czy do ciebie przyjść.
- Weronika... - Dziewczyna posłała jej ostre spojrzenie.
- A nie prawda?
- Kuzynko... Daj dziewczynie spokój. - Puścił Uli oczko. Uśmiechnęła się do niego lekko.
- Ja się z wami nie bawię - stwierdziła obrażając się.
- Normalnie dziecięcy syndrom "zabieram zabawki i idę do domu" - mruknął. Ula zachichotała, a Weronika prychnęła niczym rozzłoszczona kotka.
- Dobrze Weruś zawiozę cię do twojego chłopaka i się już nie obrażaj.
- Nie mów do mnie Weruś.
- Tak przepraszam, zapomniałem, że to przywilej Michała.
Prychnęła ponownie.
- Weronika, zawieźć cię do Michała, czy nie? - zapytał zniecierpliwiony. Weronika nieco irytowała go gdy zachowywała się jak rozkapryszony dzieciak w sytuacji gdy miał gdzieś ją zawieźć... i zbliżali się do tego miejsca. Zatrzymał auto. - Wysiadasz?
- Tak. Cześć.
Wysiadła z auta i biegiem, żeby jak najmniej zmoknąć, ruszyła w stronę bloku Wawelskiego. Marek odpalił silnik.
- To co skarbie, gdzie jechać? Do mnie czy do Rysiowa?
Ula zamyśliła się. Przecież mogła do niego jechać, bo niby dlaczego nie?
- Może... do ciebie?
- Okej.
Uśmiechnął się do niej lekko.
***
Całowali się delikatnie, ale zarazem namiętnie. Ula miała nogi jak z waty - tylko Marek potrafił doprowadzić ją do takiego stanu. Odwzajemniała z zaangażowaniem jego pocałunki. Wiedziała doskonale do czego prowadzi ten wieczór. Gdy poczuła dłoń Marka w miejscu gdzie się jej nie spodziewała, a mianowicie na zamku swojej sukienki, zawahała się. Zauważył to, i powoli odsunął się od niej. W końcu nie chciał robić nic wbrew jej woli.
- Ula... okej? Jeśli nie chcesz...
Pokręciła lekko głową.
- Nie o to chodzi - stwierdziła, nieśmiało spoglądając mu w oczy. - Ja po prostu... - Spuściła lekko wzrok. - Ja jeszcze nigdy nie... - Zarumieniła się lekko. Marek rzeczywiście nie domyślił się, że ona mogłaby nie mieć za sobą jeszcze pierwszego razu. Wydawała mu się urocza taka zawstydzona.
- Ula... nie zrobię nic wbrew tobie - szepnął.
Uśmiechnęła się lekko do niego, po czym nieśmiało musnęła jego usta. To mu wystarczyło. Niechętnie przerwał pocałunek. Delikatnie pociągnął ją za sobą do sypialni. Nie opierając się ruszyła za nim. Pocałował ją stanowczo ale zarazem delikatnie jakby chciał pokazać całą swoją miłość do niej. Odwzajemniała pocałunki z równym zaangażowaniem. Szybko rozpiął zamek jej sukienki, tym razem się nie opierała, zamiast tego zaczęła odpinać guziki jego koszuli. Długo nie mogła sobie z nimi poradzić, jednak w końcu udało jej się. Gdy jej sukienka wylądowała na ziemi, nie zdejmował od razu bielizny, zamiast tego przeniósł się z pocałunkami na jej dekolt. Ona po chwili uporała się z jego koszulą. Nie chcąc czekać aż Ula zdoła się rozprawić z jego spodniami, sam pozbył się pozostałej części garderoby. Gdy to zrobił wrócił do przerwanej czynności. Czuł jak jej dłonie błądzą po jego plecach jeszcze bardziej go rozpalając. Szybko rozprawił się z zapięciem jej stanika, następnie z majtkami. Spojrzał na nią z nieukrywanym podziwem. Zobaczył, że się zarumieniła co, jego skromnym zdaniem, dodawało jej uroku.
- Nie wstydź się - szepnął odgarniając jej włosy z twarzy. - Jesteś piękna.
Delikatnie położył ją na łóżku po czym sam lekko na nią naparł. Całował ją po każdym zakamarku jej ciała. Czuł jak jej dłonie błądzą po jego plecach. Czuł jak wiła się pod jego dotykiem, pocałunkami. Widział jak na nią działa, podobało mu się to. Czymś nowym było dla niego to, że ona sama też tak na niego działała. Spojrzał na jej twarz zatapiając się w jej niebieskich tęczówkach, żeby zaraz powrócić z pocałunkami na jej usta. Wszedł w nią delikatnie chcąc sprawić jej jak najmniej bólu. Oboje wydali z siebie okrzyk pełen rozkoszy. Z miłością wpatrywał się w jej twarz - w zarumienione policzki i zamglone oczy. Nie ulegało wątpliwości - była piękna. Dla niego najpiękniejsza. Lekko pocałował jej powieki. Zmienił pozycję tak, aby nie leżeć już na niej, a obok niej. Wtuliła się w jego kochające, silne ramiona.
- Było cudownie... - zamruczał jej wprost do ucha. W nikłym świetle księżyca wpadającym przez okno nie mógł zauważyć rumieńców wstępujących jej na twarz, jednak doskonale mógł poczuć delikatny pocałunek którym go obdarzyła. - Kocham cię - szepnął, patrząc w jej błyszczące oczy.
- Ja ciebie też kocham - odpowiedziała, przytulając policzek do jego policzka. Jego zarost przyjemnie drażnił jej skórę. - Jestem bardzo szczęśliwa - szepnęła patrząc mu w oczy. Uśmiechnął się do niej czule.
- Ja też jestem szczęśliwy. Bardzo szczęśliwy - odszeptał zamykając ją w uścisku swoich ramion. Musnął delikatnie jej usta próbując na jak najdłużej zapamiętać ich smak. Zamknął oczy lekko wtulając się w jej hebanowe włosy*.
***
Weronika zapukała do mieszkania swojego ukochanego. Spojrzała na swój najnowszy gadżet - zegarek z różnymi nieprzydatnymi do niczego trzema tarczami i elektronicznym zapisem godziny pod wskazówkami a także funkcją sprawdzenia daty... i pewnie czymś jeszcze, jednak Dobrzańska nie miała czasu zgłębiać tajników elektroniki swojej nowej zabawki. Po chwili drzwi otworzyły się a w progu pojawił się Michał - zapewne szybko się ubierał sądząc, że to ktoś inny, co wywnioskowała po niedokładnie zapiętej koszuli i wymiętych spodniach dresowych.
- Cześć kochanie - rzucił wyraźnie uszczęśliwiony tym, że ją widzi.
- Cześć Michał - odpowiedziała, po czym uśmiechnęła się łobuzersko. - Zapnij guzik od koszuli - powiedziała puszczając mu oczko.
- Wejdź. Czyżby Marecki wyrzucił cię z domu?
- Czyżby Michaś nie cieszył się, że przyszłam?
- Pewnie, że się cieszę - obruszył się. - Przemawia przeze mnie zwykła ciekawość.
- Do "Mareckiego" przyszła Ula, podejrzewam, że piją winko i rozmawiają... chyba, że wybrali inny rodzaj aktywności. - Uśmiechnęła się do niego porozumiewawczo.
- A my jaki rodzaj aktywności wybierzemy? - zapytał, nie zawracając sobie głowy zapinaniem guzika od koszuli, o co poprosiła go Wera. Mało tego, zapewne najchętniej zdjąłby tą koszulę.
- Zobaczymy. Co robiłeś?
- Planowałem wziąć prysznic - odparł zgodnie z prawdą, zupełnie nieświadom pomysłu rodzącego się w głowie jego ukochanej.
- A co powiesz na wspólny prysznic? - zapytała, przeczesując mu dłonią zwichrzone brązowe włosy.
- Nie powiem nie - stwierdził uśmiechając się tak, że Weronice niechybnie nogi ugięłyby się w kolanach, gdyby nie to, że obejmował ją w talii. Musnęła przelotnie jego usta kierując się do łazienki. Uśmiechnął się pod nosem. Ta dziewczyna niesamowicie na niego działała. Ruszył za nią do pomieszczenia. Weronika zdążyła otworzyć drzwi kabiny. Spojrzała na niego. Podszedł do niej i pocałował ją namiętnie. To zdecydowanie był pocałunek od którego miała nogi jak z waty. Odwzajemniła go krótko, a zaraz potem przejęła inicjatywę w odpinaniu guzików jego koszuli. Szło jej sprawnie, jakby robiła to przez całe życie. On miał nieco utrudnione zadanie, gdyż Weronika miała na sobie błękitną bluzę sportową bez zamka. Pomogła mu samodzielnie pozbywając się górnej części garderoby, po czym ponownie wpiła się w jego usta. Odwzajemnił pocałunek. Pozbył się i swojej i jej zbędnych części garderoby. Weszli do kabiny. Przerywając na chwilę pocałunek odkręcił kurek. Woda spływała po nich spłukując pianę z ich złączonych ze sobą ciał. Włosy oblepiały ich twarze. Zszedł z pocałunkami na jej dekolt, czuł jak błądzi dłońmi po jego plecach, czuł jej pocałunki na swojej szyi. Zakręcił wodę i zaczęli "zabawę" z ręcznikami. Chichocząc jak małe dzieci całowali się, wycierali nawzajem swoje mokre ciała i okładali się ręcznikami. Michał poprowadził ją do swojej sypialni gdzie, ku jego zdziwieniu, wylądował bezwładnie na łóżku. Weronika położyła się przy nim obdarowując go pocałunkami, nie pozostawał jej dłużny. Czuł jak paznokciami lekko podrażnia jego plecy i barki. Dominowała, podobało mu się to, jednak po jakimś czasie obrócił się tak, że wylądował na niej. Zdziwiła się, jednak nie trwało to długo bo mężczyzna zaraz powrócił do przerwanej czynności obdarowując pocałunkami każdy zakamarek jej ciała. Obrysowywał dłońmi kształt jej piersi, jeszcze bardziej podniecając tym i ją i siebie.
- Michał... - jęknęła, gdy jej ukochany subtelnie całował jej piersi. Doskonale wiedział o co jej chodziło. Niemal wpił się w jej usta. Wszedł w nią powoli wykonując powolne ruchy. Zsynchronizowali się, wykonywali taniec. Taniec ciał. Taniec miłości. Odsunął się od niej lekko, po to, żeby zaraz ją do siebie przytulić.
- Kocham cię - szepnął, obserwując wpływający na jej usta piękny uśmiech.
*Hmm... czytanie bratanicy Królewny Śnieżki w końcu się na coś przydało :P w końcu było tam coś: włosy czarne jak heban, a skóra biała jak śnieg ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz