sobota, 2 czerwca 2012
Część 10
Część 10
Biurowiec Febo&Dobrzański. Dzisiaj miałam się pożegnać z tym światem raz na zawsze.
Myślałam, że można połączyć dwa światy. Byłam głupia.
Poczułam, że kuzynka lekko poklepała mnie po plecach.
-Poczekam tu.
-Dobrze.
Weszłam do środka. Przywitałam się z panem Władkiem i ruszyłam w stronę wind. Weszłam do jednej z nich i pojechałam na piąte piętro. Ruszyłam w stronę jeszcze swojego gabinetu. Spakowałam wszystko do kartonu: zdjęcie rodziny, figurkę słonika od Ali, krówki i dokumenty dotyczące Pro-S. Ruszyłam w stronę gabinetu prezesa. Czułam jakbym miała zaraz zemdleć. Niepewnie zapukałam i weszłam.
-Cześć. Przyniosłam ci wymówienie.
-Ula…
-Proszę.
Wręczyłam mu dokument. Złożył na nim swój podpis. Odwróciłam się i ruszyłam ku wyjściu z gabinetu. Położyłam już rękę na klamce.
-Ula! – zawołał.
Wyczułam w jego głosie…
Nie to nie możliwe.
Delikatnie odwróciłam głowę żeby na niego spojrzeć. Po jego twarzy spływały łzy.
Ale jak to… On przecież… On płacze?
Przez chwilę poczułam, że mogłabym do niego podejść i go przytulić, wybaczyć.
Nie. Na pewno nie tylko na mnie to próbował. Nie jestem taka naiwna.
Wyszłam z gabinetu. Oddałam klucz Ani i weszłam do windy. Pojechałam jeszcze na trzecie piętro do bufetu pożegnać się z dziewczynami.
-Cześć dziewczyny.
-Cześć Ula! – zawołały.
-Coś się stało? – zapytała Ala.
-Odchodzę z FD.
-Ale jak to, dlaczego? Coś z Markiem? – dopytywała Ela.
-Tak. Ale to nieważne.
-Będziemy się czasami spotykać?
-No pewnie. Z Alą pewnie coraz częściej.
Puściłam przyjaciółce oczko.
-Spotkamy się niedługo. Do zobaczenia.
-Cześć!
Wyszłam z bufetu i podeszłam do wind. Nacisnęłam guzik przywołujący windę. Gdy drzwi się otworzyły weszłam do środka, ale zaraz tego pożałowałam. Nie zauważyłam, że w windzie stoi już Marek.
-Ula, proszę. Porozmawiajmy.
-Nie mamy o czym.
-Mylisz się. Ula ja dzięki tobie…
-Marek, dość. Nie pogrążaj się.
Wyszłam z windy i ruszyłam w stronę wyjścia z firmy. Na zewnątrz czekała na mnie Gabi.
-Dałaś sobie radę?
-Jakoś… - szepnęłam.
Kątem oka zobaczyłam jeszcze Marka stojącego z bezradną miną.
***
Nie wychodziłam ze swojego pokoju od kilku godzin. Pierwszym powodem dla którego nie wychodziłam był tata który ciągle próbował ze mną porozmawiać. Uwierzył na szczęście w bajeczkę „kłopoty w pracy i długi urlop”.
Bardzo długi urlop.
Drugim powodem dla którego nie wychodziłam z pokoju był ON. Na dworze lało jak z cebra a Marek stał na zewnątrz.
A trzecim powodem był wszechogarniający żal do Marka. Udało mi się na szczęście namówić Gabi, żeby posłuchała sobie piosenek na słuchawkach. Za bardzo przypominały mi ostatnie wydarzenia w moim życiu.
Wyjrzałam przez okno. Nadal tam stał, oparty plecami o bramę. Co jakiś czas robił kilka kroków do auta, aby przełączyć stację w radiu, i z powrotem.
Usłyszałam pukanie do drzwi.
-Co tam Ulka?
Gabrysia podeszła do mnie i wyjrzała przez okno.
-Że mu nie jest zimno – mruknęła kuzynka. – Ile już tak stoi?
-Dwie godziny, jak nie dłużej – odparłam przez łzy.
-Może do niego wyjdziesz?
-Po co? Nie chcę żeby znowu mnie okłamywał.
-A może on…
-Gabi! Czemu ty go ciągle usprawiedliwiasz?
-Po prostu widziałam jak on na ciebie patrzy i myślę, że on naprawdę ciebie ko…
-Nie. Starczy. Nie chcę tego słuchać.
-No dobrze, ale myślę, że zaraz będziesz musiała.
-Co? – zdziwiłam się.
-Twój tata poszedł wpuścić Marka. Jeśli nie chcesz go już więcej widzieć to będziesz musiała powiedzieć wujkowi, że już nie jesteście razem.
-Nie chcę go denerwować.
Dalszą rozmowę przerwało nam wołanie mojego taty:
-Ulcia, masz gościa.
-Cześć UIa.
-Cześć…
-To ja pójdę się pobawić z Beti – stwierdziła Gabi, i razem z tatą wyszła z mojego pokoju zamykając za sobą drzwi.
Siedziałam z podkulonymi nogami wpatrując się w ścianę. Marek stał na środku pokoju, cały przemoczony. Atmosfera była strasznie gęsta.
-Chcesz herbaty? – zapytałam nerwowo, i nie czekając na odpowiedź ze strony Marka poszłam do kuchni zrobić ciepły napój. Marek powędrował za mną. Nie umiałam zachowywać się przy nim swobodnie, musiałam się pilnować, nie mogłam dać mu znowu się omamić. Ręce mi się trzęsły gdy próbowałam zapalić gaz.
-Daj to, poparzysz się.
Wyjął mi zapałki z ręki, zapalił gaz i postawił na niego czajnik. Usiadł przy stole naprzeciwko mnie.
-Ula, możemy porozmawiać?
-O czym?
Nerwowo splatałam ręce.
-O tym co usłyszałaś w rozmowie mojej i…
Nagle do kuchni wszedł Jasiek. Odetchnęłam z ulgą.
-Sory, zaraz wyjdę i nie będę wam przeszkadzał.
Zabrał z lodówki trzy lody, zapewne dla siebie, Beatki i Gabrysi, i pobiegł na górę.
-W rozmowie mojej i Sebastiana.
-Herbata się zrobiła.
Wstałam i podeszłam do kuchenki. Wzięłam czajnik po czym zalałam wrzątkiem szklanki.
-Ula ja…
-Słodzisz?
-Nie. Ula daj mi…
-A może chcesz kawy? Chyba gdzieś jest.
-Może być. Ulka! – zawołał.
-Co?
-Daj mi wyjaśnić.
Zacisnęłam powieki.
-Dobrze.
Poszliśmy do mnie do pokoju. Usiadłam na łóżku trzymając herbatę w dłoniach a Marek spoczął na krześle naprzeciw mnie.
-Ulka, na początku rzeczywiście wszystko było dla weksli. Sebastian wymyślił tą intrygę żebyś nie działała na szkodę firmy. Ja ci ufałem i ufam nadal, ale w końcu mu uległem. Byliśmy razem. Cały czas coś do ciebie czułem, ale wmawiałem sobie, że to tylko przyjaźń. Że cię kocham…
-Marek…
-Ula nie przerywaj mi, proszę. Że cię kocham zrozumiałem dopiero nad Wisłą. To co się wydarzyło w SPA… Tam wszystko było szczere, naprawdę. Niczego nie żałuję. Zerwałem z Paulą, nie chciałem już się ukrywać. Ale wszystkiego się dowiedziałaś. Ula, kocham cię. Wybacz mi, proszę.
Pokręciłam głową.
-Nie potrafię Marek. Nigdy nie będę w stu procentach pewna, że ty mnie znowu nie okłamujesz.
Marek westchnął. Wstał z krzesła i usiadł obok mnie.
-Rozumiem, że zawiodłem twoje zaufanie. Ale czy straciłem też twoją miłość?
Spojrzał mi prosto w oczy.
-Jeżeli chcesz żebym zostawił cię w spokoju, to powiedz, że mnie nie kochasz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz