wtorek, 8 stycznia 2013

Miniaturka i informacja

Kochani. Wiem, że długo mnie nie było, bo jakoś od początku listopada. Miałam jednak trochę problemów rodzinnych i w szkole, blog był ostatnią rzeczą, na którą miałam czas i ochotę ;) Ale już wracam i nie zamierzam znikać na tak długo. Na razie wstawiam tylko miniaturkę, ale rozdział postaram się napisać jak najszybciej. Mam nadzieję, że nie obrazicie się jeśli chociaż do piątku będę nadrabiać nowe notki u Was? :) Trochę się tego nazbierało, a ja mam ostatnio dużo nauki i nie przeczytam wszystkiego naraz. 

A więc odcinek 183 inaczej, czyli "co by było gdyby..." :) 


Siedziała w swoim pokoju na wiklinowym fotelu wysłuchując wywodu jej przyjaciela. Maciej nagle zupełnie niespodziewanie zmienił stosunek do tej całej sprawy z Markiem. Na początku Dobrzańskiego nie znosił i starał się za wszelką cenę wybić jej go z głowy. Teraz natomiast stara się ją przekonać, że być może Markowi na niej zależy. Ale ona już w to nie wierzyła. 
- Chcesz powiedzieć, że co, że on mnie kocha, tak? - zapytała. Szymczyk potwierdził skinięciem głowy. Spuściła wzrok. - A uwierzyłbyś w to, że cię ktoś kocha jakby... - Przerwała spoglądając na zegar. - Jakby ta osoba właśnie w tym momencie... brała ślub z kimś innym? - dokończyła spuszczając wzrok. Nie umiała się z tym pogodzić, ale wiedziała, że musi. Bolało, ale musiała to przetrwać. Jednak nie cierpiała tak nawet po Bartku. To było coś zupełnie innego. 
- No pewnie bym nie uwierzył - odparł Szymczyk. Chciał przekonać Ulę, że może powinna porozmawiać z Markiem. Po przeczytaniu listu od niego do Uli widział go w lepszym świetle. Po co miałby to robić, jeśli faktycznie by jej nie kochał? I tak wszystko już wyszło na jaw, kredyty, ProS... nie mógłby w żaden sposób wykorzystać tego, że miałby ją po swojej stronie. Jedynym rozsądnym rozwiązaniem było to, że faktycznie czuje do niej coś więcej. 
- No. 
- Jeśli bierze ślub - dodał. Przecież w liście wyraźnie napisał "dzięki Tobie zrozumiałem co to jest miłość. I, że nie to łączy mnie z Pauliną. I, że na pewno jej nie poślubię". 
Usłyszeli nagle pukanie do drzwi. Ula odwróciła się w ich kierunku. 
- Tata? - zapytała cicho. 
Po chwili, jakby na potwierdzenie słów Maćka, do środka wszedł Marek. Nie był w Mediolanie, nie brał ślubu - był tu teraz, w ręce dzierżył bukiet kwiatów. Spojrzała zaskoczona jego widokiem. Spodziewałaby się każdego, ale nie jego. Uśmiechnął się lekko przez chwilę. Przez chwilę oboje z Ulą patrzyli na siebie. Ona z zaskoczeniem, on z pewną radością, że ją zastał i jakimś takim światełkiem w oczach. Jechał tutaj zupełnie nie wiedząc na co on liczy, ale gdy ją zobaczył... Uwierzył, że wszystko może być jeszcze dobrze. 
- To może ja... herbaty zrobię - rzucił Maciek, szukając jakiegoś pretekstu do opuszczenia pomieszczenia. Wyszedł wymijając Marka i zostawiając ich samych. 
Ula wpatrywała się przed siebie z łzami w oczach. Starała się za wszelką cenę nie rozpłakać. Chciała o nim zapomnieć, a on przyjeżdżał. Nie chciała się do tego przyznać, ale miała ochotę wtulić się w niego i zapomnieć o wszystkich nieporozumieniach, wszystkich jego oszustwach, o całej tej intrydze. Chciała uwierzyć we wcześniejszej słowa Maćka, że może faktycznie ją... kocha. 
- Skąd wiedziałeś, że wróciłam? - zapytała przerywając ciszę panującą między nimi. Nadal na niego nie patrzyła nie chcąc żeby zobaczył, że jest bliska płaczu. 
- Nie wiedziałem - odparł uśmiechając się. Gdy nie doczekał się żadnej reakcji, uśmiechu, czy choćby spojrzenia, spuścił wzrok i kontynuował. - Po prostu już... nie mogłem dłużej siedzieć w domu - dodał kompletnie nie wiedząc co ma mówić, zrobić, jak się zachować. Czekał na jakąkolwiek reakcję, ale ona nadal uparcie milczała siedząc do niego tyłem i wbijając wzrok w ścianę. Miał wielką ochotę przytulić ją do siebie, pocałować... chciał żeby chociaż na niego spojrzała. - Mama była... - Westchnął ciężko wiedząc, że mówi kompletnie nie to, co cały czas planował. - Nie ważne, po prostu ostatnio z nikim nie mogę się dogadać i wyszedłem trochę ochłonąć... - Spojrzał, czy zareaguje, Ula nadal jednak nic nie mówiła - Kupiłem kwiaty... dla ciebie - dodał niepewnie zastanawiając się, czy ona w ogóle go słucha. - Przyjechałem tutaj i... i jestem - zakończył. Teraz czekał już tylko na jej reakcję, bo on już nie wiedział co ma mówić. Już i tak gadał zupełnie nieistotne rzeczy.
- A nie powinieneś być w Mediolanie? - zapytała po długiej chwili milczenia, dając mu tym samym potwierdzenie, że chyba jednak go słucha. Zmarszczył brwi zaskoczony tym pytaniem. Sądził, że ona wie o wszystkim. - Dzisiaj ślub - dodała. 
Wpatrywał się w nią jeszcze przez chwilę zastanawiając się czemu pyta go o ślub, który przecież wcale się nie odbył. 
- A. Ta... Nie, nie, no... Ślub został odwołany myślałem, że wiesz. 
Przełknęła ślinkę i odetchnęła nieco spazmatycznie. W końcu na niego spojrzała. Od razu zauważył, że ma zaczerwienione oczy i wygląda jak ktoś kto niedawno płakał. 
- Nie. Nie wiem - zaprzeczyła. Teraz miała zupełny mętlik w głowie i nie wiedziała jak ma zareagować na to, że się tutaj pojawił. Skoro odwołał ślub i przyszedł tutaj, to chyba o czymś świadczyło? Bała się jednak mieć nadzieję. Bo wiedziała, że jeśli zaufa chociaż minimalnie, to potem znowu będzie cierpieć, gdy okaże się, że się pomyliła. 
Uśmiechnął się lekko. Skoro ona nie wie, to nie miała nawet możliwości przemyśleć tego, czy może mu zaufać. Może jest jeszcze jakaś nadzieja, najmniejsza? 
- No, odwołałem ślub, bo... - Chciał powiedzieć "bo cię kocham". Był już gotowy wypowiedzieć te dwa słowa nie bacząc na jakiekolwiek tego konsekwencje. Jednak przerwała mu. 
- Nie, Marek, ja... - Przymknęła oczy, znowu odwracając się do niego tyłem. - Ja nie wiem czy chcę tego słuchać. - Jego entuzjazm zaczął maleć. Wie, że odwołał ślub, jest tutaj... ale mimo to nie chce żeby powiedział jej prawdę. - To znaczy... - Zacisnęła powieki i odetchnęła ciężko. Jej oddech nadal był nieco spazmatyczny. Naprawdę była bliska płaczu i była pewna, że jak tylko Marek wyjdzie to wtuli twarz w poduszkę. - To znaczy wiem, że nie chcę. 
Chciał coś powiedzieć, otworzył kilkakrotnie usta i rozglądał się nerwowo po jej pokoju szukając odpowiednich słów, ale nic nie przychodziło mu do głowy. W końcu spuścił wzrok i przygryzł wargę zastanawiając się co dalej. Nie przemyślał dobrze tego spotkania, nie sądził nawet, że Ula będzie w domu. Nie zastanawiał się co jej powie, co zrobi. Poszedł na żywioł i teraz zupełnie nie wiedział jak się zachować żeby ona chociaż spróbowała mu uwierzyć, że jest dla niego naprawdę ważna. 
- Ula... - odezwał się w końcu. - Nie można ożenić się z kimś... kogo się nie kocha - stwierdził. To ona mu to uświadomiła. Uświadomiła mu co znaczy kochać, że nie kocha Pauliny i, że związki bez miłości to niewypał. Ale najważniejsze, że sam uświadomił sobie, że kocha Ulę. Szkoda tylko, że tak późno. 
- Marek przestań, proszę. - Znowu robił jej nadzieję, a ona starała się nie wierzyć w żadne jego słowo, w żadną deklarację, żadne wyznanie. Chciała być niedostępna, obojętna, zimna... obca. Żeby dał jej spokój stwierdzając, że nic nie wskóra. 
- Ale ja bym naprawdę chciał żebyś przynajmniej postarała się... - Odetchnął w obawie, że znowu mu przerwie. Nie odzywała się jednak. - Uwierzyć, że nie chce być z nikim innym... tylko z tobą - dokończył. Żałował, że siedzi do niego tyłem. Gdyby widział jej minę byłoby mu prościej. Tak nie wiedział, czy płacze, czy się uśmiecha, czy może jest zła... - Wierzysz mi? - zapytał z nadzieją. 
- Nie - odpowiedziała kręcąc głową. Wierzyła, ale nie chciała wierzyć. Chciała żeby dał jej święty spokój. Żeby zostawił ją tu samą, żeby zabrał te swoje kwiaty i pojechał gdzieś, byle dalej od niej. A przynajmniej rozum tego chciał. 
Westchnął i uśmiechnął się smutno. - A jednak to prawda - stwierdził starając się ją przekonać. Naprawdę zależało mu, żeby uwierzyła. 
- Zjawiasz się tutaj nie wiadomo skąd... z kwiatami, z jakimiś deklaracjami, a ja mam w to tak po prostu uwierzyć, tak? 
Spuścił głowę zastanawiając się nad jej słowami. Faktycznie, miała rację. Jego słowa nic tutaj nie zmienią. Już nie. 
- Powiedziałem coś, co naprawdę chciałem powiedzieć od... bardzo dawna. To i tak dużo. - Znowu oczekiwał na jakąkolwiek reakcję z jej strony. Ale ona nic nie robiła. Kompletnie nic. Siedziała tylko... i nic! Westchnął w końcu i położył kwiaty na jej łóżku. Chciał już wyjść, ale postanowił powiedzieć coś jeszcze. - Aha, Ula... mam jedną prośbę. Pomyśl proszę o tym co... co powiedziałem. Pomyśl czy... czy mogłabyś mi uwierzyć. 
Znowu nic nie odpowiedziała, więc wyszedł, zakańczając ich rozmowę, chociaż to on głównie tutaj mówił. Gdy drzwi się za nim zamknęły zatrzymała łzy napływające do oczu. Starała się za wszelką cenę nie rozpłakać, nie pobiec za nim. 
  
Marek po wyjściu z jej pokoju chciał od razu opuścić dom, jednak zatrzymał go Maciej wychodzący z kuchni. Spojrzał na Szymczyka pytająco. 
- I jak? - zapytał ten. 
- Nijak - odpowiedział. Nie uśmiechało mu się dzielić sprawami sercowymi z Maćkiem. Jednak on jedyny mógł w jakikolwiek sposób do Uli przemówić. 
- Marek, słuchaj. Ja wiem, że ty byłeś u niej jakiś czas temu i zostawiłeś jej list. - Dobrzański zmarszczył brwi zastanawiając się co Maciej chce mu powiedzieć. - Ona przypadkiem napisała na nim adres ośrodka, do którego wyjeżdżała. Zostawiła tą kartkę w samochodzie. Wpadła mi w ręce i wiem, że nie powinienem, ale przeczytałem. Mam go jeszcze, na razie jej nie dałem, sam nie wiem dlaczego. W każdym razie powiem ci jedno. Jeśli to, co pisałeś w tym liście, było prawdą... to nie odpuszczaj. Ona cię kocha. Udaje obojętną bo boi się, że znowu ją zranisz, ale jeśli umiejętnie poprowadzisz waszą rozmowę, to ona na pewno ci wybaczy. 
Marek spojrzał w okno i odetchnął. Nie spodziewał się takich słów od Maćka. Myślał raczej, że karze mu nigdy więcej się do Uli nie zbliżać. 
- Maciej... teraz cały czas z nią rozmawiałem, ale ona nie chce mnie słuchać. Nie pozwoliła mi powiedzieć sobie, że... - Przymknął oczy i odetchnął lekko. - Że ją kocham. Ale oprócz tego, to ona... - Wypuścił szybko powietrze z ust. - Ja nawet nie wiem czy ona mnie słuchała. Nie wiem kompletnie jak mam do niej dotrzeć. 
Szymczyk pokiwał głową. - Może po prostu nic nie mówić? - Marek spojrzał na niego jednocześnie zaskoczony, co zaintrygowany. - Po prostu wejść, usiąść i czekać. 
- I co to ma dać? Będziemy siedzieć godzinę, dwie, albo pół nocy i żadne z nas się nie odezwie. 
Szymczyk pokręcił głową. - Tak, ale będziesz. Łapiesz schemat? Ona chce żebyś był. 
- Dobra... Będę. Okej. I co dalej? 
- Marek, ja mam ci mówić jak masz przekonać dziewczynę, którą kochasz, żeby ci wybaczyła? Nie wiem. 
Pokiwał głową. - No tak - mruknął. - Dobra. Może warto spróbować. Więc pójdę do niej - stwierdził. Po raz kolejny tego dnia wszedł do jej pokoju. Nie odezwał się bo usłyszał, że łka cicho. 
Usłyszała skrzypnięcie drzwi. Była pewna, że to Maciej, Marek w końcu wyszedł. A jej przyjaciel pewnie po wyjściu Dobrzańskiego chciał pocieszyć przyjaciółkę. Przymknęła oczy starając się powstrzymać łzy płynące po jej policzkach, ale nic z tego. Otarła mokre policzki. 
- Wiesz co, Maciej? - rzuciła nawet nie spoglądając za siebie. - Mam dość. Mam dość tej całej miłości. Najpierw mnie oszukiwał, a teraz myśli, że zdołam mu tak po prostu uwierzyć na słowo. Odwołał ten ślub, powiedział mi... - Odetchnęła kilka razy spazmatycznie. - Powiedział mi, że nie można ożenić się z kimś, kogo się nie kocha... kupił mi kwiaty... - Przygryzła wargę starając się powstrzymać łkanie. - Powiedział, że... że nie chce być z nikim innym, tylko ze mną... Ale ja nie potrafię mu zaufać, rozumiesz? Nie po tym wszystkim co mi zrobił. Czuję, że... - Załkała cicho. - Że bym się do niego przytuliła, powiedziała wszystko co mnie boli i w ogóle... ale nie umiem. Boję się. Nie chcę cierpieć jeszcze bardziej niż cierpię teraz. Bo to już i tak mnie przerasta. A gdyby kochał... gdyby naprawdę kochał... poddałby się tak łatwo, jak myślisz? 
Marek wsłuchiwał się w ten wywód patrząc na nią ze smutkiem. Płakała przez niego. Znowu ją ranił. Bolało ją zarazem to, że przyszedł jak i to, że poszedł gdy stwierdził, że już nic nie wskóra. Postanowił w końcu się odezwać. 
- Myślę, że gdyby kochał, to by został – powiedział odpowiadając na jej pytanie. Odwróciła się szybko i spojrzała na niego zdziwiona. 
- Wszystko słyszałeś? – zapytała szeptem. 
Kiwnął głową. Usiadł na jej łóżku. Nie odzywała się, więc on też nic nie mówił. Wbijał tylko wzrok w jeden martwy punkt, zupełnie jak ona. Słyszał co jakiś czas jej krótki urywany oddech, powstrzymywała jednak płacz, prawdopodobnie ze względu na to, że tu siedział. Zastanawiał się czy powinien się odezwać, coś zrobić, ale nic nie przychodziło mu do głowy, więc siedział nadal w jej pokoju. 
- Naprawdę tak myślisz? – zapytała po jakimś czasie. Przez chwilę zastanawiał się o co jej chodzi. Dopiero po chwili zorientował się, że nawiązuje do jego odpowiedzi na pytanie zadane Maćkowi. Wzruszył brwiami.
- Wiesz… Z jednej strony tak, tak właśnie myślę. Bo jeśli się kocha to walczy się o tą osobę nawet jeśli nie wie się jak… powinno się zostać, poczekać na rozwój wydarzeń, próbować wytłumaczyć… A z drugiej myślę, że jeśli osoba, którą się kocha naprawdę nie chce tej obecności, to powinno się odejść, bo… jeśli się kocha to… trzeba pozwolić mu być szczęśliwym. Nawet wykluczając swoje szczęście. 
Wsłuchiwała się w jego słowa. Mówił jakby nie rozmawiał o zaistniałej sytuacji, a po prostu brał udział w normalnej rozmowie na takie tematy. 
- A ty jak myślisz? – zapytał niespodziewanie. 
- Ja? – Odetchnęła. – Sama nie wiem… jeśli ma się pewność, że ta osoba przestała kochać to… to chyba powinno się odpuścić. 
Pokiwał głową. – A jeśli ma się pewność, że nadal kocha? 
Zamrugała kilka razy. Nerwowo splatała palce na kolanach. Ta dyskusja przybierała zdecydowanie niebezpieczny obrót i zaczynała żałować, że ją rozpoczęła. Mogła siedzieć cicho i czekać aż się zniechęci i pójdzie. 
- Wtedy… - Odetchnęła. – Nie wiem. Wtedy trzeba robić to, co mówi serce. 
Pokiwał głową. To akurat dużo mu nie pomogło. Wolałby raczej otrzymać bardziej jednoznaczną odpowiedź. Może wtedy łatwiej byłoby mu doprowadzić do szczęśliwego finału. 
- A… a ty kochasz? 
- Marek… - Spojrzała na niego. – Proszę cię. 
- Nie Ula, nie. Ja tego nie zostawię tak po prostu, rozumiesz? Ula… zerwałem z Pauliną, odwołałem ślub, nie boję się powiedzieć otwarcie co czuję, pierwszy raz w życiu, rozumiesz? Pierwszy raz w życiu jestem gotów zrobić dla kogoś wszystko, a i tak nikt nie chce mi uwierzyć. I to jest cholernie dobijające, wiesz? Starasz się, biegasz, prosisz, załatwiasz, a i tak na końcu ktoś powie ci, ze sobie coś ubzdurałaś, że to bez sensu, że pomyliłaś romans z… z miłością. Więc proszę cię, chociaż ty uwierz, że ja naprawdę... że cię kocham. 
To wszystko go już powoli przerastało. To, że nikt nie chciał mu uwierzyć, że ją kocha, że wszyscy mu wmawiali, że mu przejdzie. Musiał z siebie to wszystko wyrzucić raz a dobrze. Dłuższy czas nie odzywała się jakby przetrawiając jego słowa. On powoli zaczynał się niecierpliwić. Odetchnął kilka razy. W końcu postanowił się odezwać, bo cisza stawała się przytłaczająca. – Ula… wiesz, że to zawsze ty najbardziej we mnie wierzyłaś. Wierzyłaś, że nie jestem na wskroś zepsuty. Że jestem inny, niż chcę pokazać. I miałaś rację. Nigdy nie powinienem traktować miłości jak… jak coś co można kupić. A przez długi czas lekceważyłem to uczucie, raniłem wszystkich, którzy mnie kochają. A wtedy przyszłaś ty… i tak po prostu uświadomiłem sobie, że miłość to nie jest tylko seks i zabawa. Miłość to przyjaźń, wsparcie, zaufanie i dużo , naprawdę dużo innych rzeczy. I, Ula, ja właśnie przy tobie czuję te rzeczy. Długi czas tego nie rozumiałem, ale teraz już wiem. Wiem co czuję i wiem też czego chcę. Chcę być z tobą Ula, tylko z tobą. Nikt inny nie jest ważny, tylko ty. Nigdy więcej bym cię nie zranił. Nie mógłbym. Wierzysz mi? 
Odetchnęła cicho wsłuchując się w jego słowa. Nie chciała już dłużej zgrywać obojętnej. Mówił takie słowa… wyznawał jej miłość… prosił o wybaczenie… zapewniał, że więcej nie skrzywdzi… Miałaby po prostu powiedzieć, że ma wyjść i nigdy więcej nie wracać do jej życia? Cierpiałaby wtedy na własne życzenie. Pokiwała lekko głową. Spojrzała na niego po chwili. 
- Tak. Tak, wierzę. 
Uśmiechnął się do niej. Widziała odmalowaną na jego twarzy wielką ulgę. Niepewnie odwzajemniła jego uśmiech. Usiadła na kanapie obok niego. Nawet nie zauważyła kiedy znalazła się w jego objęciach. Odetchnęła głęboko kilka razy odpędzając łzy, które nadal wpychały jej się do oczu, teraz jednak było to bardziej wzruszenie, czy szczęście, niż smutek. 
- Przepraszam Ula – szepnął wprost do jej ucha. – Nigdy więcej cię nie skrzywdzę. 
- Wiem. 
Uśmiechnęła się do niego. Pocałował ją po chwili czule. Odwzajemniła jego pocałunek z początkowym wahaniem.

Jeszcze raz przepraszam za tak długą nieobecność ;)
Pozdrawiam :*

25 komentarzy:

  1. Oj Marciu, powaznie się popłakałam. Ta miniaturka jest cudowna, pokazująca wszystkie rozterki, jakie niesie za sobą milość, pokazuje, jak długą drogę muszą pokonać dwa serca, aby zaplonac prawdziwą miłością. Naprawdę bardzo, bardzo wzruszająca część, dobrze, że im się udało ;)
    Zapraszam Cię na www.brzydulkowo.blog.onet.pl :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam, westchnęłam i uroniłam łzę. Pięknie rozwinęłaś tę sytuację z kartką od Marka. Pamiętamy, że w serialu Ula też się wzruszyła, ale właściwie nic nie zrobiła z tym, co w niej przeczytała. A szkoda. Takie rozwiązanie zdecydowanie bardziej mi pasuje. Miłość nie wymaga robienia jakichś spektakularnych rzeczy typu, napis na niebie "kocham cię", lub wielkie serce z balonów. W miłości wystarczy po prostu być obok osoby, którą darzy się uczuciem i Ty bardzo pięknie to pokazałaś. Maciek okazał się być bardzo przewidujący i świetnie znający psychikę kobiet. (ciekawe skąd, bo psychika takiej Violi, z którą miał romans, była totalnie odjechana). Marek posłuchał jego dobrych rad i to zaprocentowało.
    Miniaturka niezwykle udana i zgrabnie napisana. Ja jednak czekam na kolejny rozdział opowiadania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. CUDO CUDO CUDO!
    Jak już to napisłąm na gg :D
    Czekam na więcej takich cudasiek :)
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie nowa notka. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zapraszam na nowy rozdział opowiadania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dodałam nową część. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  7. może idąc tym tropem 'dorobisz '
    jeszcz inny odcinek

    OdpowiedzUsuń
  8. Pięknie.. Śliczna miniaturka. Natchnęłaś mnie nią do obejrzenia 183 odcinka po raz...yyy....nie wiem który:)
    Czekam na drugą część "Dopóki śmierć nas nie rozłączy".
    Pozdrawiam Truskaweczka:***
    http://brzydulaloveforever.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na http://brzydulkowo.blog.onet.pl/ - pojawiła się tam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeśli znajdziesz chwilkę czasu i ochotę to zapraszam do mnie na XXVII cześć opowiadania :***
    http://brzydulaloveforever.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. MalgorzataSz12 lutego 2013 01:36

    ZAPRASZAM NA 1 ROZDZIAŁ NOWEGO OPOWIADANIA http://malgorzatasz1.blog.interia.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. MalgorzataSz17 lutego 2013 06:58

    Marcia, u mnie nn

    OdpowiedzUsuń
  13. MalgorzataSz19 lutego 2013 23:51

    Marcia, u mnie kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  14. U mnie czwarty rozdział "Pokochaj mnie tato". Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Marcia, u mnie 5 część "Pokochaj mnie tato". Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Marcia, na http://brzydulkowo.blog.onet.pl kolejna częsc opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Zapraszam na kolejny rozdział opowiadania "Pokochaj mnie tato".

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam do mnie na 7 rozdział opowiadania.

    OdpowiedzUsuń
  19. MalgorzataSz17 marca 2013 09:18

    Serdecznie Cię zapraszam na mój blog, na którym pojawiły się trzy pierwsze rozdziały nowego opowiadania "W pogoni za szczęściem".

    OdpowiedzUsuń
  20. MalgorzataSz110 marca 2013 04:21

    Zapraszam na 4 rozdział opowiadania "W pogoni za szczęściem.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapraszam na 28 część Zawiłości Miłości :)
    http://brzydulaloveforever.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  22. Kochana zapraszam do mnie na kolejną część Zawiłości Miłości:)
    http://brzydulaloveforever.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej
    .Zapraszam na moje blogi nowe notki.
    http://www.fotografia-aniulki.blogspot.com wyjątkowa notka :)
    http://www.gosia-sochaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  24. Zapraszam na moje blogi nowe notki.
    http://www.fotografia-aniulki.blogspot.com wyjątkowa notka :)
    http://www.gosia-sochaa.blogspot.com/
    Bardzo fajny blog i swietne opowiadania piszesz.Dodam twój blog do linków.daj znac o nn :) Pozdro
    AniA :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Marcia
    8-go stycznia 2013r. napisałaś, że długo Cię nie było i obiecałaś, że już nie znikniesz. Od tego czasu minęło osiem miesięcy, a Ty zniknęłaś na dobre. Ja chciałabym się tylko dowiedzieć, czy istnieje jakakolwiek szansa, że wrócisz. Napisz przynajmniej kilka słów. Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń