sobota, 16 czerwca 2012

9. Zakład

Jest taka piosenka Karoliny Kozak "Bez pytania"
"...plącze supły z trudnych zdań mój mózg
z kartki łypie na mnie wciąż tylko biel
bez treści
pająk większość swoich much już zjadł
a w oknie ktoś zapalił nowy dzień
zakręcił się weny spust
bez pytania
wyschły potoki z ust
bez pytania
nie mam tu nic do przekazania..."

I muszę przyznać, że właśnie coś takiego co opisane jest w tej piosence ostatnio przeżywałam. Zakręcił się mój weny spust, a z kartki łypała na mnie wciąż tylko biel bez treści. No ale jakoś to pokonałam, chociaż nie powiem, łatwo nie było. Męczyłam ten rozdział i męczyłam. Ale ostatecznie stwierdziłam, że już nic mądrzejszego nie wymyślę i taki oto efekt mojej kilkudniowej pracy.


Ten rozdział dedykuję Kawi :* 

"Zakład"
IX

Gdy w ogrodzie Capulettich piękna Julia gubi serce,
w innym miejscu dla pasterki młody pasterz umrzeć chce.
W księżycowej letniej ciszy nikt kochanków nie usłyszy,
tylko słowik i poeta o nich wie.

Paulina siedziała na kanapie w mieszkaniu. Na jej ustach błąkał się delikatny uśmiech. Nie pamiętała kiedy ostatnio była tak szczęśliwa... w ogóle kiedy ostatnio była szczęśliwa. Jej życie przez ostatnie kilka lat kręciło się głównie wokół Marka, a raczej kłótni o jego kochanki. A teraz... Było po prostu dobrze. Uśmiechnęła się lekko rozglądając po salonie w którym się znajdowała. Był połączony z kuchnią oddzielony od niej tylko blatem, naprzeciwko kanapy na szafce stał telewizor. Na półce było pełno przeróżnych rzeczy poczynając na książkach, przez zdjęcia, albumy, obrazki, płyty z filmami i muzyką, na figurkach kończąc. Pomieszczenie było bardzo ładne. Nie było urządzone z przepychem, do czego Paulina była przyzwyczajona, ale wcale jej to nie przeszkadzało. Pierwszy raz od dawna mogła być całkiem sobą. Nagle poczuła pocałunek na szyi. Uśmiechnęła się. 
- No w końcu. Myślałam, że to ja długo siedzę w łazience - stwierdziła odwracając się przodem do mężczyzny. Roześmiał się wesoło.
- Ty jak chcesz potrafisz siedzieć w niej jeszcze dłużej, więc leć tam zanim wyjdę do pracy, jeśli mam cię odwieźć. 
Paula spojrzała na chłopaka. Był wysokim i niewątpliwie przystojnym mężczyzną. Krótko ścięte ciemnobrązowe włosy miał ułożone w finezyjny sposób. A na dodatek miał wspaniałe brązowe oczy. 
Paulina zgodnie z prośbą swojego... kochanka, powędrowała do łazienki. Pomyślała o Marku. Nie wiedziała jak powiedzieć mu o zdradzie, chociaż nie obawiała się tak bardzo jego reakcji. W końcu on sam tyle razy ją zdradzał - co do tego nie miała wątpliwości. A jak się kogoś kocha to się go nie zdradza. Obojgu po zerwaniu będzie lepiej. On będzie mógł robić sobie z kim i co chce, nie obawiając się reakcji Pauliny, a ona będzie mogła w końcu być sobą i być szczęśliwa. Wiedziała, że w końcu będzie musiała rozwiązać tą sytuację, nie wiedziała jeszcze tylko kiedy to zrobi. Przez ten miesiąc żyła nadzieją, że Marek w końcu sam stwierdzi, że nie bawi go związek w którym już nic, oprócz wspólnego łóżka, ich nie łączy, jednak on jak na razie nie miał zamiaru skończyć tego czegoś, czego nie można było już nazwać nawet związkiem. Wzięła relaksujący prysznic, wysuszyła włosy, założyła sukienkę, umalowała się i była gotowa do rozpoczęcia dnia. Wyszła z łazienki. Wiktor czekał już na nią znudzony przełączając kanały w telewizorze.
- Jedziemy? - zapytała, przypominając mu o swoim istnieniu. Mężczyzna odwrócił głowę w jej kierunku i uśmiechnął się promiennie. Był w niej niewątpliwie zakochany. Nieco denerwowało go to, że Paula była także w związku z innym facetem, ale postanowił cierpliwie go przeczekać. W końcu obiecywała, że zerwie z Markiem.
- Jedziemy - potwierdził.


***


Marek z promiennym uśmiechem na ustach zmierzał w kierunku gabinetu dyrektora HR. Musiał pochwalić się przyjacielowi, że udało mu się w końcu doprowadzić do tego romansu... a w każdym razie, że Ula zmiękła i jej sprzeciwy wynikają już raczej tylko z tego, że się boi, a nie z tego, że nie chce. On teraz musi tylko przekonać ją, że nie ma się czego bać. To już będzie łatwe. Najtrudniejsze za nim. Wiedział jednak, że nie uda mu się od razu zaciągnąć Ulki do łóżka. Poznał ją trochę przez ten miesiąc przyjaźni, to nie byłoby w jej stylu. Ale może za tydzień czy dwa... Wszedł bez pukania do gabinetu Olszańskiego. Ten spojrzał na niego z zaskoczeniem. Marek już dawno nie wyglądał na takiego zadowolonego z siebie.
- Wiesz kto się umówił na randkę z Ulką? - zapytał retorycznie, siadając przy tym na krześle. Uśmiechnął się do kumpla.
- Żartujesz?
Pokręcił głową. - Nie. Kiedy to wieczorne spotkanie przy winie było raczej tylko sprawdzeniem czy już wystarczająco ją urobiłem, to tym razem idziemy na regularną randkę do kina. Czyli, mówiąc prościej, Ulka zmiękła. 
- Stary, myślałem, że znudzisz się po tygodniu.
- Pewnie by tak było, ale mam zamiar wygrać z tobą ten zakład. 
- A na co idziecie?
- "Nad życie" - odparł. 
- Nie wiedziałem, że lubisz polskie filmy - odparł.
- A kto powiedział, że lubię? Nie przepadam, ale ten może być całkiem całkiem... jeśli ktoś lubi dramat połączony z romansem... Ulka wybierała. No, nie ważne. Dobra stary, ja lecę, zarezerwuję bilety do kina, a potem muszę jeszcze trochę popracować, zanim ojciec się zorientuje, że ostatnio się obijałem. Narka.
Wyszedł z gabinetu Sebastiana po czym ruszył do siebie. Zignorował brak obecności Violetty. Był w dobrym nastroju i nie chciał go sobie psuć i denerwować się na sekretarkę. Usiadł do komputera. Wszedł na stronę Multikina i zarezerwował bilety na wieczór. Zadowolony, że tak szybko sobie z tym poradził, postanowił nadrobić większość zaległości w pracy. To również poszło mu dość sprawnie - myślał, że będzie miał trochę więcej do nadrobienia, ale jednak nie było tak źle. Miał właśnie zamiar udać się do Ulki żeby dogadać jeszcze godzinę spotkania - co prawda umówili się na seans o dwudziestej drugiej, ale nie umówili się o której mają być pod kinem. Zanim jednak zdążył chociażby wstać z krzesła, obiekt jego rozmyślań wszedł do jego gabinetu. Uśmiechnęła się do niego nieśmiało.
- O, Ulka. Dobrze, że przyszłaś - stwierdził. - Właśnie o tobie myślałem - dodał puszczając jej oczko. 
Uśmiechnęła się pewniej po czym podeszła do jego biurka. - Przyniosłam ci listy, Ania prosiła, a akurat stałam przy recepcji - zaczęła, jednak Marek wyjął jej teczkę z ręki.
- Dzięki. Ale Ulka, nie wyręczaj Violi. Aha, właśnie... - Wyszedł zza biurka i stanął obok niej. - Zarezerwowałem bilety, zgodnie z ustaleniami na dwudziestą drugą, ale przypomniałem sobie, że nie umówiliśmy się o której spotykamy się pod kinem, albo może o której mam po ciebie przyjechać? 
- Nie, przystanek autobusowy jest bezpośrednio pod kinem, więc nie ma problemu żebym mogła sama podjechać. 
- No dobrze. To co... Za piętnaście? 
- Może być. - Uśmiechnęła się do niego. Była szczęśliwa, jej obawy także już się zmniejszyły. Przecież nie musiała się niczym martwić. Była w nim zakochana, wierzyła, że jej nie zrani... a przynajmniej miała taką nadzieję. - Wracam do pracy.
Ruszyła w kierunku drzwi, ale usłyszała za sobą znaczące chrząknięcie. Odwróciła się do niego i spojrzała pytająco. Marek podszedł do niej i pocałował ją. Skoro już tak dobrze szło, to musiał ją urabiać dalej, żeby przypadkiem znowu nie zabroniła mu się do niej zbliżać. Odwzajemniła pocałunek znowu zapominając o wszystkim. 
- Pójdę już - stwierdziła cicho, gdy oderwali się już od siebie. 
Odprowadził ją wzrokiem do drzwi. 


***


Paulina weszła do firmy z lekkim uśmiechem na ustach. Od Ani uzyskała informację, że Marek jest u siebie i ruszyła do gabinetu narzeczonego. Zapukała do drzwi i otworzyła je. Zobaczyła siedzącą na kanapie Uli, a na oparciu siedział Marek. Wyraźnie przerwała im jakąś rozmowę. 
- Kochanie, możemy porozmawiać? - zapytała.
- Pewnie - potwierdził. - Ula, zaraz do ciebie przyjdę, dobrze?
Dziewczyna pokiwała głową, po czym wyszła z gabinetu swojego... kogo? Chłopaka? Kochanka? Westchnęła cicho zamykając drzwi od jego gabinetu i zostawiając go samego z narzeczoną.
  Paulina spojrzała na swojego narzeczonego w dalszym ciągu siedzącego na oparciu kanapy. Dobrzański spodziewał się, że zaraz dostanie zdrowy opieprz za to, że w ogóle śmie rozmawiać z Ulą. Paulina jednak zaskoczyła go, zresztą nie po raz pierwszy. Ostatnio nieustannie go zaskakiwała.
- O co chodzi?
- Marek, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, jeśli wrócę później?
Westchnął cicho. - Paulina, jakbym miał mieć coś przeciwko, to już dawno byś o tym wiedziała. Ostatnio ciągle wracasz później. Nie ważne czemu - zastrzegł, nie chcąc znowu słuchać jej tłumaczeń o Aleksie. -  Nie. Nie mam nic przeciwko. Ale chyba wolałbym żebyś w końcu powiedziała prawdę. Zresztą... Nie ważne. Ja też wrócę dzisiaj później - dodał, po czym wyszedł z gabinetu. Zaczynała powoli denerwować go ta sytuacja. Z jednej strony, była mu ona na rękę bo nie musiał uważać tak bardzo przy romansach, Paula przestała go jakoś zadręczać przygotowaniami ślubnymi, ale z drugiej strony była ona niewiarygodnie męcząca. Skoro już go zdradzała, a co do tego nie miał wątpliwości, to wolałby mieć święty spokój, mieszkać sam, niż męczyć się w takim układzie. Ruszył od razu do gabinetu Uli. Dziewczyna z obojętnością wymalowaną na twarzy siedziała przed laptopem i wystukiwała coś na jego klawiaturze.
- Paula już poszła.
- Fajnie - odparła. - Marek, mam teraz dużo pracy, jeśli mamy iść do tego kina muszę się z tym uporać.
Zmarszczył brwi dziwiąc się co jej się tak nagle stało. Przed chwilą rozmawiała z nim i niewątpliwie pozwalała mu ze sobą flirtować i sama też to robiła, a teraz była po prostu obojętna.
- Ula, co jest?
- Nic. Pracuję. A co miałoby być?
- Dobrze - poddał się. Nie chciał się z nią sprzeczać. - To w takim razie... wpadnę później.
Pokiwała głową patrząc na zamykające się za nim drzwi. Westchnęła. Niemal zapomniała o istnieniu Pauliny, która przecież była narzeczoną Marka. Ona może o niej zapomnieć, ale ona na pewno nie zapomni o nich. Ale już nawet nie bardzo miała możliwość odwrotu. A poza tym chyba nawet nie bardzo chciała kończyć to co dopiero się zaczęło i być może miało szansę przetrwać.




Piosenki:
  • Waldemar Kocoń - "Wielki romans"

19 komentarzy:

  1. No proszę, Paulina jednak ma romans. Czy Wiktor, to ktoś spoza branży? Piszesz, że mieszka w mieszkaniu dość skromnym, jak na wymagania panny FE, ale widocznie ma to coś, co ją przyciąga do niego do tego stopnia, że standard jego życia jakoś jej specjalnie nie przeszkadza. Chyba i ona zaczyna dojrzewać do decyzji o rozstaniu. Marek z pewnością dojrzał już do niej znacznie wcześniej, jednak w tej kwestii wydaje się być wielkim tchórzem i liczy na to, że to Paulina zrobi pierwszy krok. Ciekawa jestem, kto z nich pierwszy to zrobi.
    Ulę ciągnie do Marka, jak ćmę do światła. Oj, poparzy sobie skrzydełka. Tak bardzo chciała być ostrożna, a jednak uległa tym oczom, jak lodowiec w górach i ich magnetycznemu spojrzeniu. Dobrzański nie zasypia gruszek w popiele i urabia ją na całego. Gdybyż ona wiedziała... On czuje z pewnością dziką satysfakcję, że jeszcze tydzień, jeszcze dwa i Ula będzie jego. Będzie mógł zaliczyć kolejną naiwną i odfajkować w swoim notesie podbojów.
    Naprawdę martwię się o Ulę. Już wyobrażam sobie, jak bardzo poczuje się zraniona po takim potraktowaniu przez Marka.
    Rozdział wyszedł bardzo dobrze, choć narzekałaś na brak weny i dał do myślenia. Ja takie lubię najbardziej, choć sama nie zawsze takie piszę.
    Za ten dziękuję i już proszę o następny.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gosiu
    Tak, Wiktor to jest ktoś spoza branży. Normalny facet jakich wielu po świecie chodzi, bardzo przystojny i na pewno na liście najbogatszych Polaków go nie znajdziemy, ale Paula jednak zdołała się zakochać, mimo tylu różnic. Tu Paulina przejdzie prawdziwą wewnętrzną przemianę na lepsze. Zazwyczaj to Marek szybciej zmądrzał niż jego narzeczona, ale tu będzie inaczej. Paulina postawi na szczęście ponad wszystko inne. Marek jeszcze jakiś czas będzie patrzył tylko na walory ciała kobiet.
    Ula niewątpliwie będzie najbardziej pokrzywdzona, ale także i Marek zorientuje się wkrótce, że i jego serce nie uszło bez szwanku. Spotka go kara, ale oczywiście i ich szczęście dogoni. Nie mogłoby być inaczej. Na brak weny faktycznie cierpiałam i narzekałam i się męczyłam, ale w końcu wymęczyłam.
    Następny mam nadzieję jutro, albo w poniedziałek. Chyba, że znowu "zakręci się weny spust".
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marcia,
    Bardzo fajna notka. No proszę Paulina ma kochanka! Szczerze powiedziawszy to spodziewałam się, że taj jest. Ale myślałam, że to jest jakiś bisnesmen z willą z basenem na przykład coś w stylu Lva Korzyńskiego. Czyżby Paulina przeszła metamorfozę i przestała się dla niej aż tak bardzo liczyć pozycja? Być może.
    Martwi mnie tylko ten układ Uli i Marka. Ulka zawsze jest taka naiwna i poddaje się urokowi Marka. A zresztą, kto by nie uległ takiemu przystojnemu mężczyźnie? Tyle, że Ula za niedługo będzie bardzo cierpieć.
    Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy.
    P.S Zapraszam do mnie. :)
    XUlaX

    OdpowiedzUsuń
  4. Paulina,
    od początku planowałam, że Paula zakocha się w normalnym facecie. Nie żadnym bogaczu, żadnym biznesmenie czy nie wiadomo kim jeszcze. Jak wiadomo miłość jest ślepa, a przeciwieństwa się przyciągają, tak więc Paulina pokochała Wiktora, który przecież jest jej totalnym przeciwieństwem.
    Sytuacja Marka i Uli będzie się rozwijać coraz bardziej i bardziej. Ula będzie cierpieć, ale oczywiście będzie happy end i wszyscy będą sobie żyli długo i szczęśliwie.
    U Ciebie zostawiłam już ślad po sobie :)
    Również pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna piosenka, piękny rozdział, po prostu pięknie :) Paulina jest prawdziwa i nareszcie się uśmiecha. Kurcze co ten Dobrzański wyprawia !!! Chce zaciągnąć Ulę do łóżka tylko dla zakładu i jeszcze się chwali Sebie, jak coś mu się uda. Jak się Ula dowie to go znienawidzi...no chyba, że się nie dowie, Marek zakocha i ułożą sobie życie wspólnie razem, ale to by było za proste. No i nie udało się Pauli zakończyć tego 'związku' z Markiem, a szkoda, ale myślę, że już niebawem się rozstaną, bo któreś nie wytrzyma i to zaproponuje. Jaki ten Marek niedomyślny, a ja się wcale Uli nie dziwię, że tak Marka traktuje, trochę chłodno i z dystansem. Zła jest sama na siebie, że daje się ponieść sercu i zakochała się, choć dobrze wie, że nie powinna. No ciekawa jestem dalszego ciągu, bo zapowiada się bardzo, bardzo ciekawie :) Serdecznie Cię pozdrawiam :):*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Nooo, ależ miałam dzisiaj ucztę:) Odkąd zniknęło socjum jakoś narobiło mi się zaległości i teraz miałam do przeczytania cztery rozdziały na raz:)
    Przez to, że miałam do czytania kilka części, to coś zauważyłam. Nie spodoba Ci się to, co powiem, ale chyba muszę. Dla mnie to opowiadanie pełne jest sprzeczności, Twoi bohaterowie pełni są tych sprzeczności, czasami mam wrażenie, że mają rozdwojenie jaźni. Przepraszam Cię za to, ale naprawdę cały czas miałam takie odczucie. Raz Ula mówi, że nigdy z zajętym, a później jakby w ogóle o tym zapomniała i już chce, bo przecież pomimo że ma narzeczoną, to mogliby spróbować. Ula myśli, że Marek nigdy nie pomyśli o niej jako o kobiecie do kochania, a przecież od początku ją podrywał, więc dlaczego niby? Ula chciałaby pocałować Marka i myśli o ty, ale jest zaskoczona, gdy on to robi. To się po prostu jakby nie klei. Często tez piszesz o tym samym. Przemyślenia bohaterów w jednym rozdziale są takie same, jak w następnym, w kółko to samo. Są też błędy językowe i powtórzenia. Nie mówię tego, żeby się czepiać, ale kurcze, no nie potrafię koło tego przejść obojętnie.
    Akcja jednak jest ciekawa, rozwija się coraz bardziej. Mam nadzieję jednak, że Marek w końcu zachowa się jak mężczyzna. Bo na razie to prawdziwy z niego tchórz. Czeka aż Paulina zerwie, chociaż z powodzeniem sam mógłby to dawno zrobić. Zachowuje się okropnie.
    Czekam na cd w takim razie. Aha, i jestem też ciekawa, kim tak naprawdę jest ten tajemniczy Wiktor:)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monika
      Dzięki za zwrócenie mi uwagi na ten, hmm. Błąd ;) Człowiek uczy się całe życie, jak to mówią. Może masz rację, szczególnie przy opisywaniu Uli, że coś tam się nie klei, że raz chce a raz nie chce. Jednak z drugiej strony trochę się nie zgodzę. Ale tylko trochę :p Ula nie chciała z zajętym, to fakt. Ale z drugiej strony zwróć uwagę na to, że wzmianka o tym, że Ula nie chce być z zaręczonym facetem pojawiła się, o ile dobrze pamiętam, gdzieś w 6 rozdziale. Wtedy Ula jeszcze nie była w nim zakochana. Zauroczona - jak najbardziej. Ale nie zakochana. Myślała jeszcze rozsądnie. Teraz, gdy już pokochała Marka Paulina nie wydaje jej się aż taką przeszkodą nie do ominięcia.
      Ula myśli, że Marek o niej nie pomyśli poważniej, mimo tego, że ją podrywał i zabiegał o jej towarzystwo, to fakt. Ale z drugiej strony nasłuchała się trochę o nim, zapewne od wszędobylskiej Violi, a i także trochę od swoich przyjaciółek. Co do reszty... tu nie mam się za bardzo do czego przyczepić, czy odmówić, bo po zastanowieniu i przeczytaniu "po łebkach" tego opowiadania wiem, że masz rację. Postaram się poprawić i nie popełniać więcej podobnych błędów :) I wcale nie uważam Twojego komentarza za "czepianie się". Wręcz przeciwnie. Lubię konstruktywną krytykę, gdy ktoś mówi mi co robię źle. Czasem się to przydaje żeby nie spocząć na laurach i dalej pracować nad stylem pisania, treścią i błędami.
      Co do dalszej części komentarza... Marek jak mężczyzna jeszcze przez jakiś czas się nie zachowa. A przynajmniej nie planuję tego w najbliższych rozdziałach ;) Mógłby sam to zrobić, no ale boi się reakcji otoczenia, rodziców... No ale fakt, zachowuje się strasznie.
      Wiktor nie jest znowu taki tajemniczy ;) Jego wątek do najważniejszych należeć nie będzie. Będzie występował w opowiadaniu, ale nic ważniejszego nie zrobi. Chyba, że zmieni mi się koncepcja :p
      Dziękuję Ci za komentarz i słowa krytyki :) Postaram się poprawić.
      Również pozdrawiam.

      Usuń
  7. Marciu kochana, aż się wierzyć nie chce, że ty nasza chodząca systematyczność nie miałaś weny. Ale oczywiście rozumiem. Każdego czasem dopada ten stan gdy w głowie pustka. Muszę przyznać, że nie dałaś za wygraną. Nie poddałaś się. Napisałaś przepiękny rozdział w którym już co nie co nam wyjaśniłaś. Wiem już, że Paulina na prawdę ma romans. Zastanawiam się gdzie panna Febo poznała Wiktora. Bo z tego co wyczytałam wyżej, jest to człowiek którego nazwisko raczej nie jest na liście najbogatszych. Dom też nie opiewa w luksusach. Widać, że Ulka już zaufała Markowi. Boję się, że mocno będzie tego żałować. Będzie przez niego cierpieć. Widzę, że przebija przez nią zazdrość. Początkowo oczarowana przez Mareczka uśmiechała się itp a gdy wparowała Paulina jej dobry humor prysnął. Bardzo jestem ciekawa kolejnych części :) Pozdrawiam =*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Shabii
      Chodząca systematyczność? No coś ty :) Ostatnimi czasy moja systematyczność pozostawia wiele do życzenia. Podejrzewam jednak, że notoryczny brak weny związany jest głównie ze stresem. Niedawno egzaminy, teraz wyciąganie średniej, bieganie z papierami, wybieranie szkoły, rekrutacja internetowa, stres czy dostanie się do wymarzonej szkoły... Myślę jednak, że gdy 5 lipca skończy się ta bieganina, bo to już będzie dzień potwierdzenia woli nauki w szkole gdzie się dostałam, moja wena, czas i nastrój na pisanie wróci. A także i moja systematyczność :) No nie, nie lubię dawać za wygraną. Piszę i męczę, chociażbym miała robić to kilka dni, ale napiszę. Mam jednak wrażenie, że przez to, że tak się z tym męczyłam nie jest aż tak dobrze jakbym tego chciała. No ale trudno. Że Paulina ma romans nie było powiedziane wprost, ale chyba wszyscy się już tego domyślali :) Nie chciałam robić z niej aż takiej świętej, no ale wiadomo, że tak czy inaczej Marek zdradził ją o wiele więcej razy niż ona jego. Gdzie poznała Wiktora? Hmm... Postaram się odpowiedzieć na to pytanie w jednym z następnych rozdziałów. Ale na pewno nie będzie to nic odkrywczego. Jest normalnym facetem, pracującym na swoje utrzymanie, nie ma firmy ani bogatych rodziców. Mieszka w mieszkaniu w bloku. Ale ma coś w sobie przez co Paulina po prostu wpadła. No, bywa i tak.
      Oj będzie żałować, będzie. Zazdrość pewnie też, ale również złość na samą siebie. "Zaufałam mu! A on przecież ma narzeczoną!" - gdybym opisała jej myśli pewnie brzmiało by to mniej więcej tak.
      Kolejna część nie wiem kiedy bo moja wena znowu odmawia posłuszeństwa :/ Postaram się jednak coś tam naskrobać.
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  8. Cieszę się, że nie odebrałaś mojego wczorajszego komentarza zbyt negatywnie, bo zapewniam, że nie to było moim zamiarem:)
    A jeśli chodzi o tego Wiktora, to nawet jeśli nie będzie go dużo, to i tak dokonał niemal niemożliwego - oswoił włoską furię:p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Marcia.
    U mnie nowy rozdział. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na nową mini ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Marcia.
    Zapraszam na ostatni rozdział mojego opowiadania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. MalgorzataSz11 lipca 2012 01:05

    Marcia.
    Zapraszam Cię na mój blog. Właśnie wstawiłam 1 rozdział nowego opowiadania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Marciu,zapraszam do mnie na nową mini;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiem, że w moim przypadku to dziwne (chodzi mi o tempo:P), ale juz zapraszam na kolejna mini. I liczę oczywiście na komentarz;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. MalgorzataSz15 lipca 2012 01:12

    Marcia.
    U mnie nowy rozdział. Zapraszam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. ulka-brdzydulka6 lipca 2012 12:31

    Czekam na nową część, bo opowiadanie naprawdę interesujące;)

    Zapraszam do mnie http://ula-brzydula-opowiadania.blog.onet.pl/

    Pozdrawiam Bea

    OdpowiedzUsuń
  17. MalgorzataSz18 lipca 2012 01:13

    Marcia.
    Zapraszam na nn u mnie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń