środa, 6 czerwca 2012

4. Tydzień na miłość


„Tydzień na miłość”
Rozdział 4

   Siedziała na piasku, a obok niej jej… jej kto? Przyjaciel? Kolega? Znajomy? Chyba najbezpieczniej będzie jeśli nazwie go po prostu Markiem. Spojrzała na niego kątem oka. Właśnie kilkanaście minut temu zgodziła się na to żeby ich relacje były czysto przyjacielskie, żeby ten urlop był dość przyjemny. Nie mogła oprzeć się jednak wrażeniu, że Marek chce powiedzieć jej coś jeszcze. Nic jednak na ten temat nie mówiła. Skoro mieli być przyjaciółmi, to niech się przyjaźnią. W końcu sama nie dopuszczała do siebie myśli, że ich relacje mogłyby wykraczać poza koleżeństwo. Słońce powoli zachodziło i zaczęło robić się chłodno, postanowili więc wracać do hotelu. Podnieśli się z ławki i ruszyli w odpowiednim kierunku.
   Marek od momentu gdy tylko udało mu się dogadać z Ulą miał ochotę powiedzieć jej prawdę. Że on nie chce się z nią przyjaźnić, że chce żeby ich relacje wykroczyły poza przyjaźń. Powiedzieć jej, że nie muszą się spieszyć, że on poczeka aż ona będzie gotowa na jakieś większe słowa, czy bardziej zaawansowaną fazę związku, ale chciał tylko mieć nadzieję, że między nimi może coś być. Chciał tylko żeby ona nie powiedziała „nie”. Ale nie potrafił zdobyć się na tą poważną rozmowę. Planował ją przeprowadzić, jednak nie wiedział czy to odpowiedni moment. W końcu dopiero udało im się dogadać i już miałby wyskoczyć z wyznaniem miłości? Nie… poczeka, chociaż jeden dzień.
   Szli w milczeniu. Nie przeszkadzała im cisza, jednak oboje chcieli rozmowy. On na temat czy mogliby chociaż spróbować, a ona chciała omówić sprawę tego, co tak właściwie ich łączyło. Bo niby się przyjaźnili, ale przecież on sprawiał wrażenie jakby chciał jej coś powiedzieć, a ona sama nie wiedziała co czuje. Spojrzała na niego i ich oczy się spotkały. Uśmiechnęła się do niego z zakłopotaniem i szybko odwróciła wzrok. Nie zwróciła uwagi, że na nią patrzy. Nagle rozdzwonił się jej telefon, przerywając coraz bardziej niezręczną ciszę. Wyjęła urządzenie z torebki i odebrała nawet nie patrząc na to kto dzwoni.
- Tak? Cześć… Fajnie – stwierdziła niepewnie. – No, ja mam małe wakacje. Tak, może się odezwę. Rozumiem. To… miłej pracy. Pa.
Rozłączyła się i wsadziła telefon z powrotem do torebki. Szli dłuższą chwilę nie odzywając się do siebie, jednak Marek zauważył, że Ula zrobiła się jakaś… dziwna.
- Ulka? Wszystko gra? – zapytał niepewnie.
- Nie wiem. – Podniosła na niego wzrok. – Dzwonił Piotr – przyznała. Nie chciała mu o tym mówić. Chciała to zachować dla siebie, ewentualnie powiedzieć Violi. Ale wyznanie mu tego było silniejsze od niej. – W sumie to nic nie chciał. Jest w Bostonie i pytał co robię. Ale… nie sądziłam, że jeszcze się odezwie. Zerwaliśmy, nie pojechałam z nim…
Marek słuchał jej w milczeniu. Piotr był i ciągle do Uli przychodził, a teraz go nie ma i będzie dzwonił? Ale przecież Ula z nim zerwała, więc nie ma problemu. Może się nie będzie odzywał. Teraz miał inne, większe zmartwienie, niż facet oddalony dwoma tysiącami kilometrów. A mianowicie „jak pogodzić się z Ulą?”.
- Może po prostu był ciekaw co u ciebie – zbagatelizował. – Jak nie chcesz z nim gadać to po prostu nie oddzwaniaj, proste.
- Pewnie masz rację – przyznała.
Szybko przestała myśleć o telefonie od Sosnowskiego. Po prostu zbagatelizowała sprawę. Zastanawiała się teraz co jej odbiło zezwalając na tą przyjaźń z Markiem. Przecież chciała zapomnieć. Po to zwolniła się z pracy i po to zgodziła się na wyjazd z Violą. Żeby zapomnieć. Żeby do końca się odkochać. A teraz zgadza się na jakąś przyjaźń. Bezsensu.
- To co… do jutra – rzucił gdy już znajdowali się przy drzwiach swoich pokoi.
- No. To cześć
Uśmiechnęła się do niego i weszła do swojego pokoju zanim zrobiła coś czego miałaby żałować. Marek westchnął. Może jeszcze odważyłby się coś zrobić w kierunku ich pogodzenia się, ale ona zamknęła się w pokoju tak szybko, że nawet nie zdążył zareagować. Wszedł do swojego pokoju i rzucił się na łóżko. Przez myśli przebiegła mu cała ich znajomość. Najpierw jego niechęć, potem koleżeństwo, intrygi Aleksa i jego brak zaufania, aż w końcu przyjaźń. W życiu nie podejrzewałby, że Ula może być w nim zakochana. Jednak w końcu się dowiedział i wyszedł z tego romans. Chciał się z tego wyplątać, ale im bardziej w to wchodził tym mniej chciał wychodzić. I w końcu się zakochał. Gdyby od razu podjął odpowiednie kroki – zerwał z Pauliną i powiedział Uli szczerze jak było, to wszystko potoczyłoby się inaczej. Może i byliby tutaj teraz… ale pewnie w jednym pokoju, a on nie zastanawiałby się jak się z nią pogodzić, a raczej jak miło spędzić następny dzień albo jaką  przyszykować jej niespodziankę. Ale było jak było. Gdyby tylko mógł cofnąć czas wiele rzeczy zrobiłby inaczej. Jednak nie mógł i teraz musiał zrobić wszystko żeby pomiędzy nimi coś się ruszyło, żeby było jak dawniej, żeby byli razem. Bo w końcu się kochali. Nie miał wątpliwości co do swoich uczuć, tak samo jak i do tych Uli. W końcu nie mogła tak po prostu przestać go kochać. Widział chwilami w jej oczach coś takiego, co widział zawsze podczas ich romansu. Po prostu miłość, równie mocną jak wtedy, choć starała się ją zabić. Odpychała ją od siebie, a on dobrze to widział. Musiał jej tylko dać do zrozumienia, że nie musi tego robić. Że o wiele prościej będzie, jeśli da temu uczuciu wyjść na światło dzienne i zamieszkać w jej sercu na dobre. Obojgu ulży i będą szczęśliwsi. Zacznie od jutra. Będzie miał sześć dni. Prawie tydzień.

Jak pogodzić dwie strony
Miłość i gniew, Ciebie i mnie
Twe imperium jak stal, moje jak śnieg

Ula następnego dnia obudziła się dosyć wcześnie, jednak nie myślała zupełnie o tym żeby wstać, ubrać się i rozpocząć dzień. Była w końcu na wakacjach, a skoro spać długo nie umiała, to chociaż odpocznie leżąc i myśląc. Wyrwało ją z tych rozmyślań pukanie do drzwi.
- Kurde blaszka – zaklęła pod nosem. Była tylko w koszuli nocnej, a coś jej mówiło, że to nie Violetta puka do drzwi. Szybko przebrała się w swój dres leżący na krześle i otworzyła drzwi. Jej kobieca intuicja i tym razem nie zawiodła, bo faktycznie za drzwiami nie stała Viola, a uśmiechnięty od ucha do ucha Marek. Kompletnie się go nie spodziewała. – Cześć.
- Cześć. Idziemy z Sebastianem i Violą na śniadanie do hotelowej restauracji, przyłączysz się?
- Tak, pewnie, ale jestem taka trochę… nie ubrana – zaśmiała się.
- Okej. W takim razie czekamy na ciebie przed drzwiami do restauracji.
Pokiwała głową godząc się z tymi warunkami. Marek szybko przeanalizował coś w myślach. Ponoć się przyjaźnili, a on dodatkowo planował żeby ta ich przyjaźń nabrała zawrotnego tempa i żeby wrócili do tego co łączyło ich pół roku temu. Powinien więc sprawdzić na ile może sobie pozwolić.
- Według mnie możesz iść i tak – stwierdził uśmiechając się łobuzersko. – Całkiem do twarzy ci w tym dresie. – Puścił jej żartobliwie oczko.
- Głupek – mruknęła, jednak nie mogła powstrzymać rozbawionego uśmiechu. Zamknęła drzwi a Marek odetchnął z ulgą. Nie opieprzyła go za to co powiedział. Niby nic wielkiego, ale przecież Ula potrafiła robić mu wymówki za wiele różnych nieistotnych rzeczy. A teraz powiedziała tylko „głupek”, co bardziej mógł wziąć za żart niż formę opieprzu. Uśmiechnął się pod nosem i ruszył w kierunku hotelowej restauracji. Przed wejściem do niej czekali już na niego przyjaciele.
- A gdzie masz Ulę? Nie idzie?
- Idzie, idzie. Musi się tylko uszykować – skwitował. – A wy? Załatwiliście sobie w recepcji wspólny pokój? – zainteresował się.
- Pewnie, coś ty myślał, że spędzimy cały tydzień w osobnych pokojach? A w ogóle coś ty taki szczęśliwy dzisiaj? – zapytał Seba, widząc nieschodzący z ust Marka radosny uśmiech.
- Chyba porozumieliśmy się z Ulką. Dzięki za to, że nas tu przywieźliście, ale już możecie trochę odpuścić. Przyjaźnimy się, więc inicjacja spotkań nie będzie zbyt trudna.
Po chwili dołączyła do nich Ula. Zdążyła już się przebrać w sukienkę i uczesać się trochę, bo Markowi otworzyła w takim stanie jakby dopiero się obudziła. Uśmiechnęła się do całej trójki i weszła z nimi do restauracji hotelowej. Po śniadaniu zjedzonym w o wiele przyjemniejszej atmosferze, niż tej panującej poprzedniego dnia, wybrali się na plażę. Dziewczyny ponownie wybrały opalanie, chociaż Ula poważnie zastanawiała się nad tym czy aby jednak nie popływać. W końcu nic wielkiego się nie może zdarzyć, a poza tym pogodziła się z Markiem i ich relacje były czysto przyjacielskie. Nie musiała się niczego obawiać… a przynajmniej miała taką nadzieję.
- Viola, ja chyba postawię na bardziej aktywny wypoczynek – stwierdziła zdejmując okulary przeciwsłoneczne. – Idziesz też?
- Może później. Natrafiłam na bardzo ciekawy artykuł – powiedziała wskazując na gazetę.
- Okej. To jakby co to ja jestem w wodzie – dodała.
Ruszyła powili w kierunku wody. Wyjechała nad morze i nie miała zamiaru ani razu w ciągu urlopu się nie wykąpać, bo uwielbiała to. I nawet obecność w wodzie Marka tego zmienić nie mogła. Weszła powoli zanurzając się coraz głębiej. Ostatnio pływała jakoś w zeszłym roku. Zaczęła płynąć. Zawsze ją to relaksowało i pozwalało najlepiej wypocząć. Nagle poczuła wodę, i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że lunęła na nią ona zupełnie niespodziewanie.
- Marek, idioto! – zawołała łapiąc się boi.
- No co? – zachichotał. – Bawić się nie umiesz?
Pokręciła głową. – Marek… Umiem, naprawdę. Ale na przyszłość nie chlap mnie kiedy najmniej się tego spodziewam, bo będziesz mnie miał na sumieniu.
Podpłynął do niej. – Bo co? – zapytał chcąc ją sprowokować do wygłupów. Chciał się z nią pogodzić,
i raczej powinien z nią poważnie rozmawiać, ale przecież  byli na wakacjach, nic nie stało na przeszkodzie żeby zbliżyć się do niej również przez zwyczajną, spontaniczną zabawę.
- Nie chcesz wiedzieć – stwierdziła kręcąc głową.
- A właśnie, że chcę.
Westchnęła odgarniając mokre włosy z czoła. Grała na zwłokę. Rozbawił ją, i wcale nie była na niego zła, za tą jego spontaniczność. On już taki w końcu był. Teraz jednak miała zamiar odpowiedzieć mu tym samym, ale nie chciała żeby czegokolwiek się spodziewał. Stał patrząc na nią wyczekująco. Powoli tracił już nadzieję, że Ula zechce się z nim wygłupiać gdy nagle poczuł, że dziewczyna oblała go obfitą ilość wody.
- Mówiłam, że nie chcesz – zaśmiała się. Pokręcił głową ze śmiechem.
- Ulka… ja ciebie uduszę! – zawołał i zaczął za nią płynąć. Chichotali jak dwójka małych dzieci goniąc się i chlapiąc wodą.
   Ich przyjaciele obserwowali ich z brzegu z uśmiechami na ustach. W końcu o to chodziło. Żeby się dogadali, pogodzili i w końcu byli szczęśliwi. Na razie mieli za sobą pierwszy etap.
- Jak myślisz Sebuś… będą razem? – zapytała Viola siadając na kocu i wpatrując się intensywnie w swojego chłopaka.
- Myślę, że tak. Oni za bardzo się kochają żeby to się tak właśnie nie skończyło.

Jesteś wszystkim tym, czym myślałam, że nigdy nie byłeś
I niczym takim, jak myślałam, że mogłeś być,
Ale wciąż żyjesz w środku mnie,
Więc powiedz mi jak to jest?

„Nie wiem co się dzieje… ale chyba mi się podoba. Niby przyjaźnimy się z Markiem, ale czy to jest taka czysta przyjaźń? Czy przyjaciółkę, w momencie zapomnienia, głaszcze się po policzku? Nie opieprzyłam go za to co prawda… ale nie wiedziałam jak na to zareagować. W końcu od zabawy i wygłupów przeszliśmy do dość intymnej sytuacji. Kiedyś by mi się to podobało. Teraz… sama nie wiem. Czy ja jeszcze coś do niego czuję? Czy ja go jeszcze… kocham?”
Westchnęła zamykając pamiętnik. Miała totalny mętlik w głowie, jeśli chodziło o jej relacje z Markiem. Nie mogła powiedzieć, że go nienawidzi, bo to nie byłaby prawda. Traktowała go jak przyjaciela… a może kogoś więcej? Nadal starała się odepchnąć to uczucie, chociaż już nieco mniej
z nim walczyła, to nadal nie pozwalała mu ujawnić się tak do końca, przez co sama nie wiedziała co tak właściwie czuje.
„Nie wiem. Muszę poczekać jeszcze kilka dni i zobaczyć jak rozwiną się nasze relacje. Wtedy pewnie już będę wiedziała co do niego czuję.  W końcu to chyba nie może być aż takie trudne.”
Odłożyła długopis i podniosła się z łóżka. Wyszła na balkon i spojrzała na plażę. Sebastian i Violetta spacerowali brzegiem morza. W końcu Viola jej odpuściła i nie ciągnęła jej wszędzie żeby tylko spotykała się z Markiem. Jednak teraz gdy już się z nim dogadała, Viola postanowiła skorzystać z wyjazdu z ukochanym. Westchnęła uśmiechając się lekko. Mimowolnie przypomniała sobie wyjazd z Markiem do SPA. To jak się wtedy zachowywał, jakie słowa wypowiadał, wszystkie pocałunki, to jak niósł ją na rękach żeby poprawić jej humor co udało mu się doskonale, jak na wszystkie sposoby powstrzymywał ją od pracy żeby spędzić z nią jak najwięcej czasu na milszych rozrywkach, ich wspólną noc… Uśmiechnęła się pod nosem. Wtedy była przeszczęśliwa. Teraz teoretycznie mogłaby mieć powtórkę z rozrywki, gdyby tylko pozwoliła Markowi działać i gdyby pokazała mu, że sama tego chce… a nie była pewna czy chce. Postanowiła poczekać jeszcze trochę, zobaczyć jak to wszystko się potoczy i czy zdecyduje się wybaczyć Markowi… czy zostanie jednak na przyjaźni. Usłyszała nagle na lewo od siebie trzaśnięcie drzwiami balkonowymi. Odruchowo spojrzała w tamtym kierunku. Balkony jej i Marka oddzielone od siebie były tylko barierką, bez problemu mogła więc zobaczyć Dobrzańskiego wychodzącego na taras. Oparł się o barierkę i wlepił wzrok w horyzont. Odwróciła wzrok od mężczyzny i wróciła do swoich rozmyślań o nim. Przyznała się już, że COŚ jeszcze do niego czuje. Wiedziała jak powinna to nazwać, jednak tyle razy starała się już zabić to uczucie, że absurdalne wydawało jej się, że nadal mogło żyć. Nagle usłyszała wymowne chrząknięcie. Uśmiechnęła się pod nosem, i odwróciła głowę w kierunku Marka.
- Taka zamyślona, że mnie nie zauważyłaś? – zaśmiał się.
Wzruszyła ramionami.
- Mam trochę tematów – stwierdziła, pomijając kwestię tego czy go zauważyła. Sama dobrze wiedziała, że widziała go, ale nie mówiła nic, bo chciała najpierw przemyśleć pewne sprawy. Miała wątpliwości co do niego czuje, i czy aby na pewno zależy jej tylko na przyjaźni z nim.
- A mogę wiedzieć jakich?
„Chyba lepiej żebyś nie wiedział…”
- Różnych, bardzo nudnych. Naprawdę, nic szczególnie ważnego, ale absorbującego. A ty? Wyszedłeś popodziwiać szczęście naszych przyjaciół?
Uśmiechnął się lekko. – Przyszedłem sobie pofantazjować – stwierdził. W końcu patrząc na tą miłość Violetty i Sebastiana miał nadzieję, że on z Ulą też za kilka dni, jeśli nie za kilka godzin też będą mogli być tacy szczęśliwi.
- Pofantazjować? Okej, o nic nie pytam. – Uśmiechnęła się do niego. – Ja w sumie trochę też – dodała. W końcu sama przed chwilą wspominała sobie ich pobyt nad Zalewem Zegrzyńskim. Spełniły się wtedy jej marzenia… ale czy nadal marzyła o tym samym?
- No to oboje mamy bardzo ambitną rozrywkę. Idziemy na spacer? – zaproponował.
- Pewnie.

Spojrzała tu, a może śnię,
Bez wstrętu przecież dłonią swą dotknęła mnie.
To nonsens wiem, szalona myśl,
Lecz nie patrzyła nigdy na mnie tak jak dziś

Niemal równocześnie weszli do swoich pokojach, ubrali buty i wyszli na hotelowy korytarz i wspólnie ruszyli do wyjścia z hotelu. Wyszli na zewnątrz, i ruszyli na plażę. Ostatnio to było ich ulubione miejsce pobytu. Usiedli na ławce i wpatrzyli się w fale. Nie rozmawiali, jednak oboje mieli wystarczająco dużo tematów do rozmyślań, że nie przeszkadzało im to.
- Ula?
- Tak? – Przeniosła wzrok z morza na Marka i spojrzała na niego pytająco. Marek miał jakiś nagły przypływ odwagi, jednak zniknął on równie szybko jak się pojawił. Przełknął ślinkę.
- Zresztą… - Spuścił wzrok. – Już nic – westchnął.
Spojrzała na niego zdziwiona. Wyglądał na jakiegoś zasmuconego, zupełnie jakby nie chciał jej powiedzieć czegoś ważnego dla niego.
- Wszystko w porządku? – zapytała. Odruchowo położyła mu dłoń na ramieniu. Gdy to zauważyła chciała szybko cofnąć dłoń, ale powstrzymała się. W końcu nic takiego nie zrobiła.
- Tak, pewnie. – Uśmiechnął się do niej. – Naprawdę Ula, nic ważnego nie chciałem ci powiedzieć – skłamał. Tak naprawdę było to bardzo ważne dla nich obojga.
- Okej. – Westchnęła cicho. Ciężko jej było uwierzyć w to „nic ważnego”. Ale nie chciała go wypytywać. Bała się co mogłaby usłyszeć. A usłyszałaby niewątpliwie coś co zmieniłoby jej życie.
A może… może jednak lepiej byłoby usłyszeć? – Marek… na pewno?

Piosenki:
Kombi – „Jak pogodzić dwie strony”
Beyonce – „Broken – Hearted Girl” (tłumaczenie)
Piosenka z "Pięknej i Bestii" (nie wiem kto śpiewa) - Something Here (polskia wersja)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz