niedziela, 3 czerwca 2012
Miniaturka
"Ten jedyny liść"
Marek z wesołym uśmiechem zeskakując po dwa stopnie schodził na parter domu jego rodziców. Rozpierała go energia. Zatrzymał się przy wyjściu i zaczekał na schodzącego ojca.
- Marek, nóg sobie nie połam - zaśmiał się Krzysztof. - Skąd u ciebie tyle energii?
- Po prostu jestem szczęśliwy tato - odpowiedział uśmiechając się promiennie do mężczyzny.
Wyszli na zewnątrz i ruszyli powoli w stronę parku. Porywisty wiatr strząsał liście z drzew pokrywając ścieżki kolorowymi dywanami. Po twarzy Marka błąkał się uśmiech. Wypatrywał swojej ukochanej. Po jakimś czasie spaceru zauważył ją. Podszedł do niej i namiętnie pocałował.
- Dobrze kochani, idźcie tam pozarażać ludzi miłością, a ja pospaceruję sobie spokojnie.
Marek i Ula spojrzeli na siebie zgodnie.
- Tato daj spokój, potowarzyszymy ci.
Krzysztof uśmiechnął się do syna. Ruszyli wolnym krokiem przed siebie. Senior Dobrzański od kilku dobrych minut obserwował poczynania swojego syna, który bacznie obserwował wszystkie liście spadające z drzew. Postanowił zapytać się młodych o co chodzi.
- Marek, nie wiem skąd u ciebie takie nagłe zamiłowanie do przyrody, ale może oświecisz mnie czego tak szukasz?
Uśmiechnął się tajemniczo do ojca.
- Tego Jedynego Liścia.
Krzysztof zrobił dość ciekawą minę, a Ula zaśmiała się cicho. Najwidoczniej doskonale wiedziała o co chodzi.
- Może mnie oświecisz?
- Jakiś czas temu opowiadaliśmy sobie z Ulą ulubione historie z naszego dzieciństwa. Ulce opowiedziałem tą opowieść o piratach, którą zawsze mi czytałeś, a w Uli już wtedy odzywała się dusza romantyczki i opowiedziała o Tym Jedynym Liściu.
Krzysztof zrobił skonsternowaną minę. Nie rozumiał wypowiedzi jedynaka, a przynajmniej tej części o historii jego wybranki. Ten Jedyny Liść? Nic mu to nie mówiło.
- O co dokładnie chodzi w tej opowieści? - zaciekawił się. Chciał rozwiązać w końcu zagadkę zachowania swojego syna.
- Ula, może opowiesz? - zaproponował.
- Dobrze...
"Wiosna siedziała na werandzie swojego domu i wpatrywała się w dal. Czuła co jakiś czas przejmujący wiatr. Marzyła o tym żeby znaleźć ukochanego. Powinien być ciepłą porą roku, tak jak i Wiosna, żeby do siebie pasowali. Wiosna koniecznie chciała dowiedzieć się kto jest jej pisany. Postanowiła napisać list do Zimy, jej przyjaciółki. Wzięła kartkę papieru i napisała na nim krótkie pytanie: "Kochana Zimo. Chciałabym wiedzieć kto jest mi pisany... Może ty to wiesz? Odpisz prędko. Wiosna". Złożyła kartkę w pół i puściła ją na wietrze. Ponownie zajęła miejsce na fotelu bujanym i wpatrywała się w dal. Myślała, że czeka już całe wieki, gdy zobaczyła kartkę w kształcie płatku śniegu lecącą w jej stronę. Złapała ją i przeczytała krótką odpowiedź: "Kochana Wiosno. Musisz znaleźć Ten Jedyny... Myślę, że sobie poradzisz. Twoja przyjaciółka Zima". Wiosna zdziwiła się bardzo po przeczytaniu wiadomości od Zimy.
"Co to niby znaczy Ten Jedyny?" - pytała samej siebie w myślach. Odpowiedź od przyjaciółki nie usatysfakcjonowała jej. Chciała dostać jednoznaczną odpowiedź na nurtujące ją pytanie. Wyszła z ogrodu przed swoim domem, a nie robiła tego często, chyba, że okoliczności ją do tego zmusiły tak jak i w tym przypadku. Ruszyła powoli ścieżką w stronę domu Zimy. Gdy tylko przeszła przez bramę poczuła zimno. Zadrżała. Nie była przyzwyczajona do tak skrajnych temperatur, w jej domu zawsze panowało przyjemne ciepło, jednak nie był to upał, tak jak u Lata. Ruszyła w stronę domu Zimy. Zapukała w kawał lodu robiący za drzwi.
- Witaj Zimo! - zawołała, gdy jej przyjaciółka otworzyła. - Musimy koniecznie porozmawiać.
- Wejdź kochana Wiosno. Dawno cię nie widziałam. Co cię sprowadza?
- Twoja odpowiedź na mój list, Zimo. Chyba mnie nie zrozumiałaś dobrze. Potrzebuję jednoznacznej odpowiedzi, a nie zagadek. I co to jest Ten Jedyny? Zimo, mam tyle pytań, musisz mi pomóc.
Zima westchnęła.
- Wiosno... Niestety, mimo iż wiem kto jest twoim ukochanym nie mogę ci tego powiedzieć, bo nie mogę przyspieszać biegu waszej historii. Ten Jedyny to tylko pierwszy człon nazwy, ale od ciebie zależy jaki będzie drugi. Wiesz Wiosno... Ja wiem co będzie się działo później, jednak to ty jesteś kowalem swojego losu, i ty możesz to zmienić. Ja wiem w kim się zakochasz naprawdę, niestety nie wiem z kim się zwiążesz. To zależy tylko od ciebie, Wiosno. Musisz sama podjąć decyzję.
- Zimo, naprawdę nie możesz mi pomóc?
- Przykro mi Wiosno. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie się spotkamy, ale wybacz teraz, że cię przeproszę, jednak muszę odśnieżyć sypialnię.
- Oczywiście Zimo. Do zobaczenia.
Wiosna opuściła dom Zimy, prędko przeszła przez jej ogródek i szybko wróciła do swojego domu. Rozmowa z Zimą nie usatysfakcjonowała jej. Wiedziała, że jej przyjaciółka wie co będzie dalej, niestety nie wiedziała o tym, że to się może zmienić.
- Każdy jest kowalem własnego losu - powtórzyła słowa wypowiedziane przez Zimę. Westchnęła cicho.
Parę wiosen później Wiosnę obudziły dziwne dźwięki dochodzące zza okna.
- Pewnie to znowu Zima idzie - stwierdziła nakrywając się mocniej kołdrą. - Ale nie... Przecież teraz powinno przyjść Lato - przypomniała sobie nagle. - A Lato zawsze przychodziło bardzo cicho...
Przetarła zaspane oczy po czym podniosła się z łóżka. Podeszła do okna i aż otworzyła szerzej oczy ze zdziwienia. Na dworze szalała burza. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że z drzew spadały liście.
- Na wszystkie fiołki tego świata, co się dzieje! - wykrzyknęła Wiosna. Od zawsze żyła w przekonaniu, że burza jest znakiem rozpoznawczym Lata, a liście Jesieni. Nigdy nie widziała spadających liści podczas burzy. Wiedziała, że powinna powiadomić o tym Zimę, była w końcu najpotężniejszą z pór i na pewno umiałaby zaradzić coś temu niezwykłemu zjawisku, które Wiośnie się nie podobało. Wyszła na zewnątrz z zamiarem odwiedzenia Zimy, jednak ku swojemu zdziwieniu zobaczyła wirujący w powietrzu płatek śniegu. - Tego już za wiele - stwierdziła Wiosna. Chciała już wracać do domu aby przeczekać to dziwne zjawisko, gdy nagle zorientowała się, że płatek śniegu to w rzeczywistości list od Zimy. Złapała go i przeczytała: "Kochana Wiosno. Przypomniałam sobie dziś, jak parę wiosen temu przyszłaś do mnie z pytaniem co oznacza Ten Jedyny. Myślę, że ty również doskonale pamiętasz tamten dzień. Wiosno, myślę, że powinnam Ci pomóc. Nie mogę odpowiedzieć Ci na Twoje pytanie w jednoznaczny sposób, jednak mogę postawić cię przed wyborem. Przyjrzyj się temu zjawisku, myślę, że uda Ci się dokończyć nazwę Tego Jedynego. Twoja serdeczna przyjaciółka, Zima". Zgodnie z poleceniem zawartym w liście przyjrzała się burzy i liściom wirującym w powietrzu. Podczas gdy burza napawała ją niewyjaśnionym lękiem, liście działały na nią kojąco. Po chwili jeden z nich spadł u jej stóp. Coś, jakiś wewnętrzny głos, chciał żeby go podniosła. Gdy tylko to zrobiła wszystko ustało, a w jej ogródku zapanował na nowo spokój. Spojrzała na liść trzymany przez nią w dłoni. Był żółto czerwony.
- Piękny... - stwierdziła z uśmiechem. - Liście to Jesień! - wykrzyknęła radośnie. Zobaczyła ponownie płatek śniegu lecący w jej kierunku. Wzięła go do ręki i spojrzała na trzy słowa napisane tam: "Ten Jedyny Liść". Uśmiechnęła się i pognała w kierunku domu Jesieni".
Spojrzała na idących obok niej panów. Marek z zamyśleniem wpatrywał się przed siebie tak samo jak jego ojciec.
- A ty synu - ponowił rozmowę Krzysztof - szukasz Tego Jedynego Liścia, bo...? - Nadal nie do końca rozumiał.
- Bo lubię Wiosnę - stwierdził z uśmiechem podnosząc z ziemi kilka liści. - A Ula bardzo lubi Jesień - dokończył. Po chwili zobaczył żółto czerwony liść leżący nieopodal niego. Podszedł i podniósł go.
- Ooo - zaśmiała się Ula. - Czyżbyś znalazł Ten Jedyny Liść?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz