„Tydzień na miłość”
Rozdział 7
Ula i Marek spacerowali brzegiem morza. Na twarzach obojga dało się zauważyć promienny uśmiech, u Marka dodatkowo wzbogacony uroczymi dołeczkami w policzkach, a także radosne iskierki w oczach. Byli szczęśliwi. Nareszcie wyjaśnili sobie wszystkie nieporozumienia i wiele innych rzeczy, przeprosili się za wszystko i w końcu wyznali sobie miłość. Ula doskonale widziała jak Marek się stara żeby zrozumiała, że może mu ufać i, że nigdy już jej nie okłamie. Nie ufała mu jeszcze do końca – za bardzo ją skrzywdził żeby tak od razu o wszystkim zapomniała, wierzyła jednak, że już jej nie zrani – w końcu obiecywał, a ona nie miała powodu, żeby mu nie wierzyć. Spojrzała na ich splecione dłonie co wywołało u niej szeroki uśmiech na ustach. Przypomniała sobie jak opieprzyła Violettę za przywiezienie ją w to samo miejsce co Seba wziął Marka – teraz nie rozumiała jak mogła na nią tak naskoczyć zamiast dziękować jej z całego serca.
Do hotelu wrócili dopiero gdy na słońce zaczęło już świecić w całej pełni. Mieli zamiar udać się jeszcze do pokoju jednego z nich i poczekać aż ich przyjaciele wstaną na śniadanie, jednak zauważyli Sebastiana i Violettę czekających na nich pod drzwiami hotelowej restauracji. Ula skrzętnie ukrywała zaskoczenie na widok Violetty. Była przyzwyczajona raczej do Violetty w wyzywających, strojnych i wyszukanych sukienkach. Viola w szortach i zwykłej bluzeczce na ramiączkach – to zdecydowanie nie był codzienny widok. Ula domyśliła się jednak, że muszą coś planować, skoro Violetta wyjątkowo wybrała bardziej sportowy strój. Przywitali się z przyjaciółmi i jak co dzień weszli do hotelowej restauracji na wspólne śniadanie. Zamówili jajecznicę i kawę. Zjedli w miłej atmosferze – o wiele przyjemniej spędzało się czas gdy Ula i Marek nie zachowywali się jak dwójka obrażonych na siebie dzieciaków niemogących się dogadać. Po kolacji we czwórkę wyszli na zewnątrz – Seba i Viola stwierdzili, że idą na wycieczkę. Przystali na to z chęcią – ile można w końcu wylegiwać się na plaży?
- Seba, gdzie wy nas ciągnięcie? – jęknął Marek po jakiejś godzinie drogi. Ula spojrzała na niego kątem oka.
- Oj nie marudź Marek – rzuciła szczególnie optymistyczna tego dnia Violetta. – Po co jechać na urlop jak nie chodzi się na spacery?
- Takie długie? – mruknął z niechęcią i z przyjemnością wyłapał dźwięk chichotu Uli. Uśmiechnął się do dziewczyny. Wziął ją za rękę i po chwili zrównali się z przyjaciółmi. Zgodnie roześmiali się gdy zauważyli w jakie miejsce doprowadzili ich Sebastian i Viola. – No dobra… - Zaśmiał się. – Popatrzymy sobie na zwierzątka! Super! – zawołał optymistycznie śmiejąc się przy tym. Wszyscy mu zawtórowali. W doskonałych humorach ruszyli na wycieczkę po ogrodzie zoologicznym. Każde z nich miało doskonały nastrój i z radością spacerowali, patrzyli na zwierzęta, rozmawiali i śmiali się.
Po południu Ula z Violą przebrały się w nowo zakupione bikini i ruszyły wspólnie na plażę. Ich mężczyźni wybrali się na jogging zostawiając je w swoim towarzystwie. Rozłożyły koce nieopodal brzegu i położyły się na nich. Dużo wczasowiczów korzystało z tego, że słońce tego dnia przygrzewało i opalali się bądź zażywali orzeźwiającej kąpieli.
- I co Ulka? – Violetta spojrzała na przyjaciółkę znad swoich ciemnych okularów przeciwsłonecznych. – Jeszcze uważasz, że ten wyjazd to poroniony pomysł? – zapytała nawiązując do ich rozmowy gdy Ulka dowiedziała się, że Marek z Sebą wyjechali w to samo miejsce co one. Ula uśmiechnęła się lekko i zdjęła okulary patrząc na blondynkę.
- Nie. Wtedy ci wygarnęłam co myślę, przepraszam, ale pomiędzy mną i Markiem było fatalnie. A teraz… Nie wyobrażam sobie, że mogłoby być inaczej.
Marek usiadł na ławkę i odetchnął. Po chwili obok niego wylądował Sebastian.
- Wymiękasz? – zapytał, chociaż sam padał ze zmęczenia. Upał był nie do zniesienia, jednak nie narzekali. Marek udał, że nie usłyszał zgryźliwości przyjaciela. – Jak tam z Ulką? – zapytał chcąc nawiązać w końcu jakiś kontakt. Marek uśmiechnął się pod nosem na dźwięk imienia ukochanej.
- Doskonale – odparł. – Dobrze z Violą jednak wykombinowaliście ten wyjazd – dodał.
- A widzisz, tak ci się nie podobał ten pomysł.
- No… jak widać, nie miałem racji, że nie mamy szans z Ulą. W każdym razie wyjaśniliśmy sobie wszystko przez te trzy dni, a teraz mamy jeszcze… cztery dni urlopu. Co będziemy robić, jakieś plany? – zapytał z ciekawością. Sebastian zaśmiał się wesoło.
- Wiesz Marek, z Violą myśleliśmy, że najmniej godzenie się zajmie wam z pięć dni… na ostatnie dwa dni atrakcje mieliśmy zaplanowane, ale limit już się wyczerpał. Nie trzeba było się tak szybko godzić – zażartował.
- No dobra, pewnie coś się wymyśli – stwierdził uśmiechając się pod nosem. – Biegniemy?
- Biegniemy – potwierdził podnosząc się z ławki i doganiając Marka.
Marek z Ulą stali na korytarzu hotelu i patrzyli na siebie nie mogąc się pożegnać. Spędzili razem większość tego dnia, nie licząc tych trzech godzin gdy Marek biegał z Sebastianem, a dziewczyny wylegiwały się na plaży i plotkowały, jednak mimo to nie potrafili się tak łatwo rozstać. Sebastian z Violą już jakiś czas temu załatwili sobie wspólny pokój, obok pokoi przyjaciół, więc nie mieli tego problemu.
- To do jutra – powiedział, jednak nadal stał i patrzył na nią. Zaśmiali się. Oboje nie chcieli się rozstawać. Marek dobrze wiedział jakie jest wyjście z tej sytuacji, jednak nie chciał jej popędzać. Mają bardzo dużo czasu. Spojrzał na zegar wiszący na ścianie. Nie było jeszcze bardzo późno i wpadł na pewien pomysł. – Może obejrzymy jakiś film? – zaproponował. Uśmiechnęła się do niego tak jak lubił najbardziej.
- Pewnie – zgodziła się. Weszli do pokoju Dobrzańskiego. Ula rozejrzała się. Nie różnił się prawie niczym od tego jej. Tylko łóżko stało w nieco innym miejscu. Marek, przygotowany na każdą okazję, wyjął z walizki dwa pudełka z płytami DVD.
- To jak… Nie kłam kochanie, czy Czego pragną kobiety?
Spojrzała na niego zaskoczona. – Ty się spodziewałeś, że się pogodzimy, że komedie romantyczne wziąłeś?
Wzruszył ramionami uśmiechając się do niej. – Nie, bo sam nie wiedziałem, że ty tu będziesz. Wziąłem to – pokazał na pudełka z filmami – i jeszcze jakiś thriller, żeby z długiej chwili mieć co oglądać. No to komedie, czy wolisz Kiedy dzwoni nieznajomy?
- Widziałam wszystko oprócz Czego pragną kobiety – stwierdziła. – To ty tu operuj DVD, a ja wyjdę na chwilę na taras i oddzwonię do taty.
Wyszła na balkon i podeszła do balustrady. Wybrała szybko numer do ojca. Nie rozmawiała z nim od dnia wyjazdu ani razu, nie licząc telefonu informującego, że zajechała cała i zdrowa. Przycisnęła telefon do ucha i oparła się łokciem o balustradę patrząc na zachodzące słońce. Uwielbiała ten widok, i codziennie go oglądała jeśli nie na plaży to chociaż z tarasu. Westchnęła cicho uśmiechając się do siebie. Była szczęśliwa i nawet trochę nie żałowała, że nie wyjechała z Piotrem. Unieszczęśliwiłaby tym wielu ludzi, nie tylko siebie, Marka i Piotra, ale także przyjaciół i rodzinę. Nie kochała Sosnowskiego i nie mogłaby z nim być, ani tym bardziej wyjeżdżać na rok. Z zamyślenia wyrwał ją głos ojca wydobywający się z słuchawki.
- Cześć tato, dzwoniłeś? Jest bardzo… jest wspaniale. Tak, pogoda piękna. Bardzo fajnie spędzamy z Violą, Sebastianem i Markiem czas. Tak, z Markiem też – potwierdziła. Dopiero uświadomiła sobie, że ojciec jeszcze nic nie wie o tym, że się pogodzili. – Tak, pogodziliśmy się. Tato… ufam mu i wiem, że mnie więcej nie skrzywdzi. Porozmawiamy zresztą o tym w niedzielę, jak wrócę, dobrze? A co tam u was? Serio? U nas zero deszczu, ani jednej chmurki, od rana do wieczora na okrągło słońce i upał niemiłosierny. Aha, to rozumiem, że pogodził się w końcu z Kingą? No to super. – Uśmiechnęła się lekko wyczuwając za sobą obecność Marka, a potem czując jego dłonie oplatające ją w talii. – No dobrze, w takim razie pozdrów Beatkę i Jaśka. Pa tato.
Rozłączyła się i od razu poczuła pocałunek Marka. Odwzajemniła go bez wahania.
- I co tam u nich? – zapytał gdy już oderwali się od siebie.
- Dobrze. Jasiek pogodził się z Kingą i pojechali pod namiot, Beatka spędza czas u Maćka bo przyjechała do niego kuzynka, pogodę mają piękną, ale dzisiaj lało. Oglądamy ten film?
- Tak, włączyłem pauzę.
Weszli do środka i usiedli na łóżku przytulając się do siebie. Marek pilotem uruchomił odtwarzanie filmu i objął Ulę. Uśmiechnęli się do siebie i wpatrzyli się w zmieniające się obrazy na ekranie telewizora. Co jakiś czas wymieniali kilka słów komentujących film, spoglądali na siebie z uśmiechem, skradali sobie krótkie pocałunki i przytulali się. Po niespełna dwóch godzinach film dobiegł końca. Marek pilotem wyłączył DVD.
- I jak? Fajne? – zapytał gdy telewizor został wyłączony, jednak odpowiedziała mu tylko cisza. Spojrzał na przytuloną do niego dziewczynę. Uśmiech od razu wpłynął mu na twarz. Ula zasnęła wtulona w jego ramiona. Starając się jej nie obudzić okrył ją leżącym nieopodal kocem i wpatrywał się w jej uśpioną, spokojną twarz. Był niesamowicie szczęśliwy mogąc leżeć i przyglądać się przytulonej do niego Uli. Kochał ją jak nigdy nikogo i nie wyobrażał sobie już życia bez niej. Była dla niego najważniejsza i wiedział, że już nigdy jej nie skrzywdzi, ani nie da nikomu jej zranić.
Obudził go lekki ruch na łóżku obok niego. Uchylił oczy. Pierwszym co zauważył było to, że spał w ubraniach, które miał na sobie poprzedniego dnia. Momentalnie o wszystkim sobie przypomniał. Z uśmiechem spojrzał na przebudzającą się powoli Ulę.
- Cześć królewno – powiedział półgłosem i pocałował ją w czubek głowy. Uśmiechnęła się uroczo uchylając powieki. – Jak się spało?
- Cudownie… - odparła przytulając się do niego. Poczuła jego usta na swoich. Odwzajemniła delikatnie pocałunek. Już zdążyła zapomnieć jak wspaniale i bezpiecznie czuła się przy Marku. Tak, jakby nikt nie mógł jej skrzywdzić, a jego ramiona były najwspanialszym miejscem na ziemi. Uczucie towarzyszące jej podczas związku z Piotrem nie dorównywało w nawet najmniejszym stopniu temu, co czuła teraz. Czuła jego obejmujące ją ramiona i szorstkość jego policzka, do którego się przytulała. – Która godzina? – zapytała sennie.
- Zaraz ósma. Seba i Viola pewnie już zwarci i gotowi do zejścia na śniadanie. Poczekają sobie na nas trochę. – Puścił jej oczko. Westchnęła cicho podnosząc się na łokciu i patrząc na bruneta.
- Viola pewnie zaraz będzie mi się do pokoju dobijać.
- To cię nie zastanie. Kochanie, poczekają na nas pięć minut, a potem stwierdzą, że mamy ciekawsze rzeczy do roboty i pójdą sami – stwierdził próbując ponownie ją do siebie przytulić . Było mu tak dobrze trzymać ją w ramionach. Najchętniej trwałby tak do końca świata, a nawet dłużej.
- No może i tak, ale mamy tak leżeć pół dnia?
Westchnął ciężko. – Nie przekonam cię? – Pokręciła głową uśmiechając się do niego słodko. Nie umiał się jej sprzeciwić gdy tak na niego patrzyła. Wypuścił głośno powietrze. – No dobra… - zgodził się niechętnie.
- No to się szykuj, a ja zaraz przyjdę – stwierdziła. Pocałowała go szybko po czym wyszła z jego pokoju i ruszyła do swojego żeby wziąć prysznic i przebrać się. Gdy wyszła na korytarz czekała jednak na nią niespodzianka. Pod jej drzwiami stała już Violetta. Uśmiechnęła się do przyjaciółki zamykając jednocześnie drzwi pokoju Marka. – Cześć! – rzuciła jak gdyby nigdy nic. – Ja zaraz będę gotowa, wchodź i daj mi trochę czasu – powiedziała wpuszczając dziewczynę do środka. Zaczęła wyciągać jakieś świeże ubrania.
- Ulka… spałaś z Markiem? – Ula spojrzała na nią jakby nie do końca zrozumiała pytanie, co było prawdą. Nie wiedziała czy Viola pyta się o zwyczajne dzielenie łóżka, czy o kochanie się. – No, wychodzisz z jego pokoju o za piętnaście ósma ubrana w te same ciuchy co wczoraj… czy to nie jest dosyć oczywiste?
- Tak Viola, spałam z Markiem – potwierdziła chcąc mieć spokój z przesłuchaniem. Weszła do łazienki i wykonała poranną toaletę. Nie zajęło jej to zbyt dużo czasu i już po kilkunastu minutach wróciła do Violi.
- Ale tak… no wiesz? – Viola spojrzała na Ulę podejrzliwie.
- Viola, po prostu zasnęliśmy – sprostowała. – Czy ja się ciebie pytam co robisz po nocach z Sebą? No właśnie. Idziemy na to śniadanie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz