sobota, 2 czerwca 2012
Część 4
Część 4
Obudziły mnie promienie słoneczne skradające się po mojej twarzy, a nie jak zwykle budzik. Z zamkniętymi oczami rozpoczęłam poszukiwania mojego notesu. Ku mojemu zdziwieniu, pod poduszką nie znalazłam swojego pamiętnika, w którym chciałam zapisać kilka słów. Uznałam, że może położyłam go na szafce nocnej. Machnęłam ręką. Jakież było moje zdziwienie gdy zorientowałam się, że nie ma obok łóżka szafki nocnej. Zdezorientowana otworzyłam oczy. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Wszystko było zamazane, jednak wyraźnie rozpoznałam pomieszczenie w którym spałam – salon. Zasnęłam z Markiem.
No tak przecież wczoraj, jak przebraliśmy się w piżamy to jeszcze gadaliśmy o zebraniu zarządu, musieliśmy usnąć.
Spojrzałam na ukochanego. Spał przodem do mnie. Ostrożnie wysunęłam się z pod kołdry. Modląc się w myślach żeby moja rodzina jeszcze spała, a przynajmniej tata i Jasiek, bo Beatce łatwo coś wmówić, otworzyłam drzwi salonu. Ku mojemu nieszczęściu w przedpokoju stał tata.
-Ulcia? – zapytał zdziwiony. – Co ty robiłaś w salonie?
-Eeee… Byłam…Rozmawiałam z Markiem o zebraniu zarządu.
-Aha, a gdzie on jest?
-Marek jest… Eeee…
-Dzień dobry. –Usłyszałam za sobą jego głos. Cicho odetchnęłam z ulgą.
-Dzień dobry. Zaraz będzie śniadanie.
Tata nic nie podejrzewając udał się do kuchni.
-Ratujesz mnie –stwierdziłam.
-Kiedyś muszę się zrewanżować.
Uśmiechnęłam się.Pocałował mnie na przywitanie.
***
-I tak właśnie wygląda sytuacja firmy. – Tymi słowami zakończyłam przedstawienie raportu. – To ja teraz zostawię państwa samych.
Chciałam już wychodzić jednak zatrzymał mnie ojciec Marka.
-Pani Urszulo, proszę chwilę zostać.
Spojrzałam spłoszona na Marka. Delikatnym uśmiechem dodał mi otuchy.
-Czegoś tu nie rozumiem – oznajmił senior Dobrzański. – Synu te kredyty wzięła na siebie ta tajemnicza inwestorka, tak? Kim ona jest?
Marek spojrzał na mnie spojrzeniem mówiącym: Jak prawda to na całego.
-Ula Cieplak. Ona jest jednocześnie prezeską firmy Pro-S którą prowadzi ze swoim przyjacielem Maciejem Szymczykiem.
-Pani Urszulo,dlaczego wzięła pani te kredyty?
-Żeby ratować FD.
-Wie pani ile pani ryzykuje?
-Tak wiem. Marek mnie zabezpieczył – przyznałam niepewnie.
-W jaki sposób?
-Na pierwszy kredyt dałem Uli ubrania z poprzednich kolekcji żeby mogła rozkręcić firmę. Gdy wzięła drugi kredyt dalej jej weksle na udział FD.
-Nie no, on do reszty zwariował!Marek czy ty wiesz co zrobiłeś? Oddałeś udziały w obce ręce! – zawołał Aleks siedzący obok mnie.
-Nie w obce ręce. Poza tym, nie dałem Uli udziałów, tylko weksle na nie. Jestem w stu procentach pewien, że nie wykorzysta ich na niekorzyść firmy.
-A skąd ty możesz to wiedzieć?
-Ufam Uli.
-Synu, oddałeś połowę firmy w ręce swojej byłej asystentki.
-Tak tato. Ale naprawdę jestem pewien, że Ula nie zrobi nic na niekorzyść firmy.
-Marek, nie możesz być tego pewien – oznajmił Aleks.
Postanowiłam w końcu wtrącić się do rozmowy.
-Jeśli pan chce, panie Aleksie, mogę nawet teraz oddać te weksle. Wystarczy mi zapewnienie pana Krzysztofa, że Marek spłaci kredyty. Ufam mu i wiem, że je spłaci.
Chyba wytrąciłam tym Aleksa z równowagi bo zamilkł.
-Pani Urszulo, czy może pani na razie wyjść? Musimy obmówić to we własnym gronie – poprosił Krzysztof.
-Oczywiście.
Zabrałam dokumenty i wyszłam z konferencyjnej. Nie zdążyłam nawet odetchnąć, gdy zaatakowali mnie Seba i Viola.
-I co? – wołali obaj.
-Nie wiem! – wrzasnęłam w końcu. Zamilkli.
-Powiedziałam to co miałam. Teraz muszą to obgadać.
Violetta odeszła na swoje stanowisko pracy mamrocząc coś o pomidorach. Sebastian podszedł do mnie.
-Jak myślisz, Marek nadal będzie prezesem?
-Nie wiem. Mam nadzieję, bo jest najlepszym prezesem jakiego znam.
-A znasz jeszcze jakiegoś?
-Siebie – odparłam.
-Nie ma to jak rozbrajająca szczerość.
***
Zarząd skończył się po dwóch godzinach. Marek wyszedł i rozejrzał się. Od razu do mnie podszedł.
-I co?
-Dali mi jeszcze jedną szansę.
Wypuściłam z ulgą powietrze.
-A co z kredytami i Pro-s?
-Zapewniłem wszystkich, że nie działasz na niekorzyść firmy. Nawet się udało. Oprócz tego Paulina musiała ogłosić wszystkim, że już nie jesteśmy razem.
-Co ty na to?
-Raczej, co tata na to. Od razu pytania: synu jak to? Synu dlaczego? Musiałem im powiedzieć.
Zamrugałam kilka razy.Odchrząknęłam nerwowo.
-Powiedziałeś im, że my…
-Tak. Sądzę, że Paulina powiedziała już Violce a jak Violka wie…
-To wie cała firma.
-Właśnie.
Jakby na potwierdzenie naszych słów przeszło obok nas kilku pracowników przyglądających się nam dziwnie.
-No to już wiemy.Viola pozwól! – zawołał.
Violetta podeszła do nas.
-Co jest prezesie?
-Paula ci powiedziała?
-O czym?
Posłał jej zdenerwowane spojrzenie które cudem przywróciło jej pamięć.
-A, tak! Mówiła.
-A ty powiedziałaś całej firmie?
-No tak trochę…Niektórym… Tak. Przepraszam was, ale…
-Dobra Viola w porządku. Wracaj do pracy.
Blondynka odeszła od nas.
-To może nawet lepiej?– zamruczał mi do ucha i pocałował. – Przynajmniej nie musimy się ukrywać.
Był blisko. Za blisko.
-Marek. Nie na korytarzu.
-To chodź do gabinetu.
Nim zdąrzyłam zaprotestować pociągnął mnie do mojego gabinetu, powiedział Dorocie żeby nikogo nie wpuszczała i zaczął mnie całować. Położył mnie na biurku i zdjął mi okulary. Przerwało nam pukanie do drzwi. Osobnik stojący za nimi nie czekając na zaproszenie wszedł do środka. Odsunęłam się od Marka zapominając o okularach. Violetta przyglądała się nam.
-Przepraszam,próbowałam ją zatrzymać – tłumaczyła się Dorota.
-W porządku Dorota,wracaj do pracy.
-Co robicie? –zapytała Viola.
-Analizujemy rynki produkcji – odpowiedziałam bez zastanowienia. – A co ty tu robisz?
-Ja? No… Zapomniałam! Telefonu!
-U mnie w gabinecie go zostawiłaś?
-A to twój gabinet?Jaka ja roztrzepana jestem, dasz wiarę? Ulka a gdzie ty masz okulary?
-Niechcący je złamała.
Marek wyjął zza pleców moje czerwone okulary przełamane na pół. Jęknęłam w duchu.
-Aha. No to ja się umywam. Pa!
Violetta wyszła.
-I co ja mam teraz według ciebie zrobić? Nic nie widzę.
-To jedziemy do okulisty. Kupimy ci soczewki.
-Nie chcę.
-Chodź.
Pociągnął mnie za rękę i wyszliśmy z firmy. Zawiózł mnie do salonu optycznego. Jak na ścięcie ruszyłam za nim do środka.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz