Rozdział 13
Amelia stała na parkingu przed budynkiem i przechadzała się nerwowo w tę i we w tę. Miała zamiar już wrócić tam, gdzie teoretycznie powinna być, gdy zobaczyła wjeżdżający na parking srebrny Lexus. Po chwili wysiadł z niego Marek.
- Szybki jesteś – zironizowała. – Chodź.
Nie przejął się jej komentarzem, nie chciał teraz się kłócić.
- Co z nią? – zainteresował się.
- Jeszcze nie wiadomo – stwierdziła.
Pokiwał głową idąc za Amą. Po chwili znaleźli się już w budynku szpitalnym. Amelia szybko lawirowała między korytarzami prowadząc go do Sali gdzie leżała Ula. Nie wiedziała co powie jej przyjaciółka, kiedy się obudzi i zobaczy siedzącego obok niej Marka, ale miała nadzieję, że nie będzie zbyt zła… znowu. Może i była trochę zbyt zaangażowana w życie uczuciowe Uli, i na siłę starała się żeby było dobrze, co zresztą usłyszała od samej zainteresowanej, ale po prostu się martwiła… i wierzyła, że mimo tego, iż Ula mówi dużo rzeczy w złości to jednak w końcu ją przeprosi… i może nawet podziękuje? Mimo tego, że Marek jest jaki jest… a raczej był, i mimo tego, że ją skrzywdził to chciała żeby się postarał, żeby porozmawiał z Ulką. Spojrzała kątem oka na mężczyznę. Widziała, że się przejął.
~~*~~
„Did you ever love somebody
So much that the earth moved?
Did you ever love somebody
Even though it hurt to?”
So much that the earth moved?
Did you ever love somebody
Even though it hurt to?”
(Czy kochałeś kiedyś kogoś
Tak bardzo, że ziemia osuwała się spod stóp?
Czy kochałeś kiedyś kogoś
Nawet mimo tego, że to bolało?)
Tak bardzo, że ziemia osuwała się spod stóp?
Czy kochałeś kiedyś kogoś
Nawet mimo tego, że to bolało?)
Usiadł obok Amelii na korytarzu. Wrócił od lekarza. Powiedział mu, że jest narzeczonym Uli, co nie było oczywiście prawdą, ale musiał wiedzieć co jej jest. Od doktora dowiedział się, że Ulę potrącił samochód. Odetchnął ciężko. Miała wstrząs mózgu, i liczne zadrapania. Zacisnął żeby powstrzymując łzy. Wiedział, że w obok stoi Amelia… a nie chciał się rozpłakać przy niej. Spojrzał na blondynkę.
- Idź do niej, mam was zostawić samych? – zapytała niepewnie.
Odetchnął cicho. – To przeze mnie – szepnął bardziej do siebie niż do Amelii, jednak ta mimo odezwała się.
- Marek… - Pokręciła głową.
- Gdybym jej nie zdenerwował to nic by się nie stało. Mogłem nie przychodzić – szepnął.
- Nie Marek – zaprotestowała. Może niezbyt go lubiła z oczywistych względów, ale kochał jej przyjaciółkę, a ta kochała jego… poza tym mimo wszystko nie chciała żeby się tak zadręczał. – Gdybyś nie przyjechał nie wyjaśniłbyś jej tego wszystkiego. Dzięki temu, że przyjechałeś ona może ci wybaczyć. Marek… Tak widocznie musiało być, to nie twoja wina. Ona z tego wyjdzie. Idź do niej.
Pokiwał głową. Wszedł najciszej jak potrafił na salę ukochanej. Serce na chwilę stanęło mu w miejscu, a potem ruszyło nadspodziewanie szybko, skurczając się przy tym i rozluźniając na przemian powodując niemal fizyczny ból. Ula… wyglądała okropnie. Była blada, poowijana bandażami i podłączona kabelkami do aparatury. Czuł ucisk w gardle. Podszedł do łóżka Uli i usiadł na krześle obok niego. Delikatnie złapał ją za rękę i spojrzał na nią.
Przeniosła na niego wzrok.
- Marek… - wyszeptała słabym głosem.
Szybko powstrzymał łzy. – Jak się czujesz?
- Bywało lepiej – stwierdziła. - Ale przeżyję.
Uśmiechnął się do niej lekko i pokiwał głową.
- Marek… - Spojrzał na nią pytająco. – Przepraszam.
- Ula, nie masz za co – stwierdził. Pokręciła głową.
- Mam… Nie powinnam była tak na ciebie wrzeszczeć. Przepraszam.
Uśmiechnął się do niej lekko. Nie protestowała gdy delikatnie głaskał ją kciukiem po dłoni.

~~*~~
„I've found a reason for me
To change who I used to be
A reason to start over new
And the reason is you.”
To change who I used to be
A reason to start over new
And the reason is you.”
(Znalazłem dla siebie powód
By zmienić to kim kiedyś byłem
Powód by zacząć od nowa
a tym powodem jesteś Ty.)
By zmienić to kim kiedyś byłem
Powód by zacząć od nowa
a tym powodem jesteś Ty.)
- A potem ja przyszłam do firmy… - dokończyła za niego. Czuła się już nieco lepiej, wyspała się, a obecność Marka też działała na nią dość dobrze. Dobrzański, za jej prośbą, wyjaśnił jej wszystko. Jaki był, co robił.
- Tak – potwierdził. – Ula, zmieniłem się. Już nie jestem tym kim byłem kiedyś. Na początku naszego romansu rzeczywiście zależało mi tylko na jednym… Żeby… iść z tobą do łóżka – powiedział półgłosem. Odetchnął ciężko. – Potem… coś zaczęło się zmieniać… kiedy przyszłaś do firmy po spotkaniu z Bartkiem, byłaś rozbita, smutna… poczułem, że muszę się tobą zaopiekować. Wmawiałem sobie, że pocieszam cię tylko dla zachowania pozorów… ale potem zaczynałem zauważać coraz więcej uczuć do ciebie, których zupełnie nie rozumiałem. Przywiązywałem wielką wagę do naszych randek, a nigdy tego nie robiłem… Każda chwila z tobą wydawała mi się taka… na swój sposób wspaniała. Na swój sposób, bo nigdy nie czułem się w ten sposób. Wspaniałymi chwilami określałem pobyt w klubie… i tą chwilę jak dostałem to czego chciałem od jakiejś kochanki. Że się w tobie zakochałem uświadomiłem sobie dopiero wtedy gdy zobaczyłaś mnie z Pauliną, a ja za tobą pobiegłem. Nie potrafiłem zignorować tego, że chodzisz gdzieś sama, może płaczesz. Wtedy zrozumiałem, że czuję do ciebie coś więcej. Nie od razu nazwałem to uczucie, po prostu się bałem. Potem nie chciałem ci mówić… byłem przekonany, że nasza miłość… że jest z góry skazana na porażkę. Nie wyobrażałem sobie, że mogę zerwać z Pauliną, przyznać się przed wszystkimi, że ciebie kocham… chociaż bardzo chciałem, to bałem się tego posunięcia. Gdybym tylko wiedział, że ty wiesz o tym jaki byłem… szybciej bym ci to wyjaśnił żeby nie dopuścić do sytuacji, w której ty odejdziesz. Ale nie wiedziałem… - Westchnął ciężko spuszczając wzrok. – Do SPA nie zabrałem cię z myślą wspólnej nocy… nie powiem, że nie miałem na to nadziei, ale zrozumiałbym gdybyś nie chciała. – Spojrzał na nią. Wpatrywała się tępo w ich splecione ze sobą dłonie. Słuchała go uważnie. –Pomyślałaś, że ja po prostu cię wykorzystałem… próbowałem cię zatrzymać, ale odeszłaś. Załamałem się… stwierdziłem, że nie będę o ciebie walczył, bo chcę żebyś była szczęśliwa… nawet beze mnie. Dwa tygodnie spędziłem na myśleniu o tobie. Gdyby nie Amelia to pewnie nadal nie odważyłbym się przyjechać, porozmawiać z tobą…
Uśmiechnęła się pod nosem. Dopiero teraz zauważyła, że ich dawne życie pełno było podobieństw.
- Ula… skoro już tak sobie wszystko wyjaśniamy… Amelia wspominała coś, że kiedyś coś robiłaś, ale powinnaś mi to sama wyjaśnić.
Zaśmiała się. – Właśnie o tym samym pomyślałam. Tak naprawdę to jesteśmy do siebie całkiem podobni, tylko motywy naszych zachowań są zgoła inne. – Spojrzał na nią z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy. Ona i on, i ich „poprzednie życie”… podobne? Marek mógł przyjąć do wiadomości naprawdę dużo rzeczy i się nie zdziwić… ale to przekraczało wszelkie granice. – No nie patrz tak, mówię całkiem serio. Gdy skończyłam studia przyszła do mnie znajoma Ilona. Powiedziała, że zranił ją jakiś facet… i poprosiła żebym… dała mu nauczkę. Wiesz taka przyjacielska przysługa… - Uśmiechnęła się pod nosem. – Zgodziłam się, co tam. Był PR’owcem. Michał. Nawet przystojny… choć nie w moim typie. Chodziło o to żebym go w sobie rozkochała, poczekała aż on się we mnie zakocha, a potem bez skrupułów rzuciła… tylko żeby nie liczył na nic więcej. Udało się, tak myślę, zauroczył się, rzuciłam go… na początku miałam wyrzuty sumienia, ale potem to stało się już w sumie rutyną… kolejny facet, kolejne „zadanie”. W końcu wyzbyłam się wyrzutów sumienia, udało mi się nie odczuwać miłości ani zauroczenia… wręcz znieczuliłam serce na wszystkich oprócz moich najbliższych. Ci wszyscy faceci… przykre, ale ty się do nich zaliczałeś… myślałam o nich jak o kimś kto nie ma wyrzutów sumienia, kto nic nie czuje, a swoje romanse traktuje tylko jak zaspokojenie potrzeb. I pewnie w większości sytuacji miałam rację, ale jak widać na naszym przykładzie, nie zawsze. I ja także się w tobie zakochałam, ale na początku nie wiedziałam co się ze mną dzieje… oboje popełniliśmy dość dużo błędów.
Pokiwał głową uśmiechając się lekko. Nigdy nie pomyślałby, że Ula mogłaby robić takie rzeczy… jej wizerunek delikatnej, wrażliwej i czułej dziewczyny zupełnie mu do tego nie pasował.
- Tak, masz rację – potwierdził. Pogłaskał ją po policzku. – Ale… chyba jednak nie było ich na tyle dużo żeby nie można było o nich zapomnieć, prawda?
Uśmiechnęła się do niego promiennie.

Piosenki:
· Jessica Simpson – „Did you ever love somebody?”
· Hoobastank – „The Reason”
Piosenki na zdjęciach:
· PIN – „Pójdę pod wiatr, jak najdalej”
· Agnieszka Chylińska – „Wybaczam ci”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz