piątek, 8 czerwca 2012

8. Zakład


„Zakład”
Rozdział VIII

Nie będę płakać już za nikim 
Bo szkoda moich łez
Od teraz będę silna twarda 
Nic już nie złamie mnie 
Nie będę spełniać żadnych życzeń 
Bo wróżka nie jestem więc
Wiec jeśli liczysz na cos więcej 
Lepiej postaraj się
Tak mówiłam wczoraj
Jeden słodki uśmiech całkiem zmienił mnie

Siedzieli przy kameralnym stoliku w restauracji sącząc wino i rozmawiając. Ula starała się zachowywać zimną krew. Nie była skora do upijania się i także tym razem nie miała zamiaru nic takiego robić, jednak mimo to nie do końca mogła przewidzieć wszystkich swoich reakcji. Była zła sama na siebie, że poddała się temu uczuciu, że się zakochała. Przecież wiedziała, że nie może, że musi być ostrożna, że jedyne uczucie, na które liczyć może Marek to przyjaźń. I nadal to wiedziała, jednak teraz wystarczył jeden jego uroczy uśmiech i spojrzenie w oczy żeby zaraz zapominała o tych podstawowych zasadach. Skupiła się na nowo na wypowiadanych przez niego słowach. Opowiadali ogólnie o sobie, o swoim życiu. Miała nadzieję, że to spotkanie dalej również przebiegnie w podobnej przyjacielskiej atmosferze, jednak wiedziała również, że trzeźwość umysłu nie powróciła na długo. Zaraz znowu przemówi serce, tak jak zawsze. Czasem udawało jej się myśleć rozsądnie, jednak nie trwało to długo.
- Wiem coś o tym – stwierdziła, gdy dowiedziała się od Marka, że jego ojciec jest chory na serce. – Mój tata też ma z tym problemy i ciągle uważamy, ja i moje rodzeństwo, żeby się nie przemęczał i uważał na siebie.
- No tak, my też uważamy, ale on nie daje sobie przemówić, że powinien zwolnić, innymi słowy nie pracować już w firmie. No ale jest uparty, co zrobić.
Uśmiechnął się do niej. Stwarzał cały czas pozory, że zależy mu na zwyczajnej, przyjacielskiej rozmowie i nawet mu wychodziło, bo Ula nie wyglądała na taką co by coś podejrzewała. Wątpił w to, że uda mu się od razu zaciągnąć ją do łóżka. Z Ulą wszystko szło kilka razy wolniej, była zbyt ostrożna i bardzo powoli musiał zdobywać jej zaufanie i sympatię. Raczej nie lubiła go jeszcze aż tak, a przynajmniej tak mu się wydawało. W istocie Ula była śmiertelnie w nim zakochana, ale Marek jak na razie nic o tym nie wiedział. Ula lekko odwzajemniła uśmiech. Nie umiała zbyt długo zachowywać przy nim trzeźwego myślenia. Upiła łyk wina żeby ukryć zakłopotanie tym, że tak na nią patrzy


Ja potrafie kochać tylko tak 
Jakby jutro miał się
 skończyć świat 
To dla ciebie tyle ciepła mam
W sobie mam



Jechali taksówką przez Warszawę. Dobrzański, bez większych rezultatów, starał się przekonać Ulę do tego, żeby jeszcze gdzieś pojechali, ale ona cały czas odmawiała.
- Ula, jesteś pewna, że chcesz wracać do domu? Możemy jeszcze gdzieś pojechać.
Westchnęła. Przecież nie mogła już nigdzie więcej z nim jechać. Jeśli zgodziłaby się na kolejne godziny w jego towarzystwie to nie dość, że prawdopodobnie nie wróciłaby na noc, to jeszcze mogłoby się stać coś czego niekoniecznie by chciała.
- Marek… Późno już.
Pokiwał głową myśląc intensywnie nad tym jak ją przekonać do jeszcze chociaż jednej godzinki. Przecież nie mogłoby to być aż takie trudne. Skoro zgodziła się na wino w jego towarzystwie, zasiedzieli się w restauracji do północy, a wchodzili do środka koło dwudziestej, to nic nie stało na przeszkodzie żeby pobyć wspólnie jeszcze przez chwilę.
- Wiem Ulka, że późno, ale nie zaszkodzi chyba jeśli wrócisz do domu po północy, prawda?
Zaczęła poszukiwać w głowie kolejnego argumentu, który mógłby w końcu przekonać Marka do tego, że naprawdę nie powinni spędzać tego dnia już więcej czasu razem.
- A twoja narzeczona? – złapała się ostatniego koła ratunkowego. – Na pewno czeka na ciebie w domu i się martwi.
- Paulina dzisiaj nie wraca na noc – odparł. – Poszła do Aleksa.
A przynajmniej tak twierdzi – dodał w myślach. Tak naprawdę wątpił w to, że Paulina jest u Aleksa. Podejrzewał ją oczywiście o romans. Już od ponad miesiąca. Chciał jak najszybciej z Pauliną porozmawiać na ten temat, bo już powoli zaczynał go irytować taki stan rzeczy. Co prawda miał spokój z jej pretensjami o wszystko, a nawet więcej czasu na uwodzenie Uli, ale wolał mieć także z głowy ten ślub, mieszkanie z nią i wszystko co z Febo związane. 
- No dobrze... - westchnęła. - Ale maksymalnie na godzinę.
- Godzinka i zaraz jedziemy do domu, obiecuję. - Uśmiechnął się do niej.
- To gdzie jedziemy?
- Zobaczysz.
Podał kierowcy nowe namiary. Uśmiechał się sam do siebie. To było prostsze niż mu się wydawało. Ich znajomość przybrała zawrotnego tempa - jeśli taki stan rzeczy będzie utrzymywał się jeszcze przez jakiś czas, to mógł się założyć, że ich romans także rozpocznie się szybciej niż myślał. Po dłuższej chwili taksówka zaparkowała przed palmiarnią. Marek zapłacił należność, pomógł Uli wysiąść z pojazdu i ruszyli powoli w kierunku wejścia.
- Marek, naprawdę się łudzisz, że palmiarnia będzie o tej godzinie otwarta? 
Uśmiechnął się do niej i pokiwał twierdząco głową. Westchnęła. Podeszli do drzwi żeby, w mniemaniu Uli, nie móc ich otworzyć. Zdziwiła się jednak gdy Marek pociągnął za klamkę, tym samym otwierając drzwi.
- Chcesz mi powiedzieć, że palmiarnia jest otwarta w środku nocy? - zapytała zaskoczona.
- Nie. Chcę ci powiedzieć, że mam duży dar przekonywania. - Puścił jej oczko. Uśmiechnęła się.
- Miałeś to wszystko zaplanowane, tak? I wiedziałeś, że się zgodzę?
- Nie wiedziałem, ale miałem taką nadzieję. Chodźmy.
Wpuścił ją przodem zamykając za sobą drzwi. Ruszyli powoli przez opustoszałą szklarnię. 


Nie będę dłużej już udawać
Że do ciebie nie czuje nic 
Wiesz teraz jaka jestem słaba 
Chciałabym móc zaufać ci
Nie będe bronić się przed tobą
Mi na to brakuje sił
Lecz prosze ciebie tylko o to 
Byś krzywdy nie zrobił mi 
Tak mówiłam wczoraj 
Jednym pocałunkiem przekonałeś mnie

Stali pod bramą domu Uli i rozmawiali. W palmiarni zeszło im o wiele więcej czasu niż Ula z początku przewidywała. Miała zamiar spędzić z Markiem jeszcze tylko godzinę, a potem wrócić do domu. Tym czasem z palmiarni wyszli dopiero o wpół do drugiej. Teraz była druga i Ula miała nadzieję, że w domu już wszyscy śpią i obejdzie się bez kłopotliwych pytań. Spojrzała na Marka. Chciałaby móc go pocałować, przytulić i ogólnie mówiąc być z nim, jednak bała się. Wiedziała jaki on jest. Przyjacielem był dobrym, jednak nie był najlepszym materiałem na partnera. Pociągnąłby romans tydzień, dwa, może miesiąc, a potem... Westchnęła niezauważalnie. Jednak mimo wszystko chciałaby spróbować. Może by się zmienił, może by ja pokochał? To było absurdalne, ale miała na to nadzieję. 
- No to dobranoc Ula - powiedział uśmiechając się do niej. - Do zobaczenia jutro w pracy - dodał. Zbliżył się do niej żeby, jak myślała Ula, pocałować ją w policzek, jednak ku swojemu zdziwieniu poczuła jego usta na swoich. Po początkowym wahaniu odwzajemniła pocałunek. marzyła o tym od dłuższego czasu. Gdy jeszcze za nim nie przepadała, bo był nachalny, miała okazję dwa razy poczuć smak jego ust, jednak teraz ona też tego chciała. Po chwili odsunęli się od siebie. Marek uśmiechnął się do niej lekko. Ula stała i wpatrywała się w niego z zaskoczeniem. Nie spodziewała się takiego pożegnania, ale nie mogła powiedzieć, że jej się nie podobało. 
- Do jutra - powiedział. Pokiwała głową. Uśmiechnął się lekko po czym wsiadł do taksówki. Ula stała jeszcze chwilę patrząc w mrok przed sobą, jednak po chwili weszła do domu.

Sama nie wiem co ze mną dzieje się
Ponad chmurami fruwam gdzieś
Proszę niech ktoś na ziemię sprowadzi mnie 
Nich sprowadzi mnie
W twoich dłoniach jak lód roztapiam się 
Jesteś jak słońce w pochmurny dzień
Lecz boję się że znikniesz tak
Jak niedokończony sen

Marek wszedł do pracy z uśmiechem na ustach. Miał nadzieję, że Ula jest już w firmie. Wczoraj odjechał zostawiając ją z zapewne mętlikiem w głowie, ale dzisiaj postanowił kuć żelazo póki gorące. Skoro odwzajemniła jego pocałunek, wcale nie miała nic przeciwko temu, nie opieprzyła go, a wcześniej spędzili razem około pięciu godzin w nocy, to zapewne coś musiała czuć. Przecież jeszcze niedawno w życiu by się na coś takiego nie zgodziła. Podszedł do recepcji.
- Cześć Aniu. Ula przyszła już do pracy? - zapytał odbierając od recepcjonistki pocztę. 
- Tak, przyszła kilka minut przed tobą - stwierdziła. Dobrzański pokiwał głową i ruszył od razu w kierunku gabinetu Uli. Jej sekretarki nie było. Zapukał do drzwi i po chwili otrzymał zaproszenie, więc wszedł do środka. Ula stała przy oknie wpatrując się w zamyśleniu w panoramę miasta.
- Cześć Ulka.
Uśmiechnął się do niej.
- Cześć... - odparła cicho. Po tym wczorajszym pocałunku dziwnie się czuła w towarzystwie Marka. Co prawda wyszedł on z jego inicjatywy, a ona tylko go odwzajemniła, no ale jednak bała się co teraz może od Marka usłyszeć. - Coś chciałeś?
Podszedł do niej. - No... przyszedłem się przywitać - oznajmił z filuternym uśmiechem. 
- Dzień dobry - odparła. Ciężko jej było się mu teraz opierać, po tym co się wczoraj wydarzyło. 
- Chodziło mi raczej o coś innego - stwierdził. 
- O co? - zapytała naiwnie.
Uśmiechnął się do niej i pocałował ją. Ula znowu zapomniała o wszystkim co ich otaczało. - O to - odpowiedział gdy już się od siebie odsunęli. Uśmiechnęła się do niego lekko. Bała się tego, jednak wszystko wskazywało na to, że w jej życiu rozpoczyna się jakiś nowy rozdział. Sama jeszcze nie wiedziała czy lepszy czy gorszy od tego poprzedniego.

Ja potrafie kochać tylko tak 
Jakby jutro miał się
 skończyć świat 
To dla ciebie tyle ciepła mam
W sobie mam

Kasia Cerekwicka - "Potrafię kochać"

11 komentarzy:

  1. No, no widzę, że Marek chce jak najszybciej dobrnąć do celu.
    Ula kocha Marka, boi się go tak na stałe wpuścić do swojego serca, bo wie, że się sparzy. Godzi się na te wszystkie pocałunki, bo gdy tylko Marek jest blisko niej, wyłącza się jej racjonalne myślenie.
    Romans kwitnie, ku uciesze Marka. Jestem ciekawa jak to dalej pociągniesz :)
    Serdecznie pozdrawiam i czekam na Cd
    kawi :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Brnie jak może, ale długo mu to szło :) Cały miesiąc zdobywał zaufanie i sympatię Ulki, a teraz może zbierać profity (na nieszczęście Uli).
    Boi się, ale niedługo przestanie. Marek dobrze gra, a i okoliczności będą mu sprzyjać.
    Pozdrawiam :*
    Marcia

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko! Ula zaczyna pękać! Oj namieszał jej w głowie Mareczek. Gdyby tylko wiedziała, że z jego strony to tylko perfidna, obrzydliwa gra... Mam nadzieję, że wkrótce się przekona, że jego intencje nie są czyste i zmierzają tylko i wyłącznie do wykorzystania jej. On powinien ponieść surową karę za to oszukiwanie jej. I jeszcze te pocałunki, przed którymi ona nie potrafi się obronić. Tym, że je odwzajemniła dała mu ewidentny dowód na to, że jej na nim zależy. Przecież nie tak miało być. Miała być twarda, niedostępna. Biedna Ulka. Już mi jej żal, jak przejrzy na oczy i jak bardzo będzie cierpieć.
    Dzięki Marcia za ten pełen emocji rozdział. Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapraszam do mnie na nn:)
    popokazowe-male-co-nieco.bloog.pl

    Właśnie zauważyłam ile rozdziałów u Ciebie przegapiłam:/ Jaki cudem to się stało? Będę musiała nadrobić i to jak najszybciej.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Marciu przepiękna część. Przepraszam, że komentuję dopiero teraz ale nie było mnie kilka dni na kompie. Mam w domu mały armagedon (remont) i nie było jak usiąść. Widzę, że Ula powoli ulega Markowi. Modlę się o to, żeby on się zakochał i żeby jej nie skrzywdził. Ale coś czuję, że będzie inaczej. Ona się zakochała, teraz się zaangażuje a on pobawi się nią i porzuci. Ona odejdzie a on zda sobie sprawę, że mu jej brakuje. To będzie takie przykre i smutne. Wierzę, że pokierujesz tym opowiadaniem jakoś tak by wszystko skończyło się przepięknym happy endem. Póki co nie będę gdybać tylko czekam na kolejną część bo ciekawość mnie zżera. Serdecznie pozdrawiam! :*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Marcia.
    Zapraszam Cię na kolejną część mojego opowiadania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. W takim razie nie mogę się doczekać, kolejnych części. Ciekawa jestem co wymyśliłaś. Ja również miałam remont tylko mojego pokoju. Zainwestowali rodzice w nowe mebelki do mnie i była kupa roboty z ich składaniem, ustawianiem itp. Ja przed momentem dostałam weny i napisałam właśnie Prolog do nowego opowiadania. Jeśli uda mi się (onet nie zwariuje) to wstawię może jeszcze dziś :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam, że dopiero dziś. Wiem, obiecałam wcześniej komentarz, ale miałam małe zawirowania z komputerem i internetem, ale na szczęście już wszystko dobrze. Pojęcia nie mam, na której części skończyłam komentowanie (przepraszam Cię za to bardzo), ale przeczytałam wszystkie części na pewno. Marek skutecznie miesza Uli w głowie i udaje mu się zbliżyć do niej. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie to, że on chce ją tylko wykorzystać dla zakładu. Ojjj coś czuję, że Ula będzie przez niego płakać. Spotkania, restauracje, wino... to wszystko coraz dalej idzie i Marek jest coraz bliżej celu. Do pewnego momentu przekonana byłam, że Ula nie zgodzi się na nic bliższego z Markiem i o nocy nie mam mowy, ale teraz zaczynam mieć wątpliwości. Czujność Uli już jest uśpiona, pozwala na pocałunki...ciekawa jestem, co będzie dalej. Przepraszam, że tak krótko. Czekam na kolejne części. Bardzo serdecznie pozdrawiam :):*

    OdpowiedzUsuń
  9. Marcia.
    Właśnie dodałam nową notkę na blogu. Zapraszam i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo mi się tu podoba :) Ciekawe opowiadania, przyznam się, że mnie wciągnęły. ;) Zapraszam do mnie: http://lluvia-fresca.blogspot.com/ Pozdrawiam i na pewno będę czytać kolejne części :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Marcia.
    Zapraszam na nową notkę. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń